Noc przebiegła dość... spokojnie? Przynajmniej jeżeli mogłam tak nazwać poprawę nastroju Megumi, w końcu nic złego się nie stało, dziewczyna spała dość spokojnie, przewracała się co pięć sekund, a jej poduszka najwyraźniej była ciepła z dwóch stron, ale poza tym nic nie było. Przynajmniej niczego złego. Położyłam się za podłodze, by nie przeszkadzać dziewczynie - bałam się, że jeżeli położę się obok, obudzi to ją - a noc była normalna. Nic się nie stało. Było okej.
Przynajmniej tak było do czasu, gdy rano usłyszałam inne słowa z ust Monokumy niż zwykle, jednak nic o tym nie myślałam, bo nadal przypominało to normalne ogłoszenie na pobudkę.
- Kameko, czemu leżysz na podłodze? - spytała opiekunka niewyraźnym głosem chwilę po tym, jak się obudziła.
- Ja... ja nie... nie chciałam cię budzić! - jąkałam się, myśląc, że brzmiało to dość fałszywie.
- Uhhh... nie upiłaś się, tak? - zapytała.
- Co..?
- Nieważne, dobra... czemu tu spałaś?
Z odpowiedzią na to mógł być problem, w końcu nie chciałam przypominać różowowłosej o tym, przez co przechodziła wczoraj.
- Chciałam, żebyś czuła się bezpieczniej, okej?
- Dzięki, ale... mogłabyś traktować mnie tak, jak innych i nie zamartwiać się mną? Proszę, ja... nie chcę, żeby inni się mną przejmowali.
- Miałam zostawić cię samą po tym, jak..?! - spytałam dość nerwowym tonem, jednak przerwałam po tym, jak zauważyłam wyraz jej twarzy zmieniający się z wesołego na trochę gorszy po tym, jak przypomniała sobie wczorajsze wydarzenia. - Uhhh... dobrze, ale obiecaj, że...
- Obiecuję! - przerwała mi. - Otworzyłaś mi wczoraj oczy, naprawdę, dziękuję, ale... nie chcę, żebyś się o mnie martwiła. Proszę. Bardzo proszę.
- Uhh... dob...
- Gratulacje, znaleźliście ciało! A nawet... uh... gratulacje, znaleźliście ciała! Proszę o zebranie się w przejściu między domkami! – rozbrzmiało ogłoszenie, które pojawiło się na monitorze na ścianie.
Monokuma miał najlepszy czas na dawanie swoich ogłoszeń, naprawdę. Megumi przede mną zmartwiła się jeszcze bardziej, wpatrywała się w moje oczy przerażona. Nie wiedziała, co powiedzieć.
- Uhhh... ciała?! - wrzasnęła. - C i a ł a???
- Um... - Nie wiedziałam, co miałam powiedzieć.
Naprawdę... czy ktoś z nas był takim idiotą, żeby zabić kilka osób, podczas gdy do ucieczki wystarczyłoby jedno zabójstwo? To... nie, do tego trzeba by być potworem, naprawdę. Jak można... jak można być aż takim debilem?
- Ja... ja... nie dam rady... uh... - Opiekunka prawie przewróciła się na ziemię, jednak złapałam ją, zanim zdążyła. Podałam jej rękę, po czym razem wyszłyśmy z naszego domku.
Dziewczyna była cała blada, tak, jakby w każdej chwili mogła stracić przytomność. Nie wiedziałam, jak mogłam jej pomóc z tym; w końcu... nie mogłam cofnąć śmierci. Nie mogłam w żaden sposób na to poradzić.
- Ja, nie... nie chcę patrzeć... j-ja... - W tej chwili Megumi w czasie, gdy zasłaniała oczy ręką przewróciła się w kałuży krwi, której nie zauważyła. Gdy pomogłam jej wstać i rozejrzałam się wokoło, żeby ogarnąć, co się w ogóle działo, zamarłam.
Monokuma mówił prawdę. W krwi leżała nie jedna osoba, a dwie. Mackenzie Li, ostateczna królowa oraz Jurou Mukai, ostateczny prankster.
CZYTASZ
In the master's eyes
Fanfiction,,Kameko Izumi, ostateczna piratka, bla, bla, bla... ta szkoła jest w ogóle prawdziwa?" - to były myśli dziewczyny w chwili gdy zobaczyła list z Hope's peak. Wszystko się zmieniło, gdy obudziła się w pokoju Junko Enoshimy, masterminda tej historii...