10

375 27 4
                                    

*

Dopięła zamek sukienki, po czym wygładziła jej materiał. Przeciągnęła jeszcze pomadką po ustach, a następnie wyszła z sypialni. Zgarnęła z komody w przedpokoju małą torebkę oraz kluczyki od samochodu. Wyszła ze swojego mieszkania, zamykając zamek w drzwiach, aby potem zejść po schodach. Schowała pęk kluczy, po chwili wychodząc z kamiennicy. 

Odkąd wróciła z Brazylii nie kontaktowała się z Charlesem. Wiedziała, iż monakijski kierowca musi załagodzić sytuację z Charlotte. Monakijka zdążyła zrobić mu awanturę, gdy tylko zadzwonił do niej, że wrócił do Europy, a zaraz po tym oznajmiła, że za kilka minut ma samolot na Bali. 

Jednak mimo to zdziwiła się, gdy Leclerc zadzwonił do niej poprzedniego wieczora, następnie wysyłając adres oraz godzinę i oznajmiając, że ma się tam zjawić, po czym nie czekając na odpowiedź rozłączył się. Może wiele jej to nie mówiło, ale słowa Monakijczyka, aby ubrała się elegancko wystarczyły. 

Ostrożnie wsiadła do czarnego dodge'a, uważając na krwisty materiał sukienki. Odpaliła silnik, po czym wyjechała z podziemnego parkingu, tym samym włączając się do ruchu drogowego. Wieczorne ulice Paryża rozświetlały latarnie, a chodniki były zatłoczone przez mieszkańców oraz przyjezdnych.

Zaklęła pod nosem, gdy samochód jadący przed nią gwałtownie zahamował na środku drogi. Resztkami refleksu uniknęła stłuczki z niebieskim audi. Westchnęła, zauważając jak kierowca pojazdu opuszcza go. Szatynka zastukała w szybę przednich drzwi dodge'a, które następnie opuściła Ferreira.

- Pojebało cię?!- wrzasnęła, a Brazylijka przeniosła na nią swój wzrok. Kojarzyła ją- była siostrą Charlotte.- Rozwaliłaś mi tył!

- Nawet nie dotknęłam twojego auta- rzekła spokojnie Tatiana, zaciskając dłonie na kierownicy.- Posłuchaj, śpieszę się, a my stoimy na środku ulicy, która może teraz jest pusta, ale wierz mi, to chwilowe- dodała, napinając mięśnie żuchwy.

- Za kogo ty się masz? Kto pokryje szkody!?- pisnęła Valentine.

- Popatrz- zaczęła, gdy zdecydowała się opuścić wnętrze pojazdu, uprzednio włączając światła awaryjne.- Nie ma tu nic- rzekła, wskazując na przedni zderzak dodge'a oraz tylny audi. Brazylijka nie powiedziała ani słowa więcej, kierując swoje kroki do auta. 

- Pożałujesz tego! Mój ojciec się o wszystkim dowie!

- W takim razie lepiej ogarniaj sobie prawnika- rzuciła na odchodne, po czym podniosła szybę w drzwiach. Czuła, że cała rodzina Sine jest popierdolona.

**

Uśmiechnęła się lekko, biorąc łyk bezalkoholowego wina musującego. Spojrzała na Monakijczyka, który wpatrywał się w panoramę stolicy Francji, podobnie jak ona chwilę wcześniej. Skłamałaby mówiąc, że źle czuła się w jego towarzystwie.

- Mogę stwierdzić jedno... Rodzina twojej narzeczonej jest popieprzona- rzekła, kręcąc kieliszkiem trzymanym w prawej dłoni. 

- Czy ja chcę wiedzieć co się stało?

- Valentine próbowała upozorować, że doszło do stłuczki z mojej winy, ale nawet jej auta nie dotknęłam, bo wyhamowałam. Ta wysiadła i zaczęła drzeć japę- powiedziała, prychając pod nosem. Monakijczyk zaśmiał się. Popatrzył na Brazylijkę, decydując się spleść swoją dłoń z jej. 

- Ciesz się, że nie znasz ich rodziców. Są gorsi- rzucił, kiwając głową. 

Brunetka analizowała wydarzenia ostatnich dni. Charles mógł odetchnąć z ulgą, po tym jak jego chrzestna została wybudzona ze śpiączki, a ona spokojnie pracować nad swoimi projektami, bez Sine stojącą jej nad głowa. Wszystko co działo się między nią a Monakijczykiem było niepoprawne. W końcu Leclerc miał narzeczoną, co oznaczało, że nigdy nie powinna się za niego brać. Jednak Sine na świętą jej nie wyglądała, a to jak się zachowywała dodatkowo podjudzało jej podejrzenia.

Wtedy nie wiedziała w jaki sposób wszystko się potoczy...

***

Przejechał dłonią po nagim ramieniu Brazylijki. Wiedział, że jeśli ktoś dowiedziałby się o tym co ich łączy zostałby uznany za skurwysyna. Jednak nie kochał Charlotte, a nawet jeśli to nie było to uczucie tak mocne jak na początku. Nie ważne jak bardzo chciał, nie mógł z nią zerwać. W tym przypadku musiał postawić dobro zespołu nad swoim własnym.

Emmanuel Sine nie należał do dyskusyjnych osób. Wciąż miał z tyłu głowy słowa mężczyzny, w których wyraźnie zaznaczył, iż jeśli jego córka będzie niezadowolona, woli nie być w jego skórze. Spowodowanie, że Charlotte będzie płakać lub cierpieć oznaczało, iż zespół straci dofinansowanie jednego ze sponsorów.

Był świadom, iż zdradzanie Monakijki do niczego dobrego nie doprowadzi, ale pociąg w stronę Brazylijki był zbyt duży. Nawet na początku związku z Sine nie czuł się tak, jak przy Ferreirze. 

Skrzywił się słysząc dźwięk dzwonka w telefonie. Wyciągnął rękę na szafkę nocną, biorąc urządzenie w dłoń. Usunął zbędne powiadomienia, szukając nowego powiadomienia. Kiedy miał odczytać wiadomość, poczuł ruch obok siebie, co spowodowało, że przeniósł tam wzrok. 

Tatiana- w przeciwieństwie do Charlotte- nie starała się idealnie wyglądać przez sen. Włosy miała roztrzepane, usta lekko rozchylone, a pozycję w jakiej spała ciężko było mu opisać. Stanowiło to kontrast z szatynką, która zawsze spała na plecach, z nienagannie ułożonymi włosami, a także- jak niekiedy miał wrażenie Monakijczyk- makijażu. Co do tego ostatniego pewności nie miał, ponieważ wstawał przed Sine, która potrafiła przespać cały dzień, aby później noc spędzić w klubie, gdzie piła z przyjaciółkami. 

Odczytał wiadomość od narzeczonej, przewracając oczami. Monakijka usiłowała wymóc na nim, że przyleci do niej na Bali. Jednak on wolał towarzystwo Brazylijki śpiącej u jego boku, która nie oceniała go przez pryzmat mediów, a przez to jaką faktycznie był osobą. 

**

- Czyli w dużym skrócie... Ten garnitur to porażka- rzekła Tatiana, gdy kolejny raz przymierzył komplet uszyty zgodnie z żądaniami Charlotte.- Poczekaj- rzuciła, po czym zniknęła między manekinami oraz wieszakami. 

Podczas, gdy Ferreiry nie było, zdjął z siebie marynarkę, koszulę, pozostając w samych garniturowych spodniach. Brazylijka dość szybko zjawiła się ponownie, trzymając w dłoni czarny pokrowiec. 

- Przymierz- powiedziała, podając mu pakunek. 

Monakijczyk wszedł do łazienki, w której rozpiął zamek. Jego oczom ukazał się czarny garnitur oraz koszula tego samego koloru. Przebrał się w owe ubrania, po czym powrócił do Tatiany. Brunetka zlustrowała go spojrzeniem, kiwając głową w wyrazie aprobaty. 

- Powiem ci, że... Wyglądasz w tym o wiele lepiej- rzekła, wygładzając kołnierz marynarki. Monakijczyk uśmiechnął się pod nosem, następnie całując delikatnie jasnooką.- Żałuję, że będziesz musiał iść do ślubu w tamtym gównie- rzuciła, wskazując na różowawo-szarą koszulę leżącą na oparciu kanapy. 

- Wierz mi, iż ja też. Tamta marynarka nie ważne ile poprawek w niej zrobisz, wygląda na mnie fatalnie- powiedział, przyciągając Brazylijkę do siebie, trzymając ją w talii. Ponownie pocałował ją, ale tym razem dłużej. Czuł jak brunetka kreśli paznokciami wzroki na jego karku. 

Wówczas nie wiedział w jaki sposób potoczy się ich relacja...

*

Mamy kolejny. 

Co sądzicie?

Señorita| C.LeclercOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz