Monokuma usiadł przy swoim głównym stanowisku, na co w reakcji większość nas, którzy się zebrali, zestresowała się niemiłosiernie. Megumi nerwowo oddychała, zapowietrzając się co chwilę i prawie tracąc przytomność, nie mogła poradzić sobie z byciem w tym miejscu. Saburo zwymiotował na widok tego miejsca po raz kolejny. Pozostali, w tym ja, po prostu cali zbledliśmy, nie wiedząc, co powiedzieć. Nie mieliśmy jak poradzić sobie z tą całą sytuacją ostatnio, a teraz... byliśmy w niej ponownie kilka dni później. Nie, to... to za dużo.
- Dobrze! To rozprawa tego ostatecznego prankstera, tego randoma, o którym nic nie pamiętam - zabrał głos niedźwiedź - i ostatecznego króla, Akiry Li!
- Ostatecznej królowej, Mackenzie Li - poprawił go ochroniarz, prawie wybuchając ze złości, gdy to usłyszał.
- Hm, Enomota? - zdziwił się. - Nie mówcie mi, że ludzie utożsamiają się jako mikrofalówki, naprawdę... chyba potrzebujecie więcej rozpaczy, żeby się ogarnąć! - zaśmiał się. - Puhuhuhu!
Zaczęłam się zastanawiać, w jaki sposób mogłabym zabić Junko za to, po tym, jak wyszłabym z tej sali... hm...
- Proszę, czy moglibyśmy już zacząć i nie zajmować się transfobią?! - krzyknęła Takara.
- Och, Yamasaki... puhuhuhuu! - zarechotał. - Jaka dobra podstawa! Naprawdę dobra jak na zbuntowaną zakonnicę, która ma w dupie kościół! Puhuhu!
Dobra, Junko chyba nie dałoby się przemówić do rozsądku... przynajmniej tylko o tym mogłam pomyśleć po tym, jak mówiła takie rzeczy o osobach, które nie miały żadnego związku z tym zabójstwem, przynajmniej o tym mogłam pomyśleć... w końcu... Takara nie zabiłaby nikogo, a Eiko... Eiko nie zabiłby Mackenzie, bo raczej ciężko było tu uwierzyć w ten pomysł z dwoma zabójcami.
- Super, nie musimy naprawdę mówić tu o tych sprawach, ale... kto znalazł ciało? - spytał rzeźbiarz.
- Co nam to daje? - zdziwiłam się.
Naprawdę nie mogłam pomyśleć o dziwnych pomysłach białowłosego... sprawa dotyczyła zabójstwa, nie śledztwa związanego z zabójstwem.
- Uhhh... na przykład będziemy może wiedzieć, kto jest czysty? - stwierdził. - Kameko... proszę cię...
Nie odpowiedziałam; wyglądało na to, że Souta miał rację, więc nie zamierzałam się z nim kłócić. W końcu... to właśnie wiadomość o znalezieniu ciała pomogła nam w rozprawie Yuriego, gdyby nie ona, oskarżona zostałabym ja albo Megumi.
- Ja, Nobu i Chiasa - wtrącił Naomi. - Więc... mamy sześć osób, które mogły to zrobić, tak? Nie powinno być tak trudno...
- Co z samobójstwem? - spytała Megumi.
- Uhh... to może być prawda, więc... nie, nie wiem...
- Naprawdę myślisz, że Jurou wbiłby sobie nóż w łeb? - zapytał białowłosy. - Myślałem, że... że tylko ja jestem takim idiotą...
- To poważne, nie możesz... uch... - mamrotała filozof.
- Dobrze, więc... mamy osiem osób, które mogły zabić Jurou - zaczęłam - więc...
- Mackenzie by tego nie zrobiła! - przerwał mi szatyn.
To... to była prawda. Nie mogłam temu zaprzeczyć.
- Nie możemy wykluczać niczego - stwierdziła zakonnica.
- Więc... zamierzasz podejrzewać wszystkich?! - oburzył się rzeźbiarz. - To... to...
CZYTASZ
In the master's eyes
Fanfiction,,Kameko Izumi, ostateczna piratka, bla, bla, bla... ta szkoła jest w ogóle prawdziwa?" - to były myśli dziewczyny w chwili gdy zobaczyła list z Hope's peak. Wszystko się zmieniło, gdy obudziła się w pokoju Junko Enoshimy, masterminda tej historii...