Rozdział IV
Kiedy Kojot ostatnio podróżował w górę rzeki, widział piękną dziewczynę w wiosce niedaleko mostu. W jego umyśle pojawiła się myśl, by zapytać ojca dziewczyny, aby ta została jego żoną. Ojciec jej był wodzem plemienia. Kiedy przystojny młodzieniec poszedł do domu wodza miał ze sobą wybrany prezent dla niego w zamian za rękę córki.
O Kojocie i wodospadzie Multnomah
Jas
Patrzyłam jak Tommy ułożył się do snu w mojej dodatkowej sypialni. Dopiero teraz poczułam spokój po raz pierwszy od momentu, gdy dostałam telefon od Butlera z informacją, że właśnie przywieźli na posterunek matkę i syna. Powiedzieć, że byłam jednocześnie wkurwiona i spanikowana to jak nic nie powiedzieć. Czy to nie ironia, że z pomocą przyszedł mi człowiek, którego kiedyś uważałam za przestępcę tylko dlatego, że jeździł na motocyklu? Odetchnęłam i powoli wycofałam się z pokoju ruszając do swojej sypialni. Tommy był bezpieczny, a to było dla mnie w tym momencie najważniejsze. Jutro rano będę musiała wrócić z nim do domu i zabrać jego rzeczy. Ale to jutro, dziś mogłam w końcu odpocząć. Zanim jednak udało mi się ułożyć w łóżku mój telefon zaczął dzwonić. Uśmiechnęłam się lekko widząc imię Sky.
– Cześć, młoda – powiedziałam cicho.
– Jak się czujesz? - Zapytała ze szczerą troską. - I jak Tommy?
– Chyba dobrze – mruknęłam, zapadając się głębiej w pościel. - Zrobiłam szybką kolację, którą pochłonął jakby od tygodni nie miał prawdziwego posiłku w ustach. Jutro pojedziemy do niego i spakujemy najpotrzebniejsze rzeczy. Nie wiem czy uda mi się...
– Spokojnie, Jas – powiedziała ze śmiechem. - Ja mogę poczekać. Może ty potrzebujesz pomocy?
Zastanowiłam się chwilę, ale odmówiłam. Nie sądziłam, by Tommy miał aż tyle rzeczy, które chciałby zabrać ze sobą. Zresztą, skoro miał zostać ze mną to tak naprawdę bardziej przydałoby się nam wybrać na porządne zakupy. A choć jedna rzecz ciągle nie dawała mi spokoju na razie nie chciałam o niej rozmawiać z siostrą. Byłam pewna, że gdybym jej powiedziała o ekstazy zaraz dowiedziałby się o tym Cas. A potem to już chyba wiadomo jakby się to potoczyło.
– Sky – zaczęłam na koniec. - Podziękuj proszę jeszcze raz Casowi, dobrze?
– Nie ma za co i dobrze o tym wiesz – powiedziała i wiedziałam, że uśmiecha się. Nastąpił szum i w słuchawce usłyszałam niski głos mojego szwagra.
– Nie chcę nawet słuchać tego gówna, Jas – rzucił, na co uśmiechnęłam się szeroko. - Jak w dym, szwagierko, jak w dym, zawsze.
– Dziękuję, Cas – powiedziałam tak czy siak, na co mruknął coś niezadowolony.
– Wiem, że możesz się nie wyrobić, ale sądzę, że młodemu by to pomogło, gdybyście jednak jutro wpadli. Potem mogę go zabrać na budowę. W zasadzie jeżeli będzie chciał mogę go zabierać codziennie lub co weekend. Nauczy się trochę dyscypliny, trochę siły, pobędzie z facetami.
– Nie, nie wiem... - zaczęłam wyobrażając sobie Tommy'ego w otoczeniu bandy motocyklistów.
Z drugiej strony, choć może nie wydawali się oni najlepsi na świecie stanowili jakiś wzór mężczyzny. A Tommy nie miał żadnego prawdziwego w swoim życiu. Nie byli idealni, ale na pewno byli lojalni i honorowi. I pomagali innym, bardzo chętnie.
– W zasadzie, nie, to nie jest głupi pomysł – rzuciłam szybko. - Postaramy się przyjechać koło południa. A co do zabierania na budowę, nie chcę, by opuścił się w szkole bardziej niż teraz. Weekendy za to są bardzo ok, przynajmniej da mu to jakieś zajęcie zamiast telewizor lub nie daj boże szukanie kontaktu z kumplami.

CZYTASZ
Grimm Reapers MC #4 Kojot | ZAKOŃCZONE
RomanceMoja babka zawsze powtarzała mi, żebym nigdy nie lekceważył swojego daru. Żebym słuchał głosu, który we mnie żyje. Słuchałem go, a jednak w którymś momencie ogłuchłem i oślepłem oszukując tym samym siebie. Byle tylko nie wyjść na idiotę. Short story...