Rozdział 17 - Ian

49 5 0
                                        

Byłem w drodze do mieszkania, kiedy dostałem telefon od mamy. Kira podobno wróciła smutna ze szkoły i zamknęła się w pokoju, więc nie zastanawiając się zawróciłem na najbliższym skrzyżowaniu i pojechałem do domu moich rodziców.

- Cześć synu - powitał mnie mój tata, który właśnie kosił trawę na ogrodzie z przodu domu.

- Cześć tato - odpowiedziałem - mogę skosić trawę później, jeśli chcesz - zaproponowałem, pokazując na trawnik.

- Dzięki, ale staruszkowi przyda się trochę ruchu - odpowiedział wesoło.

Nie do końca kwalifikował się na staruszka, bo miał tylko 46 lat, ale stwierdziłem, że nie będę tego komentował. Wszedłem więc do domu i przywitałem się z mamą, która sprzątała w kuchni.

- Nie wyszła z pokoju? - zapytałem.

- Nawet do toalety. Zaproponowałam, że zrobię jej ulubiony makaron, ale nie pomogło. Może z Tobą porozmawia - tłumaczyła.

Skinąłem głową i poszedłem do pokoju Kiry. Kiedy mama była z nią w ciąży, ojciec przerobił swoją domową siłownię na pokój dla niej. W ten sposób drzwi do mojego starego pokoju i pokoju Kiry były naprzeciwko. Trzymając w ręce jej ulubiony sok pomarańczowy, zapukałem lekko do jej drzwi.

- Kira? Mogę wejść?

Po chwili drzwi do pokoju się otworzyły, a w nich zobaczyłem zapłakaną siostrę. Szybko wziąłem ją na ręce i przytuliłem.

- Hej, co się stało? Czemu płaczesz? - zapytałem zaniepokojony. Kira jest na co dzień radosnym dzieckiem, ale nawet jeśli była smutna, to rzadko przy tym płakała.

- Jacob znowu śmiał się z mojego rysunku - zachodziła się przez łzy. - Powiedział, że z zamkniętymi oczami namalowałby coś lepszego.

- Ciii, wszystko będzie dobrze – próbowałem ją uspokoić. - Pewnie mu się podobasz i dlatego Cię zaczepia, albo po prostu jest zazdrosny i zły, bo malujesz lepiej od niego. – dodałem.

Ten mały Jacob denerwował ją od początku roku. Ich wychowawczyni wiedziała o problemie, bo moja mama przy pierwszej takiej sytuacji od razu poprosiła o spotkanie. Kira to było jej oczko w głowie i tak jak ja nie mogła znieść jej widoku, gdy coś ją zasmuciło. Nigdy nie posunął się do niczego więcej niż złośliwych komentarzy, ale nie przeszkodziło mi to w oznajmieniu mu, że będę miał na niego oko. Było to już jednak jakiś czas temu, więc może warto znowu odebrać Kirę ze szkoły i przypomnieć mu o naszej umowie.

- Parę dzieci śmiało się razem z nim. - płakała dalej Kira.

- Dzieciaki potrafią być wredne, ale nie przejmuj się nimi Kira. Jesteś cudowną, mądrą, zdolną i śliczną dziewczynką. Jeśli tego nie widzą, to chyba są ślepi - próbowałem ją rozweselić. - Chodziło o ten rysunek księżniczki?

Skinęła w odpowiedzi głową, wciąż tuląc się do mnie kurczowo.

- Mnie się bardzo podoba. Jeśli mi pozwolisz, to powieszę go w mieszkaniu.

- Ty nie jesteś obienktywny, bo jesteś moim bratem - odparła.

- Mówi się obiektywny, a poza tym skąd znasz to słowo? – zapytałem zdziwiony.

- Mama tak powiedziała ostatnio do taty.

- A skąd wiesz, kiedy go użyć? – ciągnąłem. Kira była bardzo bystra, a moi rodzice mimo, że byli dość wyluzowani, to fakt, że obydwoje byli prawnikami, mocno wpływał na słownictwo używane w domu. Kira szybciej zaczęła mówić "sprzeciw" niż "dzień dobry", ale wciąż byłem zaskoczony, gdy wyskakiwała z jakimś nowym trudniejszym słówkiem.

EverlongOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz