Ach. wspaniale... dym zakrył wszystko, przez co nic nie widzieliśmy, nawet siebie nawzajem... Junko, przysięgam, jak stąd wyjdę, zabiję cię.
Parę sekund później usłyszałam czyjś krzyk, nie byłam jednak pewna, kto krzyczał. Ktoś upadł na ziemię, po czym wszyscy zaczęli się na nią osuwać, łącznie ze mną.
***
- Witajcie, drodzy uczniowie! - zabrzmiał ten sam mechaniczny głos co wcześniej, wybudzając nas z tego, co nam się stało, czymkolwiek to było.
- Co..? - zaczęła Megumi.
- Witajcie w akademii rozpaczy - mówił robotyczny głos. Teraz zdołałam lepiej przypatrzeć się jego właścicielowi. Był to emo wypchany niedźwiedź o czarno-białym futrze i jednym oku jakiegoś gacha demona z 2018. Boże... skąd ona wytrzasnęła to coś...
Poza tym... Rozpaczy? Co ma Hope's dick do rozpaczy?
- Przepraszam, ale... co kurwa? - spytał Eiko, na co inni spojrzeli na niego jak na idiotę. Nie można było im się dziwić, w końcu mówienie czegoś w tym stylu było dość ryzykowne.
- Pozwólcie, że wam wyjaśnię. - zaczął niedźwiadek. - Nazywam się Monokuma, jestem dyrektorem szkoły. Będziecie tu zamknięci do końca swojego życia, dobrze? - Tak, dobrze. Super, cudownie, zajebiście.
Inni spojrzeli się na misia z przerażeniem w oczach.
- Dobrze, więc... - kontynuował dyrektor - jest jedna opcja na wyjście. - Jeżeli chcecie się wydostać, musicie złamać zasady szkoły i wzajemnie się pozabijać! - krzyknął na tyle entuzjastycznie, że zaczynałam bać się fashionistki... jeszcze ja z nią w układ weszłam, Boże... co ze mną nie tak...
- C-co? - spytała Mackenzie.
- To, co słyszysz - odparł zirytowany Monokuma. - Jesteś silna? Uduś kogoś! Jesteś leniwa? Otruj! Jesteś odważna? Przebij serce nożem! Użyjcie wyobraźni, na pewno coś wymyślicie.
Patrzyliśmy na niedźwiedzia z niedowierzaniem, to wszystko brzmiało jak jakiś nieśmieszny żart.
- Drogi Sronokumo... dobrze, chętnie - syknął ochroniarz. - Chcesz zabójstw? Dostaniesz ich!
Patrzyliśmy na chłopaka jak na kogoś chorego psychicznie. Naprawdę się na to zgadzał? Lub, co gorsza, chciał zrobić coś temu pluszakowi czy cokolwiek to było?
Szatyn podszedł do niedźwiedzia, a wszyscy, nie wiedząc o co chodzi, rozstąpili się, by mógł przejść. Wyciągnął swoje muskularne ręce zza pleców, po czym zaczął dusić Monokumę gołymi rękami... czy z nim aby na pewno wszystko było dobrze? Jeśli potrzebowałby pomocy, powinien podejść do tej filozof czy jak jej tam, na pewno stwierdzi u niego coś musi się zmienić, może każe mu podać sobie ręce z tym misiem czy coś, w końcu na pewno nadawałaby się na szkolnego psychologa ze swoimi metodami.
Nagle, po paru sekundach, chłopak odskoczył od robota, po czym uciekł do tyłu. Na jego rękach były bąble; najwyraźniej ta zjebana blondi stwierdziła, że najlepiej będzie go oparzyć przez swojego emo misia alfę.
- Przemoc wobec dyrektora akademii jest ściśle zabroniona, Enomota! - wydarł się. - To jest wyraźnie napisane w zasadach!
- Nigdy nie mówiłeś o zasadach! - odparował brązowowłosy.
- Aha, no tak... hehe... zapomniałem. Proszę, to dla was. - wskazał łapką na urządzenia leżące na podłodze obok, po czym zniknął, a drzwi do środka, które wcześniej były zamknięte, otworzyły się na oścież.
CZYTASZ
In the master's eyes
Fanfiction,,Kameko Izumi, ostateczna piratka, bla, bla, bla... ta szkoła jest w ogóle prawdziwa?" - to były myśli dziewczyny w chwili gdy zobaczyła list z Hope's peak. Wszystko się zmieniło, gdy obudziła się w pokoju Junko Enoshimy, masterminda tej historii...