11 - Park wodny

4 1 0
                                    

 - Kameko... - usłyszałam damski głos. Podniosłam głowę zdenerwowana, po czym spojrzałam na zegar obok mojego łóżka. Była piąta rano, a to oznaczało, że tylko jedna osoba mogła do mnie przyjść.

- Co jest? - spytałam oschle. - Chcesz mnie zajebać, bo nie jestem potrzebna, tak?

Po tych słowach blondynka podeszła do mnie i próbowała udawać miłą. Otuliła moją szyję rękami, praktycznie mnie dusząc, po czym zaczęła mówić:

- Hihi! Przyjaciółko, nie musisz się tak zachowywać! - krzyczała. - W końcu przyjaciółki tak robią, prawda?

Tego wszystkiego było za dużo.

- Tak? Przyjaciółki budzą się wcześnie rano, każą sobie zabijać swoich innych przyjaciół z nudów, a potem udają, jakby nic się nie stało? - pytałam zirytowana.

- Mhm! - uśmiechnęła się do mnie. - Nasza przyjaźń będzie superowa, naprawdę!

Uznałam, że nie było sensu w dalszej kłótni, bo mogłaby się ona skończyć dość drastycznie, więc zapytałam.

- Czego chcesz? - Zmarszczyłam brwi.

Dziewczyna po chwili znów zmieniła swoją osobowość na kolejną z miliona swoich. Wyciągnęła nóż zza pleców, po czym przyłożyła mi go do gardła. Znowu. Cudownie, po prostu wspaniale.

- Nie zmieniaj tego na trudne dla nas obu, proszę - syknęła. - Nie możemy żyć w ten sposób cały czas.

Odskoczyłam, po czym znów odezwałam się:

- Dobrze, najświętsza Enoshimo, matko święta i patronko rozpaczy.

- Tak lepiej - pochwaliła Junko.

- Z jaką wieścią przybywasz? - zmuszałam się do mówienia. Boże, gadanie w ten sposób jest za trudne. Nie potrafiłam.

- Więc... Weź to. - Podała mi słuchawkę z mikrofonem, którą prawdopodobnie miałam założyć na uchu. - Nie chce mi się tu ciągle chodzić. Poza tym... chodź, pokażę ci coś.

Zachowywała się dość... normalnie? Podała mi przedmiot, który następnie nałożyłam na ucho, po czym poszłam za nią na drugi koniec tej strefy.

- Panno Izumi...

- Proszę, nie - przerwałam jej.

- Kameko, proszę. Zaraz poznasz najświętszą tajemnicę tego wszystkiego.

Tak wcześnie? Myślałam, że będę musiała czekać, aż wszyscy inni umrą... robiło się bardzo ciekawie, to musiałam przyznać.

Weszłyśmy do jednej z restauracji - tej, z której Eiko wziął nóż - po czym Junko przyłożyła rękę do ściany. Przyłożyła rękę do ściany obok wejścia, a potem... kurczę myślałam że już nic mnie nie zaskoczy.

- Hihi! - krzyknęła jasnowłosa. - Proszę, wejdź.

Otworzyła mi drzwi, po czym, gdy tylko spojrzałam do środka pomieszczenia, zamarłam.

- Co jest... - zaczęłam.

- Nie jestem taką idiotką jak myślisz, Kameko - rzekła, gdy rozglądałam się wokoło.

Wszędzie znajdowały się monitory, które pokazywały różne miejsca w wesołym miasteczku oraz też dużo innych, których jeszcze nigdy nie widziałam. Po prawej stronie od tego wszystkiego były zmieniacze głosu i jakieś joysticki od jakiś konsoli do gier czy czegoś w tym stylu, nie wiem, nie znam się, a po lewej na podłodze leżał Monokuma. Niepewnie kliknęłam jeden z przycisków, ciekawa, co mogło się stać.

In the master's eyesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz