8 - Ciasteczka z niespodzianką

7 1 1
                                    

            Następnego dnia, jak zwykle już wczesnym rankiem, obudziło mnie ogłoszenie Monokumy. Byłam lekko nieprzytomna i chciałam spać dłużej, ale nie chciałam, żeby Eiko mnie znowu dusił. Najwyżej zasnę w środku dnia i będzie myśleć że zdechłam, a potem mnie na serio udusi, nie byłoby raczej różnicy, poza tym, że Junko mogłaby sobie znaleźć kolejną ofiarę... może to byłby ten ochroniarz? Błagam, tak...

Praktycznie jakieś dziesięć minut po ogłoszeniu o początku dnia usłyszałam pukanie do drzwi... Boże, tak wcześnie? Nie lepiej po śniadaniu albo...

- Kameko, słuchaj... - przerwała moje myśli Megumi zaraz po tym, jak otworzyłam jej drzwi.

- Jest siódma rano.

- Bez przesady, jest...

- Nieważne, dobra, co? - brzmiałam trochę niemiło, ale nie mogłam nic na to poradzić. Nie powinno się budzić mnie rano, to powinno być nielegalne... może przekonam fashionistkę, żeby dodała to do zasad?

- Więc... jesteśmy potrzebne, Yuri chce żebyśmy upiekły z nim...

- Co ja mam do te...

- Anzu śpi.

- Aaa, dobra... może spalimy coś, ale nieważne.

Wyszłam, a przed moim domkiem stał już czarnowłosy, prawdopodobnie był zbyt nieśmiały, by wejść do środka. Boże, jaki to miało sens? Rozumiem nieśmiałość i tak dalej, ale... nie powinien sam sobie załatwić, jeżeli czegoś chciał?

- H-hej... - wymamrotał chłopak.

- Nie umiem gotować - odparłam. Boże, zabrzmiałam jak idiotka... kto normalny mówi coś takiego na "hej"?

- Nieważne, przyda się każda pomoc - odrzekł.

W tym momencie zaczęłam się zastanawiać: po co niby chciał coś piec, skoro mieliśmy tu darmowe jedzenie od Monokumy, które było... no... zjadliwe? Do czego niby nas potrzebował? Czy chciał nas zaciągnąć gdzieś, żeby nas, no... zabić? Nie, dobra, Kameko... to nie miałoby sensu, Yuri by tego nie zrobił... chociaż... w naszej "klasie" nie było chyba nikogo, kto miałby zadatki na zabójcę, a mimo wszystko tutaj jesteśmy. Ktoś z nas w końcu się złamie, jeżeli nadal będziemy torturowani motywami i wszystkich.

- Ch-chciałem upiec ciasteczka dla Naomiego, żeby umilić mu dzień... przepraszam, jeśli przeszkadzam. - Dobra, to było urocze. I gejowe. Już mnie masz.

- Nieee... w niczym nie przeszkadzasz, naprawdę! To miłe z twojej strony. - Starałam się z całych swoich sił, żeby to nie zabrzmiało sztucznie.

Chłopak uśmiechnął się do mnie, co naprawdę mnie rozczuliło. Nigdy zbytnio nie rozmawialiśmy, ale pomimo tego cieszyłam się jego szczęściem. Nie miałam pojęcia, że być taką cudowną osóbką, może powinnam z nim więcej rozmawiać od dzisiaj? Tak, na pewno... przecież nie mogłam cały czas męczyć Takary i Megumi, to byłoby złe.

Zobaczyłam Takarę i poprosiłam ją, żeby przyniosła nam z innej restauracji potrzebne składniki, bo w tej, w której była kuchnia, nie było praktycznie niczego (porąbane, wiem).

Weszliśmy do kuchni, po czym przygotowaliśmy wszystko: mikser, miski, blaszkę, na której będziemy to piec i ogólnie wszystko, co musieliśmy mieć. W międzyczasie czekając na Takarę nie mieliśmy co robić, więc zaczęliśmy obgadywać wszystkich - doszliśmy do tego, że Nataza nie umie w życie bo nie ogarnia praktycznie niczego, co się do niej mówił, Eiko potrzebował psychologa, a Anzu zmieniła się dzięki Naomiemu z powrotem w człowieka, bo wcześniej była jakimś Gacha demonem 2018. Brunet wydawał się być dużo bardziej towarzyski przy nas, przez co byłam dość zadowolona - w końcu odzywał się do kogoś bez wieszania się co drugie słowo. Byłam szczęśliwa, że mogłam razem z Megumi jakoś go... ożywić? Nauczyć życia w społeczeństwie?

In the master's eyesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz