W nocy gdy spałam usłyszałam pukanie do drzwi. Od razu, gdy otworzyłam, chciałam zwyzywać matkę Junko, bo chyba to był jedyny sposób na takich ludzi. Nie wiedziałam, co się działo, jednak myślenie o fashionistce było jedyną możliwością... chyba.
Och. Więc chyba jednak nie?
- Mackenzie? - zdziwiłam się na widok blondynki stojącej przed moimi drzwiami.
Za królową stali pozostali, w przeciwieństwie do niej wyglądający na lekko nieprzytomnych. Nikt nie wiedział, o co chodziło dziewczynie, jednak ta po chwili spróbowała wszystko wyjaśnić:
- Znalazłam jakieś dokumenty o wesołym miasteczku... uch... Makoto Naegi, Tokyo Piripiri, Byakuya Togami. Ktoś wie kto to jest?
- Kim do cholery jest Tokyo Piripiri i co pili jej rodzice, gdy ją nazywali? - spytał Eiko.
Normalnie spróbowałabym go jakoś zjechać, jednak w tej chwili myślałam o tym samym. Naprawdę nie chciałam być budzona w środku nocy i słuchać o jakiejś dziewczynie - chyba dziewczynie, bo nie mogłam być tego pewna - z imieniem z kosmosu czy skądś. Jak już miałam się tym interesować, to raczej na pewno byłoby to gdybym normalnie wstała. I na pewno nie dzień po patrzeniu na śmierć dwóch swoich znajomych, z czego jedna zdechła podczas oglądania Netflixa bo weszła do jakiegoś zjebanego domu z milionem jakichś magicznych noży które pojawiły się tam totalnie bez powodu.
- O co chodzi..? - ziewnęła Takara.
- To ważne, naprawdę! - krzyknęła entuzjastycznie Mackenzie, chyba jako jedyna wiedząc, co się działo.
- Znalazłaś coś o tym miasteczku? - zapytałam.
- Tak.
Dobra, to było ważne. Bardzo ważne. Może jej nie zabiję. Może nawet nikt jej za to nie zabije, chociaż do jednej osoby nie mogłam być pewna. I ta jedna osoba nazywała się Eiko Enomota, ostateczny ochroniarz. Nie można było nawet mieć mu tego za złe, w końcu budzenie wszystkich znajomych o drugiej w nocy nie było normalne.
- Chodźcie, prooszęęęę... - błagała blondynka.
Niechętnie się zgodziliśmy, myśląc po części, że może jednak rzeczy, które królowa znalazła jakoś mogłyby nam pomóc w ucieczce stąd.
- Jejjj! - krzyknęła jasnowłosa, uśmiechając się.
- Cicho, Monokuma tu przyjdzie... - szepnął Saburo.
- Nie może, jest noc - stwierdziłam.
W sumie... po Junko można by się spodziewać złamania swoich własnych zasad, ale nie w totalnie randomowej chwili, gdy po prostu gdzieś chodziliśmy nikomu nie przeszkadzając. Na pewno nie chciałaby, żebyśmy znaleźli coś ważnego, ale w sumie... gdyby wolała, żebyśmy nic nie znaleźli, nie zostawiałaby tu nic, co mogłoby się nam przydać do czegoś.
Weszliśmy na strefę parku wodnego - tam, gdzie poprowadziła nas Mackenzie - po czym podeszliśmy do restauracji. Gdy już szukaliśmy razem ważnych rzeczy, chciałam pokazać wszystkim pokój Junko, jednak wtedy dziewczyna by mnie zabiła, prawdopodobnie tak samo, jak wszystkich innych.
- Dobra, wzięłaś nas tu, bo chciałaś coś zjeść? - spytał zdenerwowany szatyn.
- Medal chcesz? - odparła pytająco czarno-białowłosa. - Dla największego istniejącego idioty, oczywiście.
Chłopak najwyraźniej był zbyt nieprzytomny, żeby odpowiedzieć, w końcu zwykle prawdopodobnie udusiłby ją tak, by prawie umarła, jednocześnie jej nie zabijając, bo to byłoby jednoznaczne z tym, że następna egzekucja byłaby dla niego.
CZYTASZ
In the master's eyes
Fanfic,,Kameko Izumi, ostateczna piratka, bla, bla, bla... ta szkoła jest w ogóle prawdziwa?" - to były myśli dziewczyny w chwili gdy zobaczyła list z Hope's peak. Wszystko się zmieniło, gdy obudziła się w pokoju Junko Enoshimy, masterminda tej historii...