Rozdział 4 - Ian

90 7 0
                                        


Obudziłem się na kacu w moim łóżku. A może jeszcze pod wpływem? Ciężko stwierdzić. Kiedy wróciłem wczoraj do domu, nie minęła godzina, a chłopaki zadzwonili do drzwi. Musieli być tak zdołowani tą sytuacją, że stwierdzili, że trzeba zapić smutki. I tak też zrobiliśmy.

Nie za dużo pamiętam z wczorajszej nocy. Drinki, shoty, drinki, shoty i jakaś dziewczyna na moich kolanach. Odwróciłem się momentalnie, żeby sprawdzić, czy nie ma jej w moim łóżku.

- Uff - odetchnąłem, gdy zobaczyłem, że jest puste.

- Ian? - usłyszałem kobiecy głos dochodzący od drzwi.

- Ja pierdole - wymruczałem w poduszkę po czym podniosłem głowę i spojrzałem w kierunku drzwi.

Stała tam wysoka blondynka, w mojej koszulce i chyba niczym więcej, i uśmiechała się do mnie.

- Kto to się obudził - wymruczała zalotnym tonem. Co ona tu robi i.. jak się nazywa?

- Hej - odpowiedziałem. - Czy my..? - wskazałem palcami między nami i łóżkiem.

- Nie pamiętasz? - odpowiedziała śmiejąc się. - Nie, nic nie zrobiliśmy. Jak już miało do czegoś dojść to zacząłeś opowiadać o jakiejś lasce.

Co? O jakiej lasce? O czym ona gada? Próbowałem przypomnieć sobie cokolwiek z wczorajszego wieczoru, ale głowa zaczęła mnie boleć jeszcze bardziej.

- Przepraszam - odpowiedziałem, masując się po czole - ale na dobre wyszło. Raczej nie bylem wczoraj w odpowiednim stanie. - kontynuowałem.

- Spoko, jak zacząłeś o niej nawijać to mi ochota też przeszła. Nie zrozum mnie źle, jesteś przystojny, ale nie mam zamiaru przespać się z kimś, kto w trakcie będzie myślał o kimś innym.

- Rozumiem, serio. - odpowiedziałem ciesząc się w duchu, że moje pijackie wywody uratowały mnie przed zrobieniem czegoś, czego bym żałował. Po pierwsze, wczoraj na pewno nie byłem w stanie jej zadowolić. Byłoby to ruchanie tylko dla mnie, o ile w ogóle dałbym radę utrzymać się na nogach. To byłoby żenujące. Jestem totalnie za niezobowiązującymi przygodami, ale tylko, gdy dwie osoby są tego świadome i czerpią z tego przyjemność. Coś, co nie miałoby miejsca wczoraj.

- Miałbyś coś przeciwko, gdybym wzięła prysznic? Źle się czuje ze świadomością, że mam wracać do domu oblana drinkami po nogach. Potem od razu znikam.

- Jasne, nie ma problemu. - wstałem z łóżka, podszedłem do szafki i podałem jej ręcznik. Czy ja ją oblałem drinkiem? - Łazienka jest naprzeciwko. I ja zamówię Ci Ubera, chociaż tyle mogę zrobić.

- Dzięki. - odpowiedziała z uśmiechem, po czym wzięła ode mnie ręcznik. - Jestem Mona, tak w ogóle, bo pewnie nie pamiętasz.

- Cześć Mona, niestety nie za wiele pamiętam. Przepraszam. - mógłbym skłamać, ale po co?

- Spoko - powiedziała śmiejąc się i obróciła w stronę łazienki. Czemu jest w takim dobrym humorze? Ewidentnie chciała wczoraj ode mnie coś, czego nie dostała, a ja nawet nie pamiętam jej imienia. Powinna być co najmniej urażona.

- A, Ian? - powiedziała zaglądając przez ramię.

- Tak?

- Na Twoim miejscu znalazłabym tę dziewczynę. Skoro nawet z nią nie rozmawiałeś, a tak Ci siadła na głowie, to musi być naprawdę wyjątkowa.

Pokiwałem tylko głową, bo nie wiedziałem co odpowiedzieć. Jaką kurwa dziewczynę? O kim ona mówi? O kim ja jej opowiadałem?

Gdy zniknęła w łazience poszedłem do kuchni i nalałem sobie szklankę wody analizując to co właśnie usłyszałem. Chodzi o Jude? Nie, przecież to moja była, a podobno nawet nie zagadałem do tej dziewczyny. Christina? Barmanka w naszym ulubionym barze? Ona mi się nawet tak nie podoba, nie mówiąc już o tym, że gadamy za każdym razem, gdy tam jesteśmy, więc odpada.

Przeanalizowałem kolejne cztery pierwsze dziewczyny, które przyszły mi do głowy, ale wynik był ten sam. Może po prostu byłem aż tak spruty, że coś sobie uroiłem. Wymyśliłem jakąś historię, bo może jednak coś działało w tej mojej głowie i ogarnąłem, że seks z Moną nie jest dobrym pomysłem. Ale po co aż tak? Mogłem wymyślić dużo lepszą wymówkę, albo po prostu odmówić. Dobra, byłem nawalony, nawaleni ludzie nie myślą racjonalnie, więc nie wiem po co dalej szukam racjonalnej odpowiedzi.

Nagle usłyszałem jakieś westchnięcie i spojrzałem na kanapę w salonie. Leżał na niej Luca ze swoją dziewczyną. Cholera, co to była za impreza? Luca złapał mnie wzrokiem i uśmiechnął się.

- Co tam, panie zakochany? - powiedział szczerząc zęby.

Wytrzeszczyłem oczy.

- Co?

- No pytam się co u naszego lovelasa.

- O co Ci chodzi? Jakiego lovelasa?

- Oj nie udawaj - powiedział Luca wciąż się śmiejąc. - nic nie pamiętasz?

Pokręciłem głową i westchnąłem.

- Mordo, ja nie wiem co się dzieje. Obudziłem się w swoim łóżku, a jakaś dziewczyna, Mona, stała w moich drzwiach. A teraz Ty śpisz tu na kanapie. Nie mam pojęcia co się wczoraj stało, ostatnie co pamiętam to nas w klubie pijących shoty z Christiną.

- O kurwa - zaśmiał się Luca. Czy on przestanie się ze mnie nabijać? - Impreza po klubie przeniosła się do Ciebie. Wywaliłem wszystkich koło 5, ale sam już nie miałem siły wracać na chatę. Koleżankę z pokoju zabrałeś ze sobą z klubu. To znaczy, w sumie się do Ciebie przykleiła, a Ty nie protestowałeś. Jak przyjechaliśmy do Ciebie to może 20 minut siedzieliście z nami, a potem poszliście do Twojej sypialni. Reszty nie wiem - skończył, mrugając do mnie znacząco.

- Do niczego nie doszło - odpowiedziałem za szybko, jakbym się chciał wytłumaczyć - przynajmniej ona tak twierdzi. Podobno nawijałem o jakiejś dziewczynie i ją zniechęciłem.

- Oj, nawijałeś - odpowiedział z przekąsem Luca.

- Co? - wykrztusiłem z siebie.

- Wczoraj każdemu z nas opowiadałeś o jakiejś piękności, którą zobaczyłeś jak wracałeś na chatę i jak to bardzo plujesz sobie w twarz, że do niej nie zagadałeś, bo pewnie jej nigdy już nie spotkasz bla bla bla - podsumował, wciąż się śmiejąc.

I wtedy mnie uderzyło. Dziewczyna, którą widziałem jak szedłem do Ubera. Ta, która przechodziła przez pasy, tańcząc i śpiewając pod nosem. To o nią mi chodziło.

- Ian, ja się prawie rozpłakałam, tak dramatycznie to przedstawiłeś - dodała Ann przecierając oczy.

- Byłem pijany. - urwałem krótko i poszedłem do sypialni.

Czemu tak mi utkwiła w głowie? Czemu nieświadomie zdecydowałem, że chce o niej opowiadać? Spotykam sporo atrakcyjnych dziewczyn, do których zagaduje albo i nie, ale na pewno nie płaczę za nimi potem do moich znajomych. Miałem wczoraj koszmarny dzień, a ona wyglądała na szczęśliwą. Pewnie dlatego ją zapamiętałem. Kto normalny tańczy na przejściu dla pieszych? Nieważne, i tak jej już pewnie nie zobaczę. Nie wiem nawet jak się nazywa. Tylko dlaczego nagle mi z tym źle?

EverlongOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz