09(cz.II)

246 28 40
                                    

*

Czarne włosy Tatiany falowały na wietrze, kiedy szli razem przez padok. Nie miał pojęcia z czego wynikało ostatnie zachowanie Brazylijki, ale nie zamierzał dociekać. Czuł, że dwudziestosześciolatka pierw sama musi przetrawić to co ją dręczyło. Wiedział, iż Ferreira będzie z nim szczera.

Uśmiechnął się do kilku kibiców, zatrzymując się, aby zrobić z nimi zdjęcia oraz podpisać koszulki lub czapki. Latynoska obserwowała wszystko z lekkim uśmiechem na ustach. Kiedy skończył, ponownie złapał dłoń brunetki, kierując się w stronę garażu Ferrari. 

Wchodząc do środka, poczuł jak ktoś odpycha od niego Brazylijkę. Spojrzał niezrozumiale na Jeremy'ego, który blokował przejście dziewczynie.

- Co ty wyrabiasz?- zapytał Leclerc, wychodząc z pomieszczenia i stając obok niebieskookiej.

- Ona nie może tu wejść- oznajmił spec od PR.- Polecenie odgórne- dodał. Charles spojrzał na niego. Nie mógł uwierzyć w słowa mężczyzny. 

- Kurwa, wypruwam sobie żyły dla tego pierdolonego zespołu, a wy odwalacie takie coś?!- wrzasnął. Poczuł jak Tatiana układa swoją szczupłą dłoń na jego ramieniu.- Albo ją wpuścicie, albo szukajcie za mnie zastępstwa- oznajmił, splatając swoje palce z tymi należącymi do Latynoski.

Jeremy zacisnął usta w wąską linię, przesuwając się. Przechodząc obok speca od wizerunku, Ferreira wystawiła w jego stronę środkowy palec. Leclerc przyciągnął bliżej siebie Brazylijkę, przerzucając przez jej barki swoją rękę. Nie interesowało go co pomyśli zarząd. Był pewien jednego- nie pozwoli manipulować swoim życiem, aby to odpowiadało innym. 

Poszedł wraz z brunetką w kierunku swojego inżyniera. Xavi uśmiechnął się do nich, kręcąc głową na boki.

- Jeremy znowu swoje?- zapytał, ściskając na powitanie dłoń Ferreiry. 

- Nawet mi nie mów. Jakie założenia na dziś?- spytał, ponownie przytulając do siebie Brazylijkę.

- Dość banalne. Startujesz z pole position. Grunt to utrzymać pozycję, a potem umiejętnie ją odzyskać po pit stopie. Planujemy jeden zjazd do alei serwisowej, chyba, iż wydarzy się coś na co wpływu nie mamy- oznajmił inżynier, patrząc na Monakijczyka.- Liczymy, że pójdzie lepiej niż poprzednie wyścigi w Monako- dodał. Charles pokiwał głową. 

**

Zaklął pod nosem, widząc jak Verstappen blokuje go. Po zjeździe na zmianę opon to Holender objął prowadzenie, które obecnie usiłował odzyskać Leclerc. Kierowca Red Bulla jednak nie odpuszczał, a że uliczny tor w Monako charakteryzował się małą ilością okazji do wyprzedzania, wszystko musiał robić rozważnie. 

- Z okrążenia na okrążenie wychodzisz lepiej od Verstappena- oznajmił Xavi.- Prócz tego, ma starsze opony, zaczynają go zawodzić. Na dziesiątym zakręcie go wynosi. 

- Okej- rzucił Leclerc, skręcając. 

Był na dobrej drodze do wygryzienia Verstappena z jego pozycji. W odpowiednim momencie ponowił manewr wyprzedzania, tym razem kończąc go sukcesem. Uśmiechnął się sam do siebie, szczególnie, gdy inżynier oznajmił mu, że do końca zostały dwa okrążenia. Widział w lusterkach jak gubi Maxa. Dawało mu to satysfakcję, którą spotęgowała informacja o tym, że Holender ma problemy z silnikiem, na skutek czego spadł poza podium. 

Kiedy kilkanaście minut później, stał na piedestale razem z Lewisem oraz Lando. Uśmiechał się, widząc swoją mamę oraz Tatianę obok siebie. Wiedział, iż musiał przedstawić rodzicielce Brazylijkę. 

Duma napawała go, szczególnie, gdy uświadomił sobie, że po raz pierwszy w swojej karierze w Formule 1 stanął na podium na swojej ziemi. Prawdą było, iż w przeszłości więcej razy miał na koncie nie ukończenie wyścigu w Monako.

Czuł, że wszystko jest na swoim miejscu. Nie przeczuwał nadchodzącej katastrofy...

***

Tatiana objęła Charlesa, gdy ten zszedł z podium. Była dumna z Monakijczyka, któremu w końcu udało się stanąć na piedestale w swojej ojczyźnie. Pocałowała policzek Leclerca, następnie odsuwając się od niego.

- Chodź. Musisz kogoś poznać- rzekł kierowca Ferrari, kiedy szli w stronę motorhome'u, aby zabrać rzeczy należące do niego.- Tylko najpierw się przebiorę- dodał, spoglądając na czerwony kombinezon.

- Jasne. Zaczekam na ciebie- powiedziała Brazylijka, wyciągając paczkę papierosów oraz zapalniczkę. Charles skrzywił się, jednak nie skomentował tego, całując ją w czoło. 

Latynoska odpaliła używkę, następnie chowając opakowanie do torebki. Chwyciła wolną dłonią telefon, dotychczas znajdujący się w kieszeni spodni. Odblokowała urządzenie, po czym odpisała Fabio oraz Sergio na wiadomości. W imieniu całej ich czwórki obiecali pojawić się na pokazie, który miała na początku lipca w Paryżu. Oznaczało to jedno- istny chaos, ponieważ zawsze kiedy przylatywali do Francji, zatrzymywali się u niej. 

Minęło parę minut, po czym wrócił Charles. Monakijczyk uśmiechał się szeroko, splatając ich dłonie razem. 

- Dokąd idziemy?- spytała Ferreira, nie do końca wiedząc o co chodzi kierowcy Ferrari.

- Zaraz zobaczysz- rzekł zdawkowo.

**

Uśmiechnęła się wymuszenie, gdy niższa od niej blondynka szczelnie ją objęła. Brazylijka naprawdę nie lubiła, kiedy ludzie, których dobrze nie znała, dotykali jej. Mimo to, nie dała po sobie poznać, iż sprawiało jej to swego rodzaju dyskomfort.

Pascale odsunęła się od niej, przyglądając jej się. W duchu Brazylijka dziękowała samej sobie, że marynarka, jaką założyła tego dnia, zakrywała ręce aż do nadgarstków. Nie miała pojęcia jak mogłaby zareagować Monakijka. 

Ludzie różnie reagowali na jej wygląd. Jedni nie traktowali jej poważnie, głównie przez septum w nosie oraz masę malunków zdobiących jej ciało. Drudzy się jej bali. Jeszcze inni lekceważyli to jak wygląda. I jeżeli miała być szczera- to właśnie trzeci wariant najbardziej odpowiadał jej.

- Powiem tyle, nie zamierzam oceniać cię. Liczę, że okażesz się lepsza niż Charlotte- powiedziała kobieta, krzywiąc się pod koniec.- Tak długo jak mój syn jest szczęśliwy, tak długo cię akceptuję- dodała, uśmiechając się ponownie.

Ferreira popatrzyła na kierowcę Ferrari. Monakijczyk przyciągnął ją do siebie nic nie mówiąc, tylko całując jej czoło. Tatianę gryzło sumienie, ale mimo to przybrała nikły uśmiech na twarzy. Miała wyrzuty sumienia, że nie była szczera z Charlesem, jednak przeczuwała, iż mogłoby to diametralnie zmienić ich relację.  

Chciała o wszystkim mu powiedzieć, ale czuła wewnętrzną blokadę, której nie mogła przezwyciężyć. Gula w gardle rosła za każdym razem, kiedy tylko zastanawiała się o tym, jak ma przekazać to Monakijczykowi. 

Latynoska pokiwała głową, nie do końca wyłapując pytanie. Ponownie pozwoliła, aby myśli pochłonęły ją w całości. Nienawidziła tego, czuła się wówczas jakby traciła kontakt z rzeczywistością.

- Coś się stało, Tatiana?- zapytała Pascale, patrząc na Brazylijkę.

- Nie, wszystko w porządku. Po prostu zostało coraz mniej czasu do pokazu, który organizuję i trochę się stresuję- wymyśliła na poczekaniu. Prawdą było, że miała gdzieś ten pokaz. Tyle razy już prezentowała nowe kolekcje w ten sposób, iż nie dziwiło jej ile jest przy tym pracy.

- Oj, jestem pewna, że wszystko będzie dobrze- rzekła Pascale, ponownie uśmiechając się. 

Ferreira czuła, iż to tylko cisza przed burzą...

*

Mamy kolejny.

Co sądzicie?

Señorita| C.LeclercOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz