Przez całą następną noc nie mogłam zasnąć. To, co się wydarzyło... to... to po prostu był jakiś żart, nie dało się tego inaczej wytłumaczyć. Nadal byłam wstrząśnięta po śmierci trzech osób, mimo że inni już wcześniej też byli ofiarami.
Wpatrywałam się w ścianę, próbując o tym wszystkim nie myśleć. Próbowałam przypomnieć sobie wszystko, co działo się poza tym całym szaleństwem. Pamiętałam, jak nie musiałam chodzić do szkoły przez pół roku, bo dziadek wziął mnie na rejs statkiem; niby tam też musiałam się uczyć, ale nikt mnie zbytnio do tego nie zmuszał, więc przez dużo czasu bawiłam się w jakąś zjebaną piratkę z filmów dla dzieci, bez oka - zrobiłam sobie opaskę na oko ze stringów mamy, ale jakiś dzień później jak moja rodzina to zauważył, dali mi coś normalnego, bo mieliśmy iść do jakichś gości, a jako dziecko zawsze mi odwalało i potrafiłam bawić się w to coś dosłownie wszędzie. Widziałam jakąś bajkę, w której ktoś płynący statkiem miał złotego zęba, więc pomalowałam wszystkie zęby na złoto, a potem przez rok musiałam to myć, aż w końcu wzięli mnie do dentysty, bo to nie działało, a rodzice zostali skarceni przez niego za to, że nie pilnowali mnie jak to zrobiłam... chociaż... w jakim stopniu to była ich wina? Nie mogli przecież pilnować mnie dwadzieścia cztery godziny na dobę.
Przez jakiś czas jeszcze próbowałam wspominać przeszłość, żeby uciec od rzeczywistości, po czym wszystko przerwało mi otwarcie drzwi. Było wtedy jakoś po pierwszej w nocy, więc zdziwiło mnie to, co się wydarzyło.
- Hej psiapsi! Pomożesz mi? - usłyszałam. Po chwili zauważyłam udawaną uroczą minkęę, która niby miała zmusić mnie do pomocy. Zaraz po zobaczeniu tego wyrazu twarzy zorientowałam się, z kim miałam doczynienia.
- Czego chcesz? - spytałam dość niemiło, z nadzieją na odstraszenie jej swoim zachowaniem. - Śpię. - W sumie... było widać, że siedziałam i nic nie robiłam, ale nie miało to zbyt dużego znaczenia.
- Ojeeej, co tak niemiło? - spytała fashionistka, udając, że szlocha. - Łamiesz mi serce, Kameko...
- Idź, proszę - błagałam. Brzmiałam strasznie źle, wszystko, co mówiłam, było bez sensu, jednak robiłam to wszystko, żeby się jej pozbyć.
- Oj, proszę, proszę... - zaczęła Junko. - Naprawdę nie chcesz mi pomóc?
- Nie, nie chcę - odrzekłam.
- O nie, muszę pójść? Smutne... ale jeżeli nie chcesz zrobić tego w łatwy sposób...
Wystraszyłam się, jednak nadal miałam jeszcze nadzieję, że blefowała, a przynajmniej do czasu, gdy wyciągnęła poręczny, składany nożyk z kieszeni spodni, który chwilę później zamienił się na śmiertelnie wielkie ostrze.
- ZROBIĘ TO! CZYMKOLWIEK BY TO NIE BYŁO! - krzyknęłam.
Blondynka złożyła swoją broń, po czym ją schowała, uśmiechając się.
- Jej, Kameko! Jesteś super! - krzyknęła z nienaturalnym uśmiechem na twarzy. - Może pomożesz mi w tej grze też, hm? Nadawałabyś się!
- Nie - odpalam, zanim zdążyła powiedzieć cokolwiek więcej.
- Ojej... Smutne. - Zaczęła udawać, że szlocha - No cóż...
Wiedziałam, że ryzykowałam nie zgadzając się na to, jednak... wszystko miało swoje granice. Nie pomogłabym w zabijaniu kogokolwiek, tym bardziej swoich przyjaciół. Jeżeli chciała, mogła mnie zabić, to i tak wydawało się najlepszą opcją w tej sytuacji.
- Ojojoj... no cóż, skoro tak... - próbowała wymusić to na mnie słodkimi buźkami i udawanym płaczem. - P-po prostu... chodźmy...
Nie miałam pojęcia, co chciała osiągnąć tym udawanym smutkiem, ale jej się to nie udało. Chciałam zapytać, czemu nadal próbuje przekonać mnie do zrobienia czegoś takiego, jednak powstrzymałam się, zanim cokolwiek powiedziałam i po prostu poszłam za jasnowłosą.
CZYTASZ
In the master's eyes
Hayran Kurgu,,Kameko Izumi, ostateczna piratka, bla, bla, bla... ta szkoła jest w ogóle prawdziwa?" - to były myśli dziewczyny w chwili gdy zobaczyła list z Hope's peak. Wszystko się zmieniło, gdy obudziła się w pokoju Junko Enoshimy, masterminda tej historii...