Rozdział XVIII
Wtedy wszedł na szczyt kamiennej ściany i przeciął jątak daleko i głęboko, że utworzyła się dziura. Wystarczająco duża na utworzenie dzikiego basenu.
O Kojocie i wodospadzie Multnomah
Jas
Nie spałam przez pół nocy szukając sobie miejsca. Kojot zaskoczył mnie swoją wieczorną wizytą i moja nowo odkryta lubieżna strona nienawidziła teraz tej rozsądnej za niewpuszczenie go. I choć wtedy wydawało mi się to doskonałą decyzją przekręcając się z boku na bok coraz bardziej miałam wątpliwości. Bo ta rozmowa, to nie było to czego bym się kiedykolwiek spodziewała po tym mężczyźnie. Kojot był dla mnie psem na baby. Pewnym siebie, egocentrycznym facetem, który szedł przez życie biorąc to na co miał ochotę. Takim który nigdy nie kryje się ze swoimi myślami, głównie zboczonymi, ani ze swoimi pragnieniami. Któremu wszystko zawsze przychodzi łatwo i bez trudu. Ale im więcej czasu spędzałam w jego obecności, im częściej wsłuchiwałam się w to co mówi, tym bardziej miałam wrażenie, że to tylko poza. Jednak masek, które ubiera i pokazuje światu. A jego osobowość, charakter i rozumowanie są dużo bardziej skomplikowane niż można przypuszczać. Odetchnęłam zerkając na zegarek, który wskazywał kwadrans przed szóstą.
Podniosłam się z łóżka i pierwsze co zrobiłam to stanęłam w oknie swojej sypialni obserwując biały puch, który przez noc zasypał ulicę i podwórka. Lubiłam zimę i lubiłam świąteczny klimat, który szedł wraz z nią. Gdy byłyśmy małe ten okres był dla nas jednym z najgorszych w roku, zaraz po wakacjach. Brak możliwości wyrwania się z domu do szkoły traktowałam jako osobiste piekło. Ale dzięki Lucy, mojej współlokatorce z czasów studiów i jednej z nielicznym dobrych znajomych nauczyłam się na nowo doceniać ten okres. Uchyliłam okno pozwalając zimnemu powietrzu wedrzeć się do środka i od razu sięgnęłam po puchaty szlafrok, który wisiał w garderobie i tylko czekał na swój czas. Wiedząc, że Tommy wciąż zapewne śpi zeszłam cicho na parter i weszłam do kuchni. Na zewnątrz wciąż było ciemno więc zapaliłam pojedynczą lampkę nad blatem i wzięłam się za przygotowywanie śniadania dla naszej dwójki.
- Cześć.
Poderwałam się omal nie uderzając w drzwi lodówki, gdy Tommy stanął przy wyspie kuchennej i zmierzył mnie uważnym wzrokiem.
- Sorry, nie chciałem cię przestraszyć.
- Myślałam, że śpisz – powiedziałam obserwując go kątem oka i wracając do szykowania posiłku.
- Obudził mnie jakiś hałas obok domu – mruknął siadając przy wyspie i kręcąc głową, gdy pokazałam mu jajka proponując bez słów jajecznicę. – Nie, zjem płatki.
Wyciągnęłam miskę i pudełko z płatkami i popchnęłam w jego stronę. Tommy już otwierał obok mnie lodówkę i wyjmował karton mleka. Obserwując go widziałam, że jest o wiele bardziej skupiony i zamyślony niż zazwyczaj o takiej nieludzkiej godzinie.
- Wszystko ok?
- Tak – mruknął wsadzając miskę do mikrofalówki, ale jego głos dziwnie zadrżał na końcu jakby chciał powiedzieć coś jeszcze.
Nie musiałam długo czekać, bo po trzech minutach wrócił na swoje miejsce i chwycił łyżkę rzucając w przestrzeń swoje przemyślenia.
- Po co Kojot był tu wczoraj?
Zamarłam z widelcem nad roztrzepanymi jajkami i musiałam przymknąć powieki, by opanować nagłe szybsze bicie serca. Nie było sensu zaprzeczać temu, skoro pewnie go widział lub słyszał.
CZYTASZ
Grimm Reapers MC #4 Kojot | ZAKOŃCZONE
RomantiekMoja babka zawsze powtarzała mi, żebym nigdy nie lekceważył swojego daru. Żebym słuchał głosu, który we mnie żyje. Słuchałem go, a jednak w którymś momencie ogłuchłem i oślepłem oszukując tym samym siebie. Byle tylko nie wyjść na idiotę. Short story...