07

432 27 9
                                    

*

Zszedł po schodach na parter domu w towarzystwie Pierre'a. Francuz próbował znaleźć swoją dziewczynę, a Leclerc Tatianę, ponieważ, owszem był wcześniej w Brazylii, ale w Sao Paulo, więc siłą rzeczy nie znał Rio de Janeiro. Gasly rozejrzał się po salonie, w którym siedziała tylko mała dziewczynka. Jeżeli Charles dobrze pamiętał, była to córka Fabio, Pamela. 

- Przecież nie mogły rozpłynąć się w powietrzu- rzucił Pierre, rozglądając się kolejny raz po pomieszczeniu.

- Tia Ana?- spytała dziewczynka o ciemnych włosach. Francuz zerknął na nią razem z Monakijczykiem, powoli kiwając głową. Pamela wstała z dywanu, biorąc w prawą rękę pluszowego królika.

Mała brunetka potuptała w stronę wyjścia na ogród, machając w stronę kierowców lewą rączką. Leclerc oraz Gasly udali się za dziewczynką, aż wyszli na zewnątrz, gdzie nadal nie widzieli Brazylijki i Portugalki. 

- Tia!- krzyknęła Pamela, stając na środku tarasu.

- Estou aqui!- Usłyszeli z oddali. Zza dość wysokich drzew wyłoniła się brunetka w białym, dwuczęściowym stroju do pływania.- Pamela?!- Ferreira rozejrzała się. 

- Tia- powiedziała dziewczynka, wskazując na Tatianę, uprzednio ciągnąc Charlesa za koniec jego jasnej koszulki. Monakijczyk uśmiechnął się do małej Brazylijki, a ta podbiegła do swojej cioci. 

Leclerc oraz Francuz skierowali się w kierunku Ferreiry, która trzymała córkę Fabio na rękach. Gdy bliżej podeszli, brunetka odstawiła dziewczynkę, a ta pobiegła z powrotem do środka budynku. Brazylijka wpatrywała się w Pamelę, póki nie znikła całkowicie z jej pola widzenia. Brunetka przeniosła swoje spojrzenie na kierowców, łagodnie uśmiechając się. 

Monakijczyk mimowolnie zlustrował wzrokiem ciało dwudziestopięciolatki. Ciemne włosy były upięte wysoko, a na jej twarzy nie widniał nawet gram makijażu. Biały strój kąpielowy kontrastował z karnacją Ferreiry, jednocześnie pokazując kilka tatuaży zdobiących ciało jasnookiej. Jej sylwetka definitywnie różniła się od tej Sine. 

- Coś się stało?- spytała Tatiana, poprawiając włosy spięte klamrą. 

**

- Czyli chcesz mi powiedzieć, że Charlotte ci grozi?- zapytała Ferreira, mocząc nogi w basenie.- Naprawdę przepraszam, iż to powiem, ale jest pierdolnięta- dodała, wyginając rękę w stronę leżaka, z którego wzięła paczkę papierosów, następnie wyciągając jednego.- Jesteś pewien, że chcesz z nią zmarnować życie?- dopytała, odpalając używkę.

Charles zamyślił się. Czy chciał żenić się z Charlotte? Nie był tego pewien. Bał się konsekwencji, jakich mógłby doświadczyć zrywając z nią. Emmanuel oraz Isabella Sine nie należeli do ludzi tolerujących sprzeciw wobec ich woli. Zwłaszcza mężczyzna nie akceptował tego, gdy ktoś nie zgadzał się z jego wymysłem. Leclerc doświadczył tego raptem raz, jednak nie zamierzał ponownie mieć z tym styczności. Wciąż pamiętał reakcję Binotto na ucięte pieniądze od jednego ze sponsorów i mimo, że Fred nie był jak Włoch, wolał nie ryzykować. Musiał postawić dobro zespołu nad swoje własne, za co potępiało go parę osób, a inne wręcz przeciwnie. Uważali, iż w ten sposób gwarantuje sobie miejsce na lata w Ferrari, ale zdaniem- chociażby jego chrzestnej, jego mamy, a także Jorisa- udowadniał tylko, że zrobi to co ktoś mu rozkaże, nie dostając potwierdzenia pozostania gdzieś. Przecież kontrakty wygasały, a granie jak ktoś tego żądał nic pozytywnego u większej liczby ludzi nie dawało. 

W zasadzie sam nie był już pewien czy kochał Monakijkę. Wiedział, iż rozstanie z nią oznaczałoby wiele problemów, gdyż za samo kazanie Charlotte wracać do jej rodzinnego domu, Emmanuel chciał pilnie porozmawiać z nim, a jego głos, kiedy to oznajmiał, nie brzmiał jakby był zadowolony. Powodowało to, że planował jak najdłużej odwlekać rozmowę z Monakijczykiem, w głębi duszy licząc, iż ten zapomni o całej sytuacji. 

Señorita| C.LeclercOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz