- Na pewno nie ta. Wyglądasz w niej jakbyś miała 40 lat. – powiedziała Mia gdy pokazałam jej się w sukience, w której planowałam iść na wesele.
Nie zgodziła się na żadną z chyba już pięciu, które przymierzałam. Trochę się tego spodziewałam, bo sukienki to nigdy nie była moja mocna strona. Te, które mi się podobały uważałam za zbyt odważne albo niepasujące do mnie i jeśli musiałam coś kupić, zdecydowałam się na coś prostszego, zwykłego i.. czarnego. Część z nich dostałam od mojej mamy i nawet nie wiem czy opuściły kiedyś szafę. Tak jak dopasowana pudrowo różowa sukienka tuż przed kolano, którą właśnie miałam na sobie.
Mia z drugiej strony nie miała takich problemów i jej cała garderoba wypełniona była najróżniejszymi sukienkami. Poprosiłam ją, żeby wzięła kilka z nich, gdyby żadna z moich nie okazała się dobrym wyborem. I całe szczęście, że to zrobiłam, bo zostały mi już tylko dwie, których nawet nie rozważałam na początku, więc jestem pewna, że je odrzuci.
- A te? – pokazałam jej czerwoną.
- Na wesele nie chodzi się w czerwonym.
- Bo? - zapytałam i przewróciłam oczami.
- Bo to sugeruje, że masz jakiś romans z panem młodym – odpowiedziała w sposób, który miał sugerować, że to powszechna wiedza.
Wątpię, że ludzie są tak przesądni jak Mia, ale ostatnie czego chcę to wywołać jakąś dramę, zwłaszcza, że polubiłam Victorię. Odrzuciłam więc czerwoną na bok i wyciągnęłam kolejną, bardzo podobną, ale w odcieniu granatu.
- Nie ma opcji. Skąd Ty w ogóle masz te sukienki? Czyżbyś przekonywała się do kolorów? – zażartowała, sięgając po torbę z sukienkami, które przyniosła.
To nie tak, że miałam coś do kolorowych rzeczy. Większość w sumie nawet mi się podobała, tyle, że na kimś innym, nie na mnie.
Posłałam jej złowrogie spojrzenie i wyciągnęłam pierwszą lepszą sukienkę z jej torby.
- Chyba sobie jaja robisz. Przecież będzie mi w tym widać całą dupę – narzekałam przeglądając następne sukienki. Wszystkie były krótkie, a to, że Mia była niższa ode mnie parę centymetrów na pewno nie pomagało. Nie miałam ochoty na chodzenie po sklepach, a na zamówienie czegoś online było stanowczo za późno. Tak wiem, powinnam się tym zająć wcześniej.
- Całe szczęście, że masz co pokazywać – powiedziała z uśmiechem i puściła mi oczko.
Nie wiem po której się poddałam, ale nie zajęło mi to dużo czasu. Tak jak podejrzewałam, wszystkie były stanowczo za krótkie. Mia na początku protestowała, ale później przyznała mi rację i napisała do Arii, żeby przywiozła kilka swoich. Wzrostowo byłyśmy co prawda porównywalne, ale wszystkie jej sukienki były kupowane typowo na kluby, więc wątpiłam, że coś wybiorę. Dlatego też w pierwszej kolejności poprosiłam o pomoc Mię, a nie Arię.
Podeszłam do przyjaciółki, żeby pomogła mi rozsunąć zamek na plecach, gdy zadzwonił mój telefon, który leżał obok niej na łóżku.
- Kto to? – zapytałam, odwracając głowę, żeby spojrzeć.
Mia wzięła telefon do ręki, zapominając, że miała mi pomóc i przesunęła palcem w prawo, odbierając.
- Hejka – powiedziała do kogokolwiek, kto był po drugiej stronie. Musiałam mieć mocno wyciszone dźwięki, bo nie słyszałam z kim rozmawia. – Przymierza sukienki na wesele – dodała, prawdopodobnie odpowiadając na pytanie. – Chcesz ocenić?
Zanim zdążyłam zarejestrować co się dzieje, Mia włączała już facetime'a i kierowała kamerę telefonu w moją stronę.
- To Aria? – zapytałam, starając się wyrwać jej telefon, ale bezskutecznie – Aria rusz tu dupę, bo jak tak dalej pójdzie, to na wesele pójdę nago. Oddaj mi te..- dodałam, ale moje słowa utknęły na języku w momencie gdy osoba po drugiej stronie w końcu się odezwała.
- No kurwa na pewno – powiedział Ian, a ja zamarłam, uświadamiając sobie co widział przez kamerkę i zaczęłam się zakrywać. – Poważnie odradzałbym ten pomysł jeśli nie chcesz, żebym się na Ciebie gapił cały wieczór – dodał niby poważnie, ale mimo, że go nie widziałam, wiedziałam, że się śmieje.
No, doprawdy, boki zrywać. To co miałam na sobie ciężko było nazwać sukienką, bo odkrywała prawie wszystko co się dało. Największym problemem był w tym momencie jednak dekolt, który był tak wycięty, że moje cycki prawie wyskakiwały z sukienki. Więcej materiału używają do produkcji jednej pary skarpetek.
Narzucając na siebie koszulkę, ponownie próbowałam wyrwać Mii telefon.
- Luna, nie musisz się o mnie bić. Masz moją całą uwagę od...- nie dałam mu dokończyć, bo kłócąc się o telefon, któraś z nas musiała się przypadkowo rozłączyć.
- Jesteś nienormalna – powiedziałam do niej i zostawiłam ją śmiejącą się na łóżku, idąc w pośpiechu przed siebie. Po jakiś 10 sekundach uświadomiłam sobie, że nie wiem, po co wyszłam z pokoju, więc wróciłam do sypialni i zastałam ją prawie płaczącą ze śmiechu.
- Co, musiałaś się przejść z wrażenia? - zapytała, zakrywając dłonią usta.
- Nie komentuj - rzuciłam z poważną miną.
- Ale czego? - ciągnęła - tego, że Ian właśnie oznajmił, że nie będzie mógł oderwać od Ciebie wzroku, czy tego, że świeciłaś mu cyckami przed oczami?
- To Twoja wina, idiotko! Myślałam, że to Aria! - broniłam się, chodząc po pokoju w jedną i drugą stronę, co wywołało u Mii kolejny napad śmiechu. - Ty naprawdę jesteś nienormalna - dodałam.
- Oj przestań jęczeć - powiedziała podnosząc się z łóżka - Jak na moje i tak odwalicie coś na tym weselu, więc przynajmniej dałaś mu przedsmak tego, co go czeka. Będzie o Tobie myślał caaaały wieczór. - dodała puszczając mi oczko.
- Mia! - krzyknęłam - Nic nie będę z nim odwalać! Idziemy na wesele jako zwykli znajomi, nic więcej! - zarzekałam się.
- Mhmmm - wydusiła, przeciągając ten dźwięk bardziej niż powinna i wywracając przy tym oczami.
Byłam jakieś kilka sekund od zamordowania jej, więc wyszłam z pokoju, tym razem z jasno określonym celem. Potrzebuję drinka. Dla niej też zrobiłam, mimo, że za to odebranie tego telefonu i to głupie pieprzenie niekoniecznie jej się należał. Nic tak nie poprawia humoru jak gin, campari i martini rosso z dodatkiem lodu.
Temat Iana na szczęście się skończył gdy tylko zobaczyła szklankę z negroni, więc obgadując jakieś normalniejsze sprawy i popijając drinki czekałyśmy na Arię.
Przeglądałam Instagrama, chcąc pokazać Mii tatuatorkę, której prace bardzo mi się spodobały i planowałam zrobić sobie u niej kolejną dziarkę, gdy dostałam smsa.
Herbaciany ignorant: jeśli to nie było oczywiste.. wyglądałaś zajebiście w tej sukience, marudo
_______________________________________________________________________________
jacie jacie, ale sie jaram, zbliżamy się do wesela
pewnie macie mi za złe, że 34 rozdziały i nie było nawet głupiego pocałunku, ale slow burn to slow burn, więc trzymam się tego, co założyłam
dziękuję, że czytacie!
CZYTASZ
Everlong
RomanceLuna Holland to 24 letnia dziewczyna, która właśnie zakończyła poważny związek. Z pomocą przyjaciół stara się wrócić do normalnego życia i ostatnią rzeczą, której w tej chwili potrzebuje, to kolejny mężczyzna na jej drodze. Ian Layton ma 27 lat i wł...