Rozdział 43 - Ian

36 2 0
                                        

Luna nie odbierała ode mnie telefonu od czterech godzin. Nie odpisała też na żadnego SMSa, mimo, że na jej ostatnią wiadomość, w której pytała o której kończę pracę, odpisałem po jakiś 15 minutach, tylko dlatego, że gadałem akurat z moją kuzynką, która zrobiła mi niespodziankę i wpadła do nas do firmy.

Nie mamy regularnego kontaktu, bo Kate mieszka w Los Angeles, ale od dzieciaka dobrze się dogadywaliśmy na wspólnych świętach czy rodzinnych imprezach. Dlatego też mocno zdziwiłem się gdy zobaczyłem jak wchodzi do naszego biura, bo nie wiedziałem, że jest w mieście. Miałbym problem z poznaniem jej, bo widziałem ją ostatni raz na żywo jakieś dwa lata temu, a ona miała wtedy niebiesko szare włosy i zupełnie inaczej się ubierała, ale gdy krzyknęła na cały głos "gdzie jest ten rozpieszczony bachor" wiedziałem, że to ona. Kate ma jeszcze trzy siostry i zawsze zazdrościła mi tego, ze jestem, to znaczy przez dłuższy czas byłem, jedynym dzieckiem. Patrząc na jej rodzeństwo nie mogłem się dziwić, bo dziewczyny były naprawdę ciężkie do życia.

Kate przyleciała do Atlanty na jakąś delegację z jej pracy i miała zostać do jutra, więc zaproponowałem jej, żeby zatrzymała się u moich rodziców. Obiecałem, że przyjdę tam też po pracy i zrobimy jakiegoś grilla, ale byłem coraz bliżej niedotrzymania słowa. W głowie miałem teraz tylko jedną marudę.

Gdy wyszedłem z pracy od razu podjechałem pod jej biuro, w którym oczywiście jej nie zastałem, a na dodatek dowiedziałem się, że wyszła parę godzin temu. Pojechałem więc do jej mieszkania, gdzie też jej nie było. Dobijałem się dobre 30 minut, wiec nawet jeśli spala, nie byłoby opcji, ze domofon by jej nie obudził. Nie miałem numeru do nikogo z jej znajomych, co znacznie utrudniało mi dowiedzenie się czegokolwiek. Siedziałem teraz w aucie pod jej blokiem, licząc na to, że może wróci do mieszkania i wydzwaniają do niej co chwile i myślałem co robić dalej.

Ogólnie nie zareagowałbym aż tak, gdyby tu nie chodziło o nią. Nie przypominam sobie sytuacji, w której nie odpisywała by mi przez taki czas i to wcześniej jeszcze pytając mnie o której kończę pracę, jakby chciała się spotkać. Minęło już trochę od akcji z Kylem i z tego co wiem nie miała z nim później żadnego kontaktu, ale czułem dziwny niepokój. Ten typ nie wydawał się do końca normalny i z tego co mówiła Luna, ostatnio nadużywał alkoholu, wiec różne pomysły mogły mu wpaść do głowy.

Dopuszczałem do siebie też opcję, że po prostu wyszła gdzieś ze znajomymi i się dobrze bawi, nie zwracając uwagi na telefon, co robi ze mnie jebanego psychola, ale to nie było w stylu Luny. Zawsze miała telefon przy dupie i nawet jeśli go wyciszyła, nie wierze, ze nie sprawdziła godziny czy nie wyczuła wibracji przez cały ten czas.

To prowadziło mnie do kolejnej myśli, którą chciałem od siebie na razie odrzucić. Nie chce gadać ze mną. Mówiła, że potrzebuje czasu i pewnie podjęła dziś jakąś decyzję i może nawet chciała się spotkać, żeby mi powiedzieć to w twarz, ale pewnie stchórzyła i zdecydowała, że po prostu przestanie się do mnie odzywać. I może liczyła, ze po prostu znudzi mi się bieganie za nią, albo tak denerwuje mnie to, ze najnormalniej w świecie mnie olała, że sam stwierdzę, że nie jest warta zachodu.

Nic bardziej mylnego, marudo.

Gdy po raz kolejny odpowiedziała mi jej skrzynka pocztowa, wpadłem na pewien pomysł i zadzwoniłem do Milo.

- Co tam stary? - odebrał wesołym głosem.

- Potrzebuje numeru do koleżanki Luny. Teraz.

- Co? Po co Ci numer do Arii?

- Nieważne. Po prostu daj mi ten numer.

- Skąd niby wiesz, ze go mam?

- Bo widziałem, że piszecie.

EverlongOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz