Rozdział XXIV

3.8K 327 17
                                    

Rozdział XXIV

Dawno, dawno temu, dwie stare babcie siedziały na szczytach najwyższych gór. Jedna na szczycie najwyższej góry na północ od Wielkiej Rzeki, druga na południowym. Kiedy mówiła ta po północnej stronie, można ją było usłyszeć na wschodzie aż do Wielkich Lśniących Gór, na zachodzie aż do wielkiej wody, gdzie co noc chowa się słońce. I na północ aż do szczytu świata. 

O Kojocie i wodospadzie Multnomah

Jas

Coś się zmieniło. Nie trzeba było geniuszu, by to zauważyć. Moja relacja z Kojotem z pozoru wyglądała zupełnie tak samo, ale ja czułam, że coś się zmienia, że on sam się zmienił. Spojrzałam w lustro przekrzywiając głowę i wycierając się ręcznikiem po prysznicu. Moje piersi nosiły ślady jego zębów, które schodziły w dół przez brzuch. A potem znów pojawiały się na udach, tym razem przybierając formę małych, okrągłych siniaków. Nie miałam nic przeciwko temu, bo uwielbiałam każdą sekundę tego jak brał mnie wczoraj w nocy. 

Ale coś się zmieniło. Po pierwsze moje ciało nigdy do tej pory nie wyglądało w ten sposób, nawet po ostrym seksie z nim. A po drugie sam Kojot był o wiele bardziej dominujący niż wcześniej, o ile to w ogóle możliwe. Bardziej roztargniony, intensywniejszy zupełnie jakby był zdesperowany. Jakby próbował coś udowodnić, pokazać. Dotknęłam palcami śladu na lewej piersi i zadrżałam pod wpływem wspomnienia, gdy po raz pierwszy wgryzł się w moje ciało z lekkim warkotem. Zachowywał się jak dzikie zwierzę, a ja czerpałam z tego jakąś chorą satysfakcję. Przypomniałam sobie wyraz jego twarzy, gdy wszedł we mnie, a jego palce zacisnęły się na moich biodrach. Całkiem nieświadomie zsunęłam dłoń na te małe siniaczki, które upamiętniały tamtą chwilę i znów zadrżałam. 

Zaczęłam grzebać w pamięci, by znaleźć miejsce lub wydarzenie, które wywołało jego reakcje, ale nic nie przychodziło mi do głowy. Mogłam natomiast na pewno powiedzieć, kiedy pierwszy raz zostawił ślad, bo na drugi dzień musiałam chodzić w golfie. Nie było to dla mnie komfortowe, ale gdy mu to powiedziałam spojrzał jedynie na moją szyję, a jego oczy zaświeciły się złowieszczo. Przez sekundę obawiałam się, że znów się na mnie rzuci. Na wspomnienie w moim sercu ponownie pojawił się niepokój, a mięśnie w dole brzucha skuliły z pragnienia. Nie potrafiłam zrozumieć dlaczego jego zachowanie jednocześnie mnie przeraża i podnieca. Ale nie chciałam tego teraz roztrząsać. Odetchnęłam i ponownie sięgnęłam po ręcznik zasłaniając nim swoje ciało.

Weszłam do sypialni i spojrzałam na Kojota, który już leżał w łóżku i obserwował moje ruchy. Zacisnęłam nerwowo wargi po raz setny zastanawiając się czy chce poruszyć temat, który od dłuższego czasu chodził mi po głowie, a dziś zdawał się bezustannie w niej obijać. Kojot zdawał się doskonale dostrojony do moich odczuć, bo w jednej chwili wyprostował się i pochylił do przodu.

- Co jest, Jas?

Usiadłam na brzegu łóżka podkulając kolana pod brodę i patrząc na niego uważnie. Podobało mi się to, że przy nim nie muszę już się tak bardzo pilnować. Widział mnie w wielu możliwych sytuacjach i w żadnej z nich mnie nie osądzał, przynajmniej nie jakoś bardzo surowo. Czy tego chciałam czy nie, musiałam przyznać, że oprócz seksu wytworzyła się między nami przyjaźń.

- Czy są jakieś postępy?

W jednej chwili jego wyraz twarzy ze zmartwionego przeszedł do kamiennego, trudnego dla mnie do odczytania. Nie lubiłam tej miny, bo za każdym razem, gdy ją pokazywał po moim ciele przebiegał nieprzyjemny dreszcz, którego nie rozumiałam. I choć był wtedy jeszcze przystojniejszy to zdawał się całkowicie niedostępny, wręcz odstraszający. Jakkolwiek dziwacznie to brzmiało w mojej głowie.

Grimm Reapers MC #4 Kojot | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz