Rozdział XVI
Przez siedem słońc Kojot pracował nad budowąbasenu, który pozwoli mi zdobyć serce dziewczyny, którą chciał poślubić.
O Kojocie i wodospadzie Multnomah
Jas
Nie miałam w zwyczaju tchórzyć, ale niestety dziś był dzień kiedy miałam wielką ochotę uciec stąd daleko. Siedziałam w swoim aucie i patrzyłam na klub jakby był nawiedzonym domem, a ja miałabym spędzić w nim samotną noc. Westchnęłam i ponownie skupiłam uwagę na telefonie przeglądając oferty sklepów internetowych. Jeżeli ktokolwiek by pytał, to tak, potrzebowałam kupić nową pościel właśnie dziś. Podobnie jak cholernie mocno potrzebowałam nowy mikser. To wcale nie miało na celu odsunięcie w czasie tego co nieuniknione.
Dobra, oszukiwałam, a wczoraj Kojot miał rację. Bałam się spotkać z nim sam na sam, bo odkryłam, że całkowicie nie mogę ufać swojemu ciału. Ani swojemu rozumowi, jeżeli już miałam być całkowicie szczera. Przez ostatnie dni wykończyłam samą siebie rozpamiętywaniem, rozmyślaniem i analizowaniem każdego gestu czy słowa. Nie, nie zakochałam się jak ostatnia idiotka po tym szybkim numerku. Ale musiałam przyznać w końcu, że Kojot odrobinę zatrząsnął moimi fundamentami. I nie mogłam przestać się zastanawiać, że skoro potrafił to zrobić w czasie dwudziestu minut, to co by się stało gdyby trwało to dłużej. Przykładowo, gdyby miał na to całą noc. Czy byłby usatysfakcjonowany po jednym razie, a potem odwrócił się na bok i zachrapał? Czy może doprowadzałby mnie do orgazmu raz za razem? Dłońmi, językiem, palcami, penisem? Odetchnęłam odsuwając od siebie te myśli i wrzuciłam telefon do sportowej torby leżącej na siedzeniu pasażera.
- Nie jestem tchórzem – mruknęłam do siebie patrząc po raz ostatni na swoje odbicie w lusterku i otwierając drzwi z impetem.
Zeszłam do piwnicy z mocnym postanowieniem, że cokolwiek się będzie działo ja nie dam się sprowokować. A jedyna sytuacja w której oboje znajdziemy się w pozycji horyzontalnej zakładała mnie kopiąca jego tyłek. Wyprostowałam plecy, wypięłam piersi do przodu i przybrałam najbardziej obojętną miną jaką miałam. Moje silne postanowienie zadrżało już gdy zeszłam po schodach. Kojot leżał na ławeczce i podnosił właśnie ciężary. Jego bicepsy napinały się za każdym razem, gdy unosił drążek z hantlami w górę. Jak zawsze tutaj nie miał na sobie koszulki, a pot lśnił na jego skórze w słabym świetle piwnicy. Czy już było ze mną źle skoro podniecałam się widokiem spoconego faceta? Nigdy w całym życiu nie chodziłam tak pobudzona, co pewnie wynikało z tego, że nigdy do tej pory nie przeżyłam takiego orgazmu. Czy skoro są leki na zwiększenie libido, to są też na zmniejszenie? Bo chyba powinnam poważnie zastanowić się nad ich kupieniem.
- Przyszłaś – powiedział podnosząc się i patrząc na mnie uważnie, gdy odstawiałam torbę i zdejmowałam kurtkę.
- Nie wyglądało jakby miała większy wybór – rzuciłam podchodząc do ringu i wdrapując się na niego. – Masz zamiar dołączyć?
Po sali rozszedł się jego śmiech, a mnie zaczęła mrowić cała skóra. Obserwowałam jak wytarł pierś ręcznikiem, a potem rzucił go na ławeczkę z której się podniósł. Po sekundzie stał już naprzeciwko mnie z lekko przekrzywioną głową i mnie obserwował. Przez chwilę mierzyliśmy się wzrokiem oceniając drugą stronę, a w końcu jego wargi wykrzywił uśmieszek. Nie miałam zamiaru dać się sprowokować ani wytrącić z równowagi dlatego zaatakowałam od razu. Moja reakcja wywołała tylko jego śmiech, gdy bez problemu przewidział moje zachowanie. Podobnie za drugim i trzecim razem. Wiedziałam, że go to wyraźnie bawi, co tylko bardziej podnosiło moją złość na niego. A może zwyczajnie na samą siebie.
CZYTASZ
Grimm Reapers MC #4 Kojot | ZAKOŃCZONE
RomanceMoja babka zawsze powtarzała mi, żebym nigdy nie lekceważył swojego daru. Żebym słuchał głosu, który we mnie żyje. Słuchałem go, a jednak w którymś momencie ogłuchłem i oślepłem oszukując tym samym siebie. Byle tylko nie wyjść na idiotę. Short story...