Rozdział 15 - Ian

56 6 0
                                    

Ta dziewczyna jest niesamowita.

Przed tym jak do niej przyjechałem, mocno zastanawiałem co robić. Co prawda rozmawialiśmy na imprezie i wydawała się bardzo sympatyczna, ale to nie były żadne poważne rozmowy. Większość ludzi na imprezach, zwłaszcza pod wpływem wydaje się zupełnie inna niż naprawdę, bo ludziom puszczają hamulce i szukają dobrej zabawy. O czym przekonałem się już nie raz, więc teraz starałem się być ostrożniejszy.

Czułem gdzieś głęboko, że Luna nie jest taką osobą, ale to, że miałem na jej punkcie jakąś chorą obsesję mocno mnie niepokoiło. Do czasu jak zaczęliśmy rozmawiać o naszych rodzinach i życiu. Podobało mi się w niej wszystko. To, jak się rozpromieniała mówiąc o swojej mamie i braciach. Jak machała rękami na wszystkie strony, kiedy mówiła o czymś podekscytowana. Gdybym nie wiedział, że ma tylko japońsko-amerykańskie korzenie, założyłbym, że jest Włoszką. Co z resztą potwierdziłaby jej miłość do makaronu i pizzy.

Wciąż nie mogę przetrawić tego, że jej ojciec ich zostawił. Z tego co mówiła Luna to jej mama wniosła o rozwód, ale on w ogóle o nich nie walczył. Po prostu podpisał papiery i się wyprowadził. Pocieszające było to, że Luna wydawała się dość pogodzona z tym, co się stało, ale i tak było mi przykro. W duchu doceniłem to, że mam kochających rodziców i obiecałem sobie, że będę ich odwiedzać jeszcze częściej.

- Widzę, że nie oglądasz. - powiedziała nagle Luna i zaczęła cofać film.

- Przepraszam - odpowiedziałem próbując powstrzymać śmiech. Czy ona naprawdę cofała bajkę, bo nie uważałem?

- Skup się. - rzuciła ostro, kończąc rozmowę.

Nie odezwałem się już i skupiłem się na ekranie. Od czasu do czasu zerkałem tylko na Lunę, bo nie potrafiła usiedzieć w miejscu. Przy intrygującym momencie podnosiła się, przy zabawnym śmiała się na głos, a przy smutnym cicho płakała. To nie tak, że mnie ten film nie ruszał, bo faktycznie był dobry, ale chyba nie widziałem drugiej osoby, która tak by się emocjonowała na filmie, który już oglądała, i to chyba nie raz, bo parę razy złapałem ją na tym, że mówiła kwestie razem z bohaterami. Pomyślałem, że Kira byłaby zachwycona oglądając z nią swoje bajki. Kilkukrotnie, zazwyczaj wtedy, kiedy płakała, musiałem mocno powstrzymać ochotę, żeby się do niej przysunąć. Wydawało się to z jednej strony odpowiednie, z drugiej w ogóle. Cała nasza relacja była dziwna i przyśpieszona, bo w sumie nigdy nie wprosiłem się do dziewczyny, którą poznałem dzień wcześniej. Kiedy film się skończył, siedzieliśmy przez chwilę w ciszy, bo chciałem poczekać, aż Luna się trochę uspokoi. Tak, płakała przez ostatnie 5 minut filmu, ale nie byłem pewien czy ze szczęścia czy ze smutku.

- Podobało Ci się? - zapytała w końcu, przecierając oczy z łez.

- Bardzo - odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Nie miałem zbyt wielkich oczekiwań, ale ten film pozytywnie mnie zaskoczył. Lunie chyba spodobała się moja odpowiedź, bo lekko się rozpromieniła.

- Jest jeszcze kilka ze Studia Ghibli wartych obejrzenia. Mogę Ci podesłać listę, jeśli chcesz.

- Moglibyśmy je pooglądać razem, jeśli chcesz. - odpowiedziałem lekko się uśmiechając. Pewnie pooglądałbym je sam, ale najwyraźniej szukałem każdej okazji, żeby spędzić z nią więcej czasu.

Luna nie zdążyła odpowiedzieć, bo na jej kolana wskoczył kot, który całkowicie pochłonął jej atencję.

- Wyspałaś się, gwiazdo? Znowu całą noc będziesz szaleć. - powiedziała głaszcząc kota.

- To kocur czy kotka? - zapytałem, wyciągając rękę do kota, żeby mógł mnie powąchać.

- Kotka, nazywa się Ovo. Ktoś ją porzucił na ulicy, gdzie mieszka moja mama, więc ją przygarnęłam.

- Dawno temu? – zapytałem.

- Już ponad trzy lata. Jak ją znalazłam to miała pewnie z dwa miesiące, maksymalnie.  - opowiadała Luna, lekko zaskoczona, bo Ovo podeszła do mnie i zaczęła ocierać się o moją rękę, prosząc o pieszczoty. - Zazwyczaj nie jest taka śmiała przy obcych osobach. - dodała.

- To chyba dobrze o mnie świadczy - odparłem, biorąc kotkę na kolana i głaszcząc za uchem.

Luna wymamrotała ciche zdrajca do Ovo, ale potem się zaśmiała. Zaproponowała, że zrobi nam po herbacie, a ja nie oponowałem. Gdy krzątała się w kuchni, ja siedziałem na kanapie i bawiłem się z jej kotką. Zęby miała ostre jak igły, ale jej pazury były przycięte, więc nie oberwałem od niej zbyt mocno. Kiedy zaczęła mnie lizać po tym, jak troszkę mocniej mnie ugryzła, zacząłem się zastanawiać czy nie sprawić sobie takiego zwierzaka. Albo może coś mniejszego, jakiegoś szczura albo chomika.

Godzinę później wychodziłem już z jej mieszkania. Nie chciałem tego robić, ale musiałem podjechać jeszcze do Johna po dokumenty związane z pracą, które zapomnieliśmy wysłać w piątek. Poza tym Luna wydawała się już senna, bo łapałem ją na tym, że pocierała oczy.

Obejrzałem się przez ramię, zerkając ostatni raz na jej budynek, i wsiadłem do zamówionej wcześniej taksówki. Coś czuję, że to nie jest moja ostatnia wizyta w tym miejscu.

_____________________________________________________________________________

EverlongOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz