Wyglądało na to, że byliśmy w szkolnym holu. Wszędzie były białe ściany, a na górze drzwi jakieś losowe, nie miałam pojęcia co oznaczające hasło po łacińsku. Na suficie były plamy zielonej, żółtej i białej farby, tak, jakby ktoś nie zdążył tego jeszcze pomalować. Przed nami znajdowały się schody, a za nimi kolejne drzwi. Nie miałam pojęcia, czemu nikt nie wchodził do środka. Podeszłam do drzwi, a potem zaczęłam bezskutecznie ciągnąć za klamkę przez jakąś minutę, zanim zorientowałam się, że to nic nie da.
- Boże... - usłyszałam męski głos dobiegający z tyłu. Gdy się obróciłam, zorientowałam się, że należał on do bardzo dobrze wysportowanego, wysokiego szatyna,
- Coś ci przeszkadza? – spytała czarnowłosa dziewczyna w okularach, ubrudzona jakimś różowym kremem na koszulce.
- Możesz być ciszej? Próbuję ogarnąć, co się dzieje.
Po jego słowach czarnoskóra dziewczyna o różowych kręconych włosach zaczęła krzyczeć, żeby zrobić mu na złość, a jeszcze przy tym się śmiała.
- Dobra, musimy chyba ogarnąć, co tu się w ogóle dzieje... - zaproponowała Takara.
- Wow, nigdy byśmy na to nie wpadli, dzięki! – powiedziała długowłosa brunetka. Po tym, jak mówiła do innych, wiedziałam, że będzie dla mnie jak pryszcz na dupie w tej szkole.
- Mam pomysł, może powiemy sobie, kim jesteśmy zamiast wskakiwać sobie do gardeł? – odezwał się blondyn.
Po jego słowach wszyscy się uciszyli. W końcu.
Ludzie zaczęli do siebie podchodzić, a ja stałam w miejscu roztrzęsiona. Zastanawiałam się, co się działo. Czemu ktoś zamknął drzwi? Czy będziemy mogli w ogóle stąd wyjść?
Nagle damski głos wyrwał mnie z moich przemyśleń:
- Hej, czemu z nikim nie rozmawiasz? Coś się stało? – usłyszałam, po czym odwróciłam się do dziewczyny. Miała dość krótkie, rudawe włosy, z wplecionymi w nie mleczami, ciemną karnację i okulary. Wyglądała na dość miłą.
- Hm, co? – wymamrotałam po tym, gdy ją usłyszałam. Wyrwała mnie z zamyślenia i nie wiedziałam, co powiedzieć... nie umiem w kontakty międzyludzkie i myślenie jednocześnie.
- Zawsze możesz mi powiedzieć, jakby co, nie bój się... - Ostateczna psycholog szkolny która udaje że interesuje cię twoje życie a potem olewa cię i zmusza do grania w gry? Błagam, nie...
- Nie, nie... nic się nie stało, po prostu się zamyśliłam. – odparłam
- Jesteś pewna? Czy nie jest tak dlatego, że boisz się powiedzieć? – Dobra, psychologiem to ty nie zostaniesz... ale możesz jeszcze zostać szkolnym jeżeli umiesz robić masę solną i grać w gry. O, i rysować wulkan z ludźmi którzy są na coś wkurwieni, to wymóg. I musisz mieć wielką pufę w kształcie jakiegoś misio-jednorożco-gówna z której wysypują się kulki.
- Nie, nic mi nie jest, naprawdę... – Nie była to do końca prawda, ale... czy ja mogłam powiedzieć jej o Junko tak, żeby ta nie zabiła mnie bez powodu w ciągu pięciu sekund?
- Jestem Chiasa Watanabe, ostateczna filozof, miło mi. -Filozof? Serio?
- Kameko Izumi, ostateczna piratka... - odrzekłam trochę nieśmiało. Byłam trochę przytłoczona.
Nie czułam się na siłach, by podejść do innych i rozmawiać, więc stałam w miejscu jak idiotka. Wróciłam do swoich rozmyślań do czasu, gdy ktoś inny do mnie nie podszedł.
CZYTASZ
In the master's eyes
Fanfiction,,Kameko Izumi, ostateczna piratka, bla, bla, bla... ta szkoła jest w ogóle prawdziwa?" - to były myśli dziewczyny w chwili gdy zobaczyła list z Hope's peak. Wszystko się zmieniło, gdy obudziła się w pokoju Junko Enoshimy, masterminda tej historii...