04

423 28 30
                                    

*

Wyklinała w myślach pomysł partnerki Pierre'a, gdy wraz z nią szła przez padok w Belgii. Owszem, wcześniej bywała na wyścigach królowej motorsportów. Plakietkę, która pozwoliła jej przejść przez bramki, schowała do kieszeni jasnofioletowych, garniturowych krótkich spodenek pasujących do marynarki tego samego koloru. Może zazwyczaj unikała dziennikarzy niczym diabeł święconej wody, ale w tym przypadku wiedziała na co się decyduje. Jak istniało prawdopodobieństwo wylądowania na portalu plotkarskim, preferowała, aby jej zdjęcia były korzystne. 

Wiedziała, że jej przyrodni brat przed każdym wyścigiem na torze w Spa, idzie na pechowy zakręt, gdzie życie stracił jeden z jego przyjaciół. Rozumiała go, sama miała miejsce, w które uczęszczała tylko z jedną osobą, ale po jej śmierci, więcej tam nie poszła. Blokowało ją coś od wewnątrz, choć przecież zmarła w szpitalu, a nie tam. 

Dlatego szła wraz z Portugalką w kierunku garażu Alpine, po drodze witając się z Yukim Tsunodą, który rozmawiał z mechanikami Alpha Tauri. Minęły Lando Norrisa oraz jego zespołowego partnera, pogrążonych w średnio przyjemnej rozmowie, a przynajmniej tak wywnioskowała po minie Brytyjczyka. 

- I to jest twój genialny plan, Kika?- spytała Tatiana, gdy dotarły do garażu.- Co chcesz niby osiągnąć tym, że będę z tobą w padoku, hm?

- Może to, iż Charlotte się zagotuje? Sama mówiłaś, że zaczęła wydzierać się na Charlesa, kiedy powiedział do ciebie po imieniu...

- A co ją niby ma interesować to, iż tu jestem?- zapytała Brazylijka, kiwając Oconowi na powitanie.

- No to, że nie siedzisz i nad jej suknią nie pracujesz, na przykład- wymamrotała Portugalka, a Ferreira załamała ręce.

Brazylijka nic nie odpowiedziała. Usiadła na krześle pod ścianą, opierając łokcie o kolana, a dłonie wplątując we włosy. Naprawdę momentami powątpiewała w istnienie mózgu Kiki. Westchnęła, przymykając powieki i licząc w głowie do dwudziestu. 

Prawdą było, że w kwestii sukni ślubnej Monakijki stanęła w miejscu. Ilość jej wymysłów spowodowała, iż nie potrafiła ruszyć dalej. Po wykonaniu bazowej konstrukcji, samo patrzenie na nią męczyło ją, przez co skupiła się na garniturze. Z nim szło nieco lepiej, ale i tak miała z tyłu głowy, że jego również będzie musiała potraktować masą- jej zdaniem zbędnych- zdobień. 

**

Wyszła z garażu Alpine po kwalifikacjach, tym razem sama. Wsunęła na nos okulary przeciwsłoneczne, następnie kierując się do wyjścia z padoku. W duchu dziękowała sama sobie za wynajęcie samochodu- nie zamierzała czekać na przyrodniego brata choćby piętnastu minut. 

Wiedziała, iż Francuz miał następnego dnia startować z dziewiątego miejsca, zaraz za Alonso i prosto przed Oconem. Pierwsza pozycja padła łupem Hamiltona, a druga Leclerca, który ostatnim okrążeniem zepchnął Verstappena na trzecie. Nie była jednak pewna czy wyścig będzie jakkolwiek interesujący- jeżeli holenderski kierowca zrobi to co rok wcześniej, całe wydarzenie przestanie dostarczać jakichkolwiek emocji. 

- Dobrze widziałam! Mówiłam, że zamiast pracować to szlaja się po padoku!- Denerwujący głos Monakijki dobiegł do uszu Brazylijki.- Ferrari stój!

- Ferreira, kurwa mać, Ferreira nie Ferrari- warknęła Tatiana, łapiąc dłoń Charlotte, która zmierzała w kierunku jej twarzy.- Jeżeli mnie jeszcze raz spróbujesz uderzyć, pożałujesz dnia, w którym urodziłaś się- dodała, zaciskając na koniec zęby. 

- Widzisz, Valentine, to ta suka, o której ci mówiłam- powiedziała Sine do swojej młodszej wersji, a Latynoska zaczęła wyklinać w myślach je obie.

Señorita| C.LeclercOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz