Rozdział XX

3.6K 345 33
                                    

Rozdział XX

Z krawędzi tej ściany kapała woda w postaci bryzgów i mgły. I tak woda utworzyła na dnie wielki ekran, który zasłaniał basen przed wszystkimi oczami.
O Kojocie i wodospadzie Multnomah

Jas

– Wiesz co robisz?

Drgnęłam lekko na to pytanie i spojrzałam uważnie na Sky. Moja siostra rozkwitała coraz bardziej odkąd związała się z Casem i za każdym razem gdy patrzyłam na jej pewną siebie postać, rozpierała mnie duma. A jednak jej nowe cechy i dosadność, której nabrała przebywając w klubie potrafiła mnie wyprowadzić z równowagi.

– Oczywiście, że wiem – powiedziałam spokojnie nie pozwalając na to, by mój głos zdradził prawdę.

Bo prawda była taka, że cholernie nie wiedziałam co robię. Seks z Kojotem był jak doświadczenie nie z tej ziemi. I choć to miał być tylko seks z każdą minutą sytuacja zdawała się komplikować. Był zabawny, czarujący, ale czasami widziałam cień obecny w jego spojrzeniu. Niemal codziennie wpadał wieczorami, często też jedliśmy wspólnie posiłki. Zdarzało się, że łapałam go na tym, jak podczas kolacji nagle zamiera i marszczy brwi wpatrując się w swój talerz. Chciałam wtedy instynktownie zapytać czy wszystko w porządku, ale nigdy tego nie zrobiłam. To był prosty układ. Seks, nic więcej.

– Rozmawiałam z Casem – głos Sky był cichy i delikatny, jakby bała się tego co chce mi powiedzieć.

Spojrzałam na nią ostrożnie odstawiając swój kubek z kawą i nerwowo zmieniając pozycję na stołku.

– To było na samym początku jak zaczęliśmy być razem – przygryzła nerwowo dolną wargę. - Cas powiedział mi, że żaden z braci nigdy nie położy na mnie ręki w zły sposób. Powiedziałam mu, że wiem, że widzę jak Jecta kocha Charlie i że Kojot jest z nich wszystkich najłatwiejszy.

Skinęłam głową każąc jej w milczeniu kontynuować. Oderwała spojrzenie od blatu, a ja poczułam skurcz w piersi na jej wzrok. Był pełen strachu i troski.

– Powiedział, że Kojot – zaczerpnęła powietrza. - Że mam się nie bać Kojota, ale nie powinnam pozwolić, by jego czarujący uśmiech i świńskie żarty kiedykolwiek oszukały mnie w tym jakim jest człowiekiem. Cas nie boi się stanąć do walki z kimkolwiek, są tylko dwie osoby w których nie chciałby mieć wroga, jedną z nich jest Kojot.

Nie musiała mi tego mówić. Kojot miał tak wiele twarzy, że ja sama nie wiedziałam, która z nich jest prawdziwa. Potrafił być przerażająco dominujący, zabawny i czarujący, troskliwy i poważny.

– Wiem na czym stoję, Sky – powiedziałam cicho. - To tylko seks.

Skinęła mi głową, ale wciąż zdawała się nie przekonana. I nie dziwiłam się, bo ja sama miałam mętlik w głowie po ostatnich dniach. Jeżeli to miał być tylko seks, to Kojot zdecydowanie nie powinien zostawać u mnie na noc. Ani pierwszej nocy, ani kolejnej, prawda? A jednak nie tylko zostawał, ale pomagał mi zamawiając i odbierając kolację czy zajmując młodego grami na konsoli, gdy ja jeszcze pracowałam. Drugiego dnia po tym jak wyszedł o świcie pojawił się w moim biurze z paczką suszonych ziół i instrukcją jak powinnam przygotować napar. Skrzywiłam się początkowo na myśl o piciu jakiegoś świństwa, ale o dziwo było to smaczne. Spośród ziół przebijał się imbir i jagody goi, wtedy też zdałam sobie sprawę, że ten smak, który czuję niemal w każdym jego pocałunku ma podobną nutę.

- Wpadacie w ten weekend z Tommy'm? – Zapytała zmieniając temat za co byłam jej niezmiernie wdzięczna.

- Pewnie tak. Młody jak się okazało potrafi jeździć na łyżwach w przeciwieństwie do mnie – odpowiedziałam lekko. – Ale zawsze mogę posiedzieć z tobą na brzegu, nie?

Grimm Reapers MC #4 Kojot | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz