11(cz.III)

193 32 7
                                    

*

Czuł jakby odchodził od zmysłów. Tatiana kontaktowała się tylko z Michelle, Fabio oraz Ivo. W zasadzie nikt oprócz nich nie wiedział gdzie konkretnie jest Brazylijka oraz ludzie, którzy polecieli z nią. Jedyne co przekazał mu najmłodszy brat niebieskookiej to to, że ta jest w Meksyku. Nic więcej.

Im dłużej nie było Tatiany, tym bardziej myślał o przysłowiowych czarnych scenariuszach. Bał się, że Brazylijka mogła zostać postrzelona lub gorzej. Obawiał się również o Arię i Thomasa, choć nie miał zbyt dużo okazji do spędzenia z bliźniętami czasu.

Popatrzył na Sarmento, która obserwowała coś na ekranie dwóch laptopów. Nie znał jej nazwiska jakie miała po mężu przez co używał panieńskiego Brazylijki. Latynoska  skrzywiła się, marszcząc jednocześnie brwi. Monakijczyk spojrzał na nią, ale nic nie mógł odczytać z jej twarzy. 

- Santa merda- wymamrotała.- Ivo!- krzyknęła.

Brat Tatiany wyszedł z kuchni i podszedł do Michelle. Nachylił się nad jej ramieniem, a ona podała mu jedną ze słuchawek, które dotychczas miała w uszach. Brazylijczyk skupił uwagę na tym co chwilę wcześniej jego rodaczka, po czym zmarszczył brwi.

- Kurwa- zaklął Ferreira.

- Co się dzieje?- zapytał Leclerc, patrząc na brata Tatiany i siostrę jej niedoszłego męża.

- Zostały im dwa miejsca do sprawdzenia, a Ana z Ivanem znaleźli coś czego tam nie powinno być- wyszeptała.- Ja pierdolę... Wiesz co się święci?- rzekła patrząc na Ivo.

- Jebana wojna z Meksykiem...- powiedział cichym tonem głosu.- Kurwa mać, Tatiana w coś ty się wplątała...

Charles popatrzył na Brazylijczyków. Z ich min wywnioskował tylko tyle, że Ferreira żyje, ale w powietrzu wisi konflikt z Meksykanami. Nie wspomnieli nic o bliźniakach, przez co czarne scenariusze kłębiące się w jego myślach przybrały na sile.

- Ivan dzwoni- oznajmiła Michelle, po czym wyszła na taras. 

Zarówno monakijski kierowca, jak i najmłodszy z synów Marii i Gabriela wpatrywali się w plecy Sarmento bez słowa. Ciemnowłosa co jakiś czas kiwała głową, jednocześnie przechadzając się. 

Charles czuł jak dłonie zaczynają mu drgać. Bał się o Brazylijkę oraz o swoje dzieci. Choć czy miał prawo nazywać w ten sposób Arię i Thomasa? Wiedział o nich tyle ile zdecydowała się powiedzieć mu Ferreira. Nie rozumiał ani słowa z tego co ci do niego mówili, a także widział wyraźny dystans jaki zachowywali wobec niego. 

- Ivo, pojedziesz po swoich rodziców, ja w tym czasie zadzwonię do Fabio, Sergio i Enzo. Na polecenie Any wszyscy macie być w jednym, bezpiecznym miejscu- oznajmiła siostra Victora.

- Nie lepiej jak zostaną tam gdzie są? Jeżeli będą w jednym miejscu są łatwiejszym celem chyba- odezwał się Monakijczyk, a Brazylijczycy zmrozili go wzrokiem.

- Byłoby tak, gdyby podziemia tego domu nie mogły posłużyć za pierdolony schron przeciw bombowy- rzekł Ferreira, biorąc z komody kluczyki od samochodu.

Wtedy nie wiedział, że to był najmniejszy problem w tamtym momencie...

***

Spojrzała przez szybę samochodu, o którą uderzały kolejne krople deszczu. Wycieraczki ledwo nadążały ze zbieraniem wody, gdy w bocznym lusterku zauważyła światła innego samochodu. Niemożliwe było, aby to należało do jednego z ich kolumny, ponieważ ona oraz Ivan zakańczali ją.

Señorita| C.LeclercOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz