16 - Krew i woda

2 1 0
                                    

 Następnego dnia postarałam się wstać wcześniej, żeby być na początek dnia w restauracji na śniadaniu, żeby nie prowokować znów Eiko oraz żeby nikt się nie martwił. W sumie powinnam tak robić codziennie, ale tylko dzisiaj było to w pełni potrzebne; w końcu był dzień po motywie, więc ktoś mógłby już umrzeć. Miałam nadzieję, że tak nie było, jednak nie można by tego wykluczyć, w sumie zabójstwo mogło nastąpić w nocy pomimo tego, że wtedy było zalecane zostanie w pokojach.

Otworzyłam drzwi od domku, a za nimi już stała fashionistka, która prawdopodobnie od samego ranka chiała zatruwać mi głowę. Boże... tak wcześnie? Litości.

- Co jest? - prychnęłam.

- Pamiętaj, jeżeli nikt nie umrze do jutra, ty będziesz musiała zabić! Hihi! - śmiała się blondynka. - I już nawet wiem kogo, gra musi się toczyć, więc... o Boże, cóż za rozpacz!

Domyśliłam się, o kogo jej chodziło. Niestety. Wiedziałam, że nie mogłam tego tak zostawić, nie mogłam tego zignorować.

- Kiedy tak ustaliłaś i czemu bez mojej zgody? - pytałam.

- Cóż... może... e... - jąkała. - A co jeśli... to było nasze ustalenie od początku! Hihi! Po prostu ci nie mówiłam, bo poprzednie zabójstwo było dość szybko, a poza tym byłaś jedną z podejrzanych, więc nie chciałam ci zawracać głowy.

- Jak miło z twojej strony, naprawdę. - Normalnie podziękowałabym jej za to, w sumie każdy podziękowałby za nie wrabianie go w zabójstwo, jednak w tej sytuacji nie miało to zbytnio sensu, i tak robiła dużo gorsze rzeczy, a z wrobienia w nie swoje zabójstwo mogłabym się jakoś chyba wytłumaczyć.

- Widzisz, przyjaciółko? Kameko, naprawdę... będzie super! Będzie rozpacz! - krzyczała. - Co jest, nie cieszysz się?

- Nie - odpowiedziałam.

- Oj... jaka szkoda... może twoja rozpacz jest za mała, hm? Co powiesz na zabicie...

Obeszłam dziewczynę na około, po czym od razu pobiegłam do restauracji. Dziewczyna ukryła się i nie biegła za mną ze strachu, że ktoś mógłby ją zobaczyć.

Weszłam na śniadanie, po czym od razu podbiegła do mnie Takara:

- Stara, ty żyjesz?! - wydarła się na całe gardło. - Myślałam, że zdechłaś... zawału bym dostała... proszę, nie strasz...

Dziewczyna przytuliła mnie ze szczęścia i pocałowała w policzek widząc, że byłam dość przytłoczona.

- Boże, daj jej żyć! - krzyknął ochroniarz. - Zaraz ją udusisz!

- Jest okej - szepnęłam.

- Mówisz to ty? Naprawdę? - spytała zakonnica po tym, jak wypuściła mnie ze swoich objęć.

- Problem? - spytał.

- Tak, problem. Policz, ile razy dusiłeś już ludzi tutaj?

- Uch...

Chłopak zamilknął, a ja i zakonnica poczułyśmy satysfakcję z wygranej kłótni.

- Dobrze, przeliczmy się - zaproponowała kelnerka. - Ja, Eiko, Yumiko, Mackenzie, Jurou, Chiasa, Saburo, Nobu, Kameko, Takara, Megumi, Souta, Naomi... dobra, wszyscy są - podsumowała. - Musimy jakoś przygotować się, żeby nikt nie umarł. Nie możemy chodzić w grupach po dwie osoby, chyba, że ktoś inny wie, kto z kim chodzi... może zrobię listę? Dzięki temu będziemy wiedzieć, co się z kim stanie i będzie nam łatwiej... jeżeli ktoś chce być sam, najlepiej, żeby wiedzieć, gdzie kto idzie. Nie możemy iść do innych osób...

In the master's eyesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz