41. Plan naprawczy

421 31 6
                                    

Reiden

- I jak zamówiliście wreszcie te obrączki? – zapytała Lydia kiedy tylko przekroczyliśmy próg drzwi wejściowych. Westchnąłem ciężko przewracając przy okazji oczami podczas kiedy moja narzeczona uśmiechała się promiennie jakby w drodze połknęła tabletkę szczęścia. Pocałowała mnie w policzek chyba zauważając nastrój w jakim obecnie się znajdowałem i dołączyła do kobiety siedzącej przy stole w kuchni, okulary do pracy przy komputerze wisiały na samym końcu jej nosa.

- Tak wreszcie się zdecydowaliśmy – odpowiedziała. – Naprawdę ciężko znaleźć coś co nie będzie kosztowało całej fortuny, a jednocześnie będzie nam służyło przez całe życie – fuknęła zirytowana. Miała rację, odpowiednich obrączek szukaliśmy od kilku dni, były najbardziej kosztowną rzeczą z całego naszego wesela, i tylko dlatego, że miały z nami zostać, reszta nie miała najmniejszego znaczenia, chcieliśmy być razem, i sposób w jaki się zwiążemy zupełnie się w tym nie liczył.

- Będą z grawerem? – zapytała kobieta puszczając mi spojrzenie ponad ekranem komputera. Wiedziałem co chce mi nim przekazać. Od kilku dni nie dawała mi spokoju, cały czas robiła małe słodkie aluzje którymi próbowała dać mi do zrozumienia, że powinienem powiedzieć mojej narzeczonej o propozycji pracy którą dostałem. Ja byłem innego zdania, nie było sensu jej stresować skoro ja podjąłem już decyzję.

- Tak będziemy mieć tam swoje imiona, datę ślubu i każde z nas wybrało jeszcze coś od siebie, jubiler stwierdził, że da radę zmieścić więcej napisów.

- Co więcej? – zapytała Lydia.

- To niespodzianka, oboje dowiemy się tego dopiero na ślubie – oznajmiła Christiana która wyglądała jak szczęśliwe dziecko które właśnie wróciło z parku rozrywki. Uwielbiałem to, że to właśnie ja byłem powodem jej szczęścia, bo ona była moim. Właśnie dlatego wiedziałem, że to co robimy jest właściwe, mogło być szalone, ale z całą pewnością było najlepszą decyzją mojego życia.

- Organizujecie wesele w moim domu, chyba należą mi się z tego powodu jakieś przywileje – kobieta nie dawała za wygraną.

- Przykro mi, tajemnica jest tajemnicą – zarzekła się Christiana puszczając mi piękny pełen samozadowolenia uśmiech, nie miałem pojęcia co kazała wygrawerować na mojej obrączce, ale cokolwiek by to nie było będę nosił ją z cholerną dumą.

- Dobra, a mogę przynajmniej zobaczyć jaki model obrączek wybraliście?

- Jasne, tylko daj mi laptopa. Nie są raczej niczym specjalnym, chcieliśmy pójść w klasykę i ponadczasowy wzór.

Postanowiłem skorzystać z chwili kiedy są zupełnie pogrążone w rozmowie i skoczyć do kuchni po dwie butelki wody, jedną dla siebie a drugą dla Cynamonki która była w ostatnim czasie tak pogrążona przygotowaniami do ślubu, że zdarzało jej się zapominać o podstawowych potrzebach.

Wcisnąłem jej butelkę bezpośrednio do ręki, żeby o niej nie zapomniała i usiadłem naprzeciwko nich przyglądając się temu jak obie ekscytują się tym co miało nastąpić już za trzy tygodnie. Gdyby ktoś przed rozpoczęciem tych wakacji powiedział mi, że już jesienią będę planował swój ślub wyśmiałbym go. Sam czasami budziłem się zupełnie zdezorientowany, wszystko działo się tak szybko, że bardzo ciężko było mi za tym nadążyć. Ale nie żałowałem nawet jednej chwili która doprowadziła nas do tego właśnie momentu. Czasami w życiu zupełnie niespodziewanie spotyka nas coś dobrego, coś tak niesamowicie właściwego, że zastanawiamy się czym sobie na to zasłużyliśmy. Nie znałem odpowiedzi na to pytanie, ale wiedziałem, że chcę się tego trzymać.

- Reid – Christiana wypowiedziała moje imię w dość niepokojący sposób. Poczułem jak moje brwi zbliżyły się do siebie kiedy zmarszczyłem czoło. Jeszcze nie podejrzewałem niczego złego, może po prostu pytała mnie o coś już trzeci raz, a ja wyłączyłem się do tego stopnia, że zupełnie tego nie słyszałem. – Nie złość się, ale weszłam na maila, chciałam sprawdzić potwierdzenie zamówienia obrączek, ale było zalogowane na twoje konto.

The art of perfection [new adult] (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz