11(cz.II)

263 32 93
                                    

*

Obracał w rękach kluczyki od samochodu, czekając aż będzie mógł wyjść z siedziby Ferrari. Chciał czym prędzej wrócić do Monako, gdzie w jego mieszkaniu była Tatiana. Udało mu się jakoś załagodzić sytuację z Brazylijką, ale czuł w głębi duszy, iż to tylko cisza przed burzą. 

Przysłuchiwał się słowom zarządu, wpuszczając je jednym uchem, a wypuszczając drugim. Czuł złość skierowaną do każdej z osób znajdującej się w pomieszczeniu. Odliczał do końca zebrania, aby oznajmić wszystkim zebranym co o nich myśli. 

- Więc w następnym wyścigu musimy pokazać, że stać nas na wygranie mistrzostwa. Red Bull zalicza spadek formy- podsumował starszy mężczyzna.- Ktoś chce coś dodać czy możemy kończyć?

- Ja- odezwał się Leclerc.- Mam dość tego, że wpierdalacie się w moje życie. Mówiłem, iż nie będę w związku na pokaz z Mleux, a wy dosłownie wszędzie gdzie jestem ja, wpychacie ją. Wpływa to na moją dziewczynę w sposób negatywny. Przed Grand Prix Austrii miała pokaz, na który kazaliście agencji Alexandry wysłać ją. Prawie zniszczyła miesiące pracy Tatiany swoim zjebanym zachowaniem. Jeżeli nie przestaniecie wpieprzać się w moje życie, zrobię to co Carlos. 

Charles spojrzał na zarząd. Widział, iż wspomnienie Hiszpana, który oznajmił, że nie zamierza uczestniczyć w tym cyrku dłużej niż to konieczne, podziałało. Bali się stracić dwóch kierowców jednocześnie. W ten sposób odbierali sobie samym szansę na jakiekolwiek podia- przecież niedoświadczony kierowca prędzej skończy w płocie niż na piedestale. 

Nikt z zebranych nie zamierzał się odezwać. Monakijczyk wstał więc z zajmowanego miejsca, zabierając z blatu dużego, szklanego stołu butelkę z wodą oraz swój telefon. Skierował się do wyjścia i kiedy miał dłoń na klamce, usłyszał chrząknięcie za sobą.

- Chcemy twojego dobra. Wizerunek... Twojej aktualnej partnerki nie wygląda najlepiej, są ludzie uważający, iż wyrwała się z kryminału i na sto procent jest powiązana z jakimiś organizacjami przestępczymi- rzekł Jeremy, patrząc na szatyna. 

Charles wiedział to, czego nie wiedzieli oni. Owszem Ferreira miała swoje za uszami, ale nikogo nigdy nie zabiła, nigdy nie siedziała w więzieniu, a bójki w jakie się wdawała były kontrolowane, gdy jeszcze w liceum- o czym sama mu powiedziała- należała do klubu mieszanych sztuk walki. 

Nie zamierzał jednak mówić o przeszłości Latynoski Włochom. Wiedział, iż wtedy sami wpieprzyliby ją do więzienia, a jego zmusili do ślubu z Mleux, jeżeli byłaby taka potrzeba. 

- Z tego co wiem to partner mojej chrzestnej, jej przyjaciel oraz ona sama również mają masę tatuaży, ba Lewis nawet jest mulatem, co według was potęguje przestępczy wygląd, a jakoś kibice bardziej ich szanują niż przykładowo takiego Oscara Piastriego, który nie ma ani jednego. Nie sądzicie, iż to chujowe oceniać ludzi po wyglądzie? Mamy pierdolony dwudziesty pierwszy wiek, a wasze poglądy są rodem z osiemnastego, jak nie jeszcze starsze. Zrozumcie, iż kategoryzowanie ludzi na podstawie ich koloru skóry, wyglądu albo pochodzenia jest drogą donikąd. 

Leclerc nie czekając na odpowiedź, nacisnął metalową klamkę i wyszedł z sali konferencyjnej. Po drodze minął się z mechanikami, a także osobami odpowiedzialnymi za pracę nad bolidem na przyszły sezon. 

Wyciągnął z kieszeni telefon, po czym szybko napisał wiadomość do Tatiany, iż wyjeżdża z Maranello. Nie interesowało go czy zarząd zamierzał coś dodać, czy też nie. Miał dość bycia cudzą zabawką.

**

Wtulił się mocniej w Brazylijkę, chowając twarz w zagłębieniu jej szyi. Latynoska płynnie przesuwała po klawiaturze palcami, a na ekranie pojawiały się kolejne litery. Nic nie rozumiał, ponieważ dziewczyna siedząca między jego nogami, posługiwała się językiem portugalskim. Nawet nazwa użytkownika na Messengerze niewiele mu mówiła. 

Señorita| C.LeclercOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz