Rozdział VIII
Więc Kojot przychodził do wodza codziennie przynosząc ze sobą małe prezenty, które według niego powinny ucieszyć dziewczynę. Ale zdawało się, że żaden jego prezent nie jest tym właściwym. Nieśmiało akceptowała je i uciekała z dala od niego, do miejsca gdzie kobiety siedziały w słońcu pracując lub tam, gdzie bawiły się dzieci.
O Kojocie i wodospadzie Multnomah
Jas
Po imprezie nie było śladu, denerwowałam się nie mogąc porozmawiać z Tommy'm. Wiedziałam, że Sky zajmie się chłopakiem, ale to ja chciałam go uspokoić. Zamiast tego jednak zostałam zaciągnięta niemal siłą do pomieszczenia, które wyglądało na gabinet i siedziałam niespokojnie na kanapie uważnie obserwowana przez siedem par oczu. Odetchnęłam lekko i spojrzałam na Casa szukając w nim wsparcia, ale jego mina była jak wykuta w kamieniu i już po sekundzie wiedziałam, że nie uchroni mnie przed tą rozmową.
- To ma związek ze sprawą, prawda?
Wzruszyłam ramionami na pytanie Jokera. Nie miałam zamiaru im mówić wszystkiego, bo to nie był ich problem. To ja troszeczkę przeholowałam i teraz zamiast siedzieć tutaj i uzewnętrzniać się powinnam zadzwonić do Willa, Maxa albo Butlera. Nie miałam wątpliwości, kto to zrobił.
- Mów – warknął Kojot stając naprzeciwko mnie na szeroko rozstawionych nogach.
Spojrzałam na nie niego wściekle, ale widząc wyraz jego twarzy po moim ciele przebiegł dreszcz strachu. Jego rysy zdawały się nabrać zupełnie nowego kształtu, czarne oczy były wpatrzone we mnie i musiałam przyznać, że w mojej głowie pojawiła się myśl: Gdzie się do cholery podział ten kretyński uśmiech? Chciał mnie onieśmielić i bardzo mi się nie podobało, że mu się udaje.
- Co mam mówić? – Zapytałam zaciskając wargi, by powstrzymać się od warknięcia na niego. – Ktoś zdemolował mi auto.
- Ktoś?
- Tak, ktoś.
Przez chwilę patrzył na mnie, jakby nie wierzył w to co mówię, a potem prychnął cicho przeczesując dłonią gładko zaczesane do tyłu włosy.
- Przepraszam, czy możesz powtórzyć?
Zagryzłam mocno wargi i spojrzałam na niego wilkiem. Boże, czy nie mogłam rozmawiać o tym z Jokerem i Casem? Naprawdę niezbędna była obecność całej reszty, a zwłaszcza Kojota, który chyba za bardzo przejął się całą sprawą.
- Auto pójdzie do warsztatu – zaczęłam na co wykonał gest dłonią, bym kontynuowała. – Bo ktoś mi je zdemolował. Nie wiem kto – wzruszyłam ramionami. – Może to tylko szczeniacki wybryk?
Ok, wiedziałam, że to nie był szczeniacki wybryk i Cas również to wiedział, bo spojrzał na mnie sceptycznie. Chyba żaden nastolatek nie miał podstaw wypisywać mi na masce: Pożałujesz, suko.
- To on – powiedział Cas i wyprostował się. – Weasley, mam rację?
Zacisnęłam mocno zęby i spojrzałam na niego wściekle. Jakim, do cholery, cudem on to wiedział? A potem zobaczyłam jego uniesione brwi i miałam ochotę z miejsca jechać do Willa i go zamordować. Zbrodnia w afekcie, wybroniłabym się sama. Co za mała, plotkarska gęba. Willy był dla mnie jak rodzina i niestety w ciągu ostatnich miesięcy, gdy powoli rozstawałam się z Charliem on i Sky często spędzali ze mną wieczory. Ich relacja mogłaby zaniepokoić nawet Casa, gdyby nie oczywiste preferencje mojego asystenta. A jak wiedziałam - co zostało przekazane Sky z marszu trafiało również do Casa.

CZYTASZ
Grimm Reapers MC #4 Kojot | ZAKOŃCZONE
Любовные романыMoja babka zawsze powtarzała mi, żebym nigdy nie lekceważył swojego daru. Żebym słuchał głosu, który we mnie żyje. Słuchałem go, a jednak w którymś momencie ogłuchłem i oślepłem oszukując tym samym siebie. Byle tylko nie wyjść na idiotę. Short story...