17

356 31 17
                                    

*

Brunetka westchnęła, kręcąc na boki głową. Zlekceważyła kolejną wiadomość jaką wysłała do niej Sine, spoglądając na Gomes, z którą siedziała w garażu Alpine. Uśmiechnęła się nikle do Portugalki, przenosząc swój wzrok na ekran, gdzie wyświetlane były wyniki kwalifikacji przed Grand Prix Singapuru. 

Odkąd Leclerc wyszedł z jej mieszkania kilka dni wcześniej, nie rozmawiała z nim. Skłamałaby mówiąc, że nie odczuwa braku jego osoby w swoim życiu, chociażby przez to, iż nawet krótka rozmowa z nim poprawiała jej humor. Monakijczyk poprosił ją o to, aby dała mu czas, do czego Brazylijka zastosowała się. 

Skrzywiła się, zauważając napis driver at risk przy nazwisku Charlesa. Kierowcy Ferrari nie szło podczas walki o pola startowe. Przez Q1 ledwo przeszedł, a Q2 szło mu ciężko. Ferreira nie wiedziała co było przyczyną, ale kiedy zobaczyła, iż Monakijczyk zakończył kwalifikacje na jedenastym miejscu, zaraz przed Pierre'em. 

Zacisnęła usta w wąską linię. Pamiętała jego słowa zaraz po wyścigu we Włoszech. Wymagał od siebie więcej względem Singapuru, a dotychczas żaden z wyjazdów na tor nie kończył się dla niego pozytywnie. Każdy trening kończył w połowie tabeli lub pod jej końcówkę, więc domyślała się, iż będzie chciał o tym zapomnieć. 

**

Wlepiła swoje spojrzenie w ciemne niebo. Noc działała na nią kojąco. Wiedziała, że była to jedyna pora w ciągu doby, gdy nie musiała udawać kogoś kim nie była, mogła być sobą. Słyszała jak jej telefon dzwoni co jakiś czas, ale wolała siedzieć na balkonie, wpatrując się w panoramę miasta. 

Dzwonek smartfonu ponownie rozbrzmiał w hotelowym pokoju, przez co Ferreira zdecydowała się wstać z podłogi balkonu i odebrać urządzenie. Wzięła telefon w dłoń, odblokowując go. Przeczytała sześć wiadomości, uprzednio kasując trzy nieodebrane połączenia od tej samej osoby. 

Charlie: Możemy porozmawiać?

Charlie: Tatiana? Jesteś tam?

Charlie: Proszę odpisz, martwię się.

Charlie: Obraziłaś się? Błagam wyślij chociaż głupią kropkę, żebym wiedział, że bezpiecznie dotarłaś do hotelu.

Charlie: Ferreira do cholery jasnej!

Charlie: Idę do ciebie.

Ostatnia wiadomość była sprzed paru minut. Gdy Tatiana odłożyła telefon na blat komody, usłyszała pukanie do drzwi. Podeszła do drewnianej powłoki, następnie ją otwierając. Spojrzała na monakijskiego kierowcę, który stał ze zdenerwowaną miną. Przesunęła się w wejściu, tym samym umożliwiając szatynowi przejście. 

Leclerc przejechał dłonią po swoich włosach, nie patrząc na Brazylijkę. Ferreira nie wiedziała co powiedzieć, a tym bardziej jak się zachować. Czuła, że to będzie ważna rozmowa. 

- Coś się stało?- zapytała słabym głosem, zerkając na kierowcę Ferrari. 

- Ja... Dużo myślałem i... I nie chcę pozbywać się ciebie z mojego życia, ale... Ale problemem jest mój związek z Charlotte- wymamrotał nie patrząc na brunetkę.- Jeżeli z nią zerwę... Mogę nie pokazywać się w Monako, że tak to powiem- dodał, unosząc niepewnie głowę. 

- Jej ojciec zmusza cię do...

-Tak. Uwierz mi, że nie mam pojęcia co mam zrobić, bo jeśli podpadnę jemu, ucierpi zespół- powiedział, kątem oka zerkając na niebieskooką. 

Brunetka pokiwała powoli głową, analizując w myślach każde słowo wypowiedziane przez Monakijczyka. Widziała, iż cała sytuacja go gryzie, ale kwestia związana z Sine była poza jej zasięgiem. Nie miała pojęcia w jaki sposób pomóc szatynowi. 

Podeszła do jasnookiego, obejmując rękami jego brzuch. Bała się, że ten odepchnie ją, ale tak się nie stało. Ułożyła głowę na jego barku, przymykając powieki. Nie wiedziała na jak długo będą mieć spokój, spowodowany pobytem Charlotte w szpitalu, a potem w domu, aby "doszła do siebie". 

Szkoda tylko, że Monakijka wcale wierna nie była i to ona pierwsza zdradziła...

***

Kopnął w metalową szafkę, która stała w garażu Ferrari. Nie tak wyobrażał sobie Grand Prix Singapuru. Liczył na chociażby pierwszą piątkę, a nie udało mu się przejechać pełnego dystansu wyścigu. 

Napiął mięśnie żuchwy, jednocześnie zaciskając pięści. Obrzucił spojrzeniem mechaników, którzy śmiali się, patrząc na jego bolid. Czuł jakby krew zaczęła się w nim gotować, niczym zupa wstawiona na zbyt dużym gazie. 

Przeszedł przez garaż, chcąc czym prędzej wyjść stamtąd. Wyminął swojego inżyniera, a także zlekceważył słowa Vasseura, który wołał go. Wiedział, iż jeśli porozmawia z kimkolwiek z zespołu, to coś go trafi. Już podczas treningów zgłaszał problemy z jednostką napędową, która nawaliła w najważniejszym momencie. 

Skierował swoje kroki do motorhome'u Ferrari, gdzie poszedł do pokoju kierowcy. Uśmiechnął się nikle, zauważając wewnątrz pomieszczenia Tatianę. Brazylijka siedziała na kanapie ze smutnym wyrazem twarzy. Monakijczyk zajął miejsce obok brunetki, uprzednio rozpinając kombinezon i opuszczając go do pasa. Wybitnie nie chciało mu się przebywać na terenie toru w Singapurze, ale wiedział, iż musiał zaczekać do końca wyścigu. 

- Zobaczysz, że w Japonii pójdzie ci lepiej- rzekła cichym głosem Ferreira, kładąc na ramieniu Charlesa swoją dłoń.- Pomyśl w ten sposób. Przynajmniej nie odpadłeś na trzecim okrążeniu jak Stroll- dodała, unosząc lekko prawy kącik ust. 

- Coś w tym jest, ale... Nie wiem po co odbierałem telefon od Charlotte. Zadzwoniła rano z awanturą, że jakim prawem wymieniłem zamki w swoim mieszkaniu...

- Pomyślmy... Może przez to, iż jest twoje? Nie musisz się nikomu spowiadać ze swoich decyzji. Jeśli czegoś nauczył mnie ojciec Victora to... Jest to stawianie na swoim, nie ważne w jakiej sytuacji jesteś- powiedziała, uważnie obserwując twarz Leclerca. 

Szatyn pokiwał głową w zrozumieniu. Dużo analizował to co opowiedziała mu Tatiana i dotarło do niego, że tamte wydarzenia ukształtowały to jaką osobą jest obecnie, a przecież kochał to jaka była. Akceptował przeszłość Brazylijki, starając się nie myśleć o potencjalnym zagrożeniu. Skoro Ferreira była spokojna, on również zamierzał. Tym bardziej, że Victor oraz jego rodzina odegrali gigantyczną rolę w życiu niebieskookiej. 

- Nie możesz dać się szmacić rozpuszczonej księżniczce... Będzie  w tym roku na jakimś wyścigu, czy to zbyt wiele na jej hrabiowską dupę?- zapytała, przeczesując ręką włosy Monakijczyka.

- W Brazylii. Emmanuel zażądał, aby wtedy była, bo również on będzie i... Sama rozumiesz...

- Czaję. To dobrze, że będzie w Brazylii... Zobaczy kto ma więcej do powiedzenia- szepnęła Tatiana, uśmiechając się przebiegle.

- Boję się spytać co kombinujesz, ale ufam ci señorita- rzekł, a po chwili mógł usłyszeć śmiech dziewczyny. 

Starał się nie myśleć o tym, że kilkanaście minut wcześniej wypadł z wyścigu, że po powrocie do Monako czekało go starcie z narzeczoną oraz jej ojcem. Chciał cieszyć się chwilą, tak jak w czasach, gdy był dzieciakiem i czuł euforię z naprawdę małych rzeczy. Pragnął na moment odłączyć się od negatywów, skupiając się na pozytywach.

Nie sądził, iż będzie to aż tak łatwe...

*

Mamy kolejny.

Co sądzicie?

Informacja: Jako, że książka o Micku się kończy, razem z Zwariowana_Autorka wpadłyśmy na pomysł, który za niedługo wleci na mój profil.

Señorita| C.LeclercOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz