Wychodząc z roboty, zadzwoniłem do Luny. Tak, widziałem się z nią ostatnie dwa dni. Tak, było mi mało. Czy muszę się z tego powodu komuś tłumaczyć? Nie.
- Siema, co tam? – zapytała, odbierając po chyba siódmym sygnale.
- Do której pracujesz? - zagadałem z nadzieją, że za niedługo kończy.
- Muszę siedzieć jeszcze godzinę. A co? - ciągnęła zaciekawiona.
- Mogę Cię odebrać? - odetchnąłem z ulgą.
- Po co?
- Żeby Cię porwać i zamordować, marudo - wzdychnąłem przewracając oczami - Po prostu pytam, czy mogę Cię odebrać.
- Noo.. możesz. – odpowiedziała, śmiejąc się do telefonu.
Usatysfakcjonowany odpowiedzią rozłączyłem się zanim zdążyła zmienić zdanie i wsiadłem do auta. Po drodze zatrzymałem się jeszcze po moje ulubione chaczapuri, bo nie wiedziałem, czy coś jadła. Zaparkowałem przed budynkiem jej firmy chwilę później i wysiadłem z auta, odpalając papierosa. Musiałem czekać na nią jeszcze 30 minut, ale nie przeszkadzało mi to. Pogoda dzisiaj była zadziwiająco dobra, bo nie było chyba ani jednej chmury na niebie, ale też nie było upału, co idealnie zgrywało się z tym, co zaplanowałem.
W końcu zobaczyłem ją wychodzącą z budynku. Miała na sobie czarny komplet, szerokie spodnie i dopasowaną górę z długim rękawem, który zdecydowanie podkreślał jej zajebistą figurę. Wyglądała trochę jak boss lady, co wywołało uśmiech na mojej twarzy. Uniosłem rękę, zauważając, że mnie szuka.
- Siema – powitała mnie podchodząc do auta – Co robimy?
- Niespodzianka – odpowiedziałem krótko. Przeglądając przedwczoraj social media natrafiłem na kino plenerowe, które zrobili na jakimś starym stadionie. Co środy grali anime, a dziś akurat padło na „Howl's Moving Castle" studia Ghibli, więc wiedziałem, że jej się spodoba. Otworzyłem jej drzwi, po czym wsiadłem na swoje miejsce.
- No weź, daj chociaż jakąś podpowiedź. – powiedziała zapinając pasy.
- Niespodzianki tak nie działają – odpowiedziałem, odpalając auto. – Jakbyś była głodna – dodałem, podając jej wcześniej kupione jedzenie.
Złapała je z uśmiechem na twarzy i ugryzła kawałek.
- Jeśli masz zamiar zająć mi cały wieczór, musimy podjechać na moje mieszkanie. Ovo nie przeżyje bez kolejnej saszetki – tłumaczyła z pełną buzią.
- Nie ma problemu - zaśmiałem się.
W drodze do jej mieszkania opowiadaliśmy sobie o tym, jak minął nasz dzień. Ja skupiłem się na mojej sprzeczce z Johnem, który był dzisiaj w wyjątkowo podłym humorze i postanowił wyładować swoją złość na nas. Przyczepiał się o każdą możliwą pierdołę, jak na przykład to, że Matt spóźnił się 3 minuty na spotkanie, bo był w toalecie, albo to, że Milo słuchał muzyki podczas roboty, przez co John musiał podejść do jego biurka gdy coś od niego chciał. Tak, te rzeczy nie wywołałyby w nim żadnej reakcji w każdy inny dzień, więc wiedziałem, że coś jest nie tak. Pierwsze trzy próby rozmowy z nim oczywiście zakończył szybciej niż się zaczęły, ale w końcu odpuścił i się wygadał. Jak się okazało, ojciec Victorii ma problem z usadzeniem gości na sali, bo będzie siedzieć przy jednym stoliku razem ze swoją siostrą, z którą pokłócił się kilka dni temu o jakąś głupotę. Victoria błagała go o to, żeby pogodził się z nią chociaż ze względu na ślub, ale podobno nic do niego nie dociera. Tak więc on jest zły na nich, że nie chcą go przesadzić, Victoria jest zła na niego, bo nie chce się pogodzić, a John jest zły na cały świat, bo jego przyszła żona jest zła. Ma to sens, nie?

CZYTASZ
Everlong
RomanceLuna Holland to 24 letnia dziewczyna, która właśnie zakończyła poważny związek. Z pomocą przyjaciół stara się wrócić do normalnego życia i ostatnią rzeczą, której w tej chwili potrzebuje, to kolejny mężczyzna na jej drodze. Ian Layton ma 27 lat i wł...