Nikt się nie odzywał. Nikt się nie odważył. Każdy był wyraźnie zszokowany sytuacją, najwyraźniej nie mogąc nadal przestać myśleć o tym, co wydarzyło się dzień wcześniej i tym, co mogło wydarzyć się za chwilę.
Atmosfera była dość depresyjna - jedyne ślady życia które dało się zauważyć to podnoszenie ręki co jakiś czas czy też otwieranie ust. Jedynymi dźwiękami, które można było usłyszeć, były oddechy. W tak cichej sytuacji nawet to dało się usłyszeć.
Tak było do czasu, gdy postanowiła to przerwać filozof:
- Uhh... to... jakieś plany?
- Plany? - spytał rzeźbiarz. - Chcesz tu cokolwiek robić?
- Uhh, no... na przykład żyć? Nie zabijać się?
- Jeżeli nie będziemy nic robić, nikt nie umrze - odparł białowłosy. - Proste.
Wpatrywałam się w nich ze zdziwieniem. Co prawda... Chiasa zachowywała się jak zawsze, ale... Souta? Co mu się stało? W ogóle nie przypominał siebie.
- Jeżeli zamierzasz najpierw mieć bekę ze wszystkiego, co się dzieje - zaczęła rudowłosa. - a później udawać depresję, nie wyszło ci.
- Um... - spróbowałam się wtrącić, jednak nie miałam pojęcia, co mogłam powiedzieć.
- Chiasa, nie musisz... - wtrącił pechowiec.
- Co? - zdziwiła się. - Chcesz, żeby ktoś znowu umarł, tak? Saburo, myślałam... myślałam, że jesteś normalny...
- Jakie to ma znaczenie? - wtrąciła Takara, przerywając nam wszystkim i wprawiając nas w szok.
Takara? Ona... co jej się stało? Dopiero co się przejmowała...
- Hm? - spytał Naomi. - Um... co?
Raper jąkał się, nie wiedząc co zrobić, jak wyrazić cokolwiek. Jako jedyny z nas odważył się coś powiedzieć, ale nie umiał dobrać żadnych słów. Strasznie się wszystkim stresował, tak, jakby bał się, że powiedziałby coś złego. Potrafiłam wyobrazić sobie, jak przejmował się i myślał nad scenariuszami tego, jak źle mógłby coś powiedzieć.
- Ja... - zaczęła zakonnica - po co mamy się przejmować, że ktoś umrze?
Nie mogłam uwierzyć w to, co słyszałam.
- Czyli... masz nas w dupie, tak? - zdenerwowała się czarnoskóra.
- Chiasa, daj jej dokończyć... - nalegał Nobu, na co w reakcji dziewczyna westchnęła ze złości i dała czarno-białowłosej skończyć.
Takara zaczęła jąkać i się denerwować, tak, jakby zorientowała się, że to, co mówiła, mogło zostać źle odebrane. W sumie... to, o czym mówiła, nie brzmiało w żadnym stopniu dobrze. Nie rozumiałam, o co chodziło nastolatce, więc poczekałam, aż kontynuowała i zdecydowałam się nie wtrącać.
- Chodzi mi o to, że - wybąkała - nie ważne, co się stanie. Będziemy tu i zmuszą nas do oglądania miliona tych cholernych motywów, dopóki ktoś czegoś nie zrobi, i tak to się stanie, więc... po co mielibyśmy się tym przejmować?
- Uhh... - wtrąciła Megumi. - Nikt z nas nie powinien umrzeć, naprawdę...
- Tak, ale i tak to się stanie. Jeżeli nie pozabijamy siebie, Monokuma zabije nas.
W sumie... patrząc na to, do czego Junko była zdolna, prawdopodobnie miała rację.
- Możemy zapomnieć o tym wszystkim chociaż na chwilę? - zaproponowała. - Jedną, jebaną chwilę? Proszę.
CZYTASZ
In the master's eyes
Fanfiction,,Kameko Izumi, ostateczna piratka, bla, bla, bla... ta szkoła jest w ogóle prawdziwa?" - to były myśli dziewczyny w chwili gdy zobaczyła list z Hope's peak. Wszystko się zmieniło, gdy obudziła się w pokoju Junko Enoshimy, masterminda tej historii...