1 - Inni ludzie? Boże, Junko...

18 2 1
                                    


            Wyglądało na to, że byliśmy w szkolnym holu. Wszędzie były białe ściany, a na górze drzwi jakieś losowe, nie miałam pojęcia co oznaczające hasło po łacińsku. Na suficie były plamy zielonej, żółtej i białej farby, tak, jakby ktoś nie zdążył tego jeszcze pomalować. Przed nami znajdowały się schody, a za nimi kolejne drzwi. Nie miałam pojęcia, czemu nikt nie wchodził do środka. Podeszłam do drzwi, a potem zaczęłam bezskutecznie ciągnąć za klamkę przez jakąś minutę, zanim zorientowałam się, że to nic nie da.

- Boże... - usłyszałam męski głos dobiegający z tyłu. Gdy się obróciłam, zorientowałam się, że należał on do bardzo dobrze wysportowanego, wysokiego szatyna,

- Coś ci przeszkadza? – spytała czarnowłosa dziewczyna w okularach, ubrudzona jakimś różowym kremem na koszulce.

- Możesz być ciszej? Próbuję ogarnąć, co się dzieje.

Po jego słowach czarnoskóra dziewczyna o różowych kręconych włosach zaczęła krzyczeć, żeby zrobić mu na złość, a jeszcze przy tym się śmiała.

- Dobra, musimy chyba ogarnąć, co tu się w ogóle dzieje... - zaproponowała Takara.

- Wow, nigdy byśmy na to nie wpadli, dzięki! – powiedziała długowłosa brunetka. Po tym, jak mówiła do innych, wiedziałam, że będzie dla mnie jak pryszcz na dupie w tej szkole.

- Mam pomysł, może powiemy sobie, kim jesteśmy zamiast wskakiwać sobie do gardeł? – odezwał się blondyn.

Po jego słowach wszyscy się uciszyli. W końcu.

Ludzie zaczęli do siebie podchodzić, a ja stałam w miejscu roztrzęsiona. Zastanawiałam się, co się działo. Czemu ktoś zamknął drzwi? Czy będziemy mogli w ogóle stąd wyjść?

Nagle damski głos wyrwał mnie z moich przemyśleń:

- Hej, czemu z nikim nie rozmawiasz? Coś się stało? – usłyszałam, po czym odwróciłam się do dziewczyny. Miała dość krótkie, rudawe włosy, z wplecionymi w nie mleczami, ciemną karnację i okulary. Wyglądała na dość miłą.

- Hm, co? – wymamrotałam po tym, gdy ją usłyszałam. Wyrwała mnie z zamyślenia i nie wiedziałam, co powiedzieć... nie umiem w kontakty międzyludzkie i myślenie jednocześnie.

- Zawsze możesz mi powiedzieć, jakby co, nie bój się... - Ostateczna psycholog szkolny która udaje że interesuje cię twoje życie a potem olewa cię i zmusza do grania w gry? Błagam, nie...

- Nie, nie... nic się nie stało, po prostu się zamyśliłam. – odparłam

- Jesteś pewna? Czy nie jest tak dlatego, że boisz się powiedzieć? – Dobra, psychologiem to ty nie zostaniesz... ale możesz jeszcze zostać szkolnym jeżeli umiesz robić masę solną i grać w gry. O, i rysować wulkan z ludźmi którzy są na coś wkurwieni, to wymóg. I musisz mieć wielką pufę w kształcie jakiegoś misio-jednorożco-gówna z której wysypują się kulki.

- Nie, nic mi nie jest, naprawdę... – Nie była to do końca prawda, ale... czy ja mogłam powiedzieć jej o Junko tak, żeby ta nie zabiła mnie bez powodu w ciągu pięciu sekund?

- Jestem Chiasa Watanabe, ostateczna filozof, miło mi. -Filozof? Serio?

- Kameko Izumi, ostateczna piratka... - odrzekłam trochę nieśmiało. Byłam trochę przytłoczona.

Nie czułam się na siłach, by podejść do innych i rozmawiać, więc stałam w miejscu jak idiotka. Wróciłam do swoich rozmyślań do czasu, gdy ktoś inny do mnie nie podszedł.

In the master's eyesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz