Rozdział XVII
Na początek wyciął wielką ranę na wzgórzach nawschodzie Wielkiej Rzeki. Potem obsadził jej linię drzewami, krzewami ipaprociami, aż do szczytu ściany, która spoglądała na rzekę.
O Kojocie i wodospadzie Multnomah
Kojot
Siedziałem na kanapie i sztyletowałem mojego przyjaciela wzrokiem walcząc z potrzebą zdzielenia go w łeb.
- Nie – powtórzył po raz trzeci i dla podkreślenia swoich słów pokręcił głową. – To rozpieprzy nam wszystko.
- Jakie wszystko? – Zapytałem cicho. – My gówno mamy oprócz tego, że wiemy o ich powiązaniu. Siedzimy jak cipy na dupie i czekamy, aż coś się wydarzy. Wiadomość z ostatniej chwili, Joker, właśnie coś się dzieje!
- Żaden z nas nie będzie rozmawiał z Weasley'em – powiedział patrząc na mnie z irytacją.
Parsknąłem i spojrzałem w sufit starając się uspokoić. Złapałem jeszcze spojrzenie Sina, które jasno wskazywało na to co miał ochotę powiedzieć: A nie mówiłem? Chuj mnie to obchodziło, serio. Joker był idiotą, a ja nie miałem zamiaru tego znosić w ciszy.
- Kojot, posłuchaj...
- Nie, kurwa – warknąłem podrywając się. – To ty posłuchaj. Jasmine Anderson wplątała się w sprawę w której siedzi syn człowieka, który poniekąd odpowiada za to co się dzieje w tym mieście. Docierając do niego i rozmawiając z nim, możemy dowiedzieć się czegoś nowego, a nawet w końcu zacząć działać w tej sprawie.
- Musimy poczekać... - zaczął ponownie.
- Na co? Na to, aż twoja kobieta sama odkryje co robi jej ojciec? Na to, aż on umrze, a wtedy nie będziesz musiał ty łamać jej serca wyjawiając jego działanie? Czy w końcu na to, aż zaczniesz z nią działać? Ile to już lat kręcisz się koło niej i obserwujesz jak pieprzony stalker?
- Kojot – syknął ostrzegawczo Sin.
Sam zdawałem sobie sprawę z tego, ze stąpam po cienkim lodzie, dziękuję bardzo. Joker nie był typem do którego można było mówić w taki sposób i nie ponieść żadnych konsekwencji. Ale może właśnie tutaj tkwił problem. Nigdy, żaden z nas nie powiedział głośno tego, co myśli o jego zachowaniu w stosunku do Ken. Chryste, ta kobieta nawet nie zdawała sobie sprawy, że Joker ją sobie upatrzył. Kręcił się wokół niej jak ostatni kretyn i czekał chyba na pieprzony znak od niebios.
- Nie wciągaj jej w tą sprawę.
- Jak mogę jej nie wciągać? – Warknąłem podnosząc się i podchodząc do jego biurka. – Siedzi w tym od momentu, gdy jej ojciec zrobił pierwszy przekręt, rozumiesz? To ty ją obrażasz otaczając parasolem ochronnym i starając się trzymać od tego z daleka. Ale wiesz co? Przez takie zachowanie nie tylko utrudniasz nam życie, ale dążysz do tego, że cię znienawidzi, gdy sama to wszystko odkryje. Bo wiesz o wszystkim od dawna, ale nie ufasz jej na tyle, żeby powiedzieć prawdę. Nie masz jaj, by wyznać co robi jej ojciec, nie mówiąc już o tym, że kręcisz się wokół niej jak pieprzony...
Mogłem przewidzieć, że pięść wyląduje na mojej szczęce. I ta perwersyjna, odrobinę spaczona część mnie przyjęła to z radością. Bo teraz ja mogłem mu przyłożyć i nie martwić się konsekwencjami. Przez sekundę dzieliło nas jeszcze biurko, ale po chwili obaj leżeliśmy na podłodze na środku pokoju. Joker obrócił mnie i uderzył moją głową o ziemię.
- Nie mów o niej! – Syknął wymierzając cios w mój brzuch.
Odparowałem uderzeniem prosto w szczękę i zrzucając go na ziemię. Wdrapałem się na niego i złapałem za ramię, gdy próbował mnie odsunąć.
![](https://img.wattpad.com/cover/312116548-288-k510486.jpg)
CZYTASZ
Grimm Reapers MC #4 Kojot | ZAKOŃCZONE
RomanceMoja babka zawsze powtarzała mi, żebym nigdy nie lekceważył swojego daru. Żebym słuchał głosu, który we mnie żyje. Słuchałem go, a jednak w którymś momencie ogłuchłem i oślepłem oszukując tym samym siebie. Byle tylko nie wyjść na idiotę. Short story...