Ten cholerny idiota miał rację. Tęskniłam za nim.
Wiem, że poświęcał mi tyle czasu ile tylko mógł, ale dla mnie to wciąż było za mało. A kiedy dziś napisał, że nie da rady się zdzwonić na Facetime'ie, byłam.. smutna. Jasne, starałam sobie przetłumaczyć, że ten wyjazd jest dla nich bardzo ważny, że wróci za parę dni. Wciąż, nie za bardzo pomagało. Brakowało mi po prostu jego obecności. Nie wiem, jak w tak krótkim czasie zdążył zrobić sobie takie miejsce w moim życiu, ale to zrobił. Nie pomogło wyjście z dziewczynami, odwiedziny Dominica, czy wizyta u mamy. Czułam, że kogoś mi brakuje i po dłuższej walce z samą sobą, przyznałam, że brakuje mi jego.
Myślałam, że wiem jak to jest być zakochaną. W końcu kto jest w stanie zapomnieć to uczucie motylków w brzuchu, które towarzyszą nam, gdy myślimy, rozmawiamy czy przebywamy z tą osobą? To uczucie, gdy wydaje Ci się, że jesteś cały czas na haju, bo wszystko Cię cieszy? Myślałam, że miałam to wcześniej. Przy tym co czułam teraz, każde poprzednie uczucie wydawało się znikome. Jakbym wcześniej stała na mżawce, a teraz czekała na burzę. Na huragan, który porwie mnie ze sobą. Na pożar, w którym spłonę. Chciałam tego, chociaż dobrze wiedziałam, że nie powinnam, że nie jestem na to jeszcze gotowa.
To uczucie było jednak gaszone jak zapałka na wietrze z każdą kolejną wiadomością, którą dostawałam od Kyle'a. A przez poprzednie pięć dni wysyłał ich sporo. Nie wiem dlaczego wciąż czułam, jakbym była mu coś winna. Jakbym powinna dać mu szansę, tylko dlatego, że się stara. Jakbym powinna zapomnieć o tym co zrobił i po prostu dalej z nim żyć. No i oczywiście czułam się jak jakaś pieprzona oszustka, pisząc z Ianem w najlepsze i całkowicie ignorując Kyle'a. Pomimo tego, że myśli nie opuszczały mojej głowy, wiedziałam, że nie mogłabym tego zrobić. Wiem, że są ludzie, którzy dają drugą szansę i są szczęśliwi. Czy to źle, że ja do nich nie należę? Czy to od razu sprawia, że jestem złą osobą? Bo właśnie tak się czułam.
Leżałam już w łóżku, próbując czytać książkę, co nie wychodziło mi za bardzo przez moje rozmyślania, gdy ktoś zapukał do drzwi. Nie spodziewałam się nikogo, więc stwierdziłam, że pewnie pomyłka, zwłaszcza, że była prawie północ i zignorowałam to. Pukanie jednak znowu się powtórzyło, więc wstałam i poszłam zerknąć przez wizjer. Gdy zobaczyłam po drugiej stronie Iana, w sekundzie otworzyłam drzwi.
- Heej, co Ty tu... - zaczęłam, ale nie skończyłam, bo Ian złapał mnie za twarz i zamknął moje usta w pocałunku.
O kurwa.
Jego usta były.. mocne, ale delikatne, a każdy minimalny ruch warg tak precyzyjny, jakby robił to co najmniej milion razy wcześniej. Serce zaczęło wyrywać mi się z piersi, a nogi miałam nagle jak z waty. Złapałam go za jego czarną bluzę, żeby złapać równowagę.
- Ale ja za Tobą tęskniłem – powiedział nagle odrywając usta od moich, każde słowo oddzielając od siebie kolejnym delikatnym pocałunkiem.
Nie mam pojęcia co on tu robił, ale nie interesowało mnie to. W tym momencie dbałam tylko o to, żeby nie przestawał mnie całować. Czułam się jak na potężnym haju, bo to, że on tu jest, to, że mnie całuje i to, że za mną tęsknił wypełniało wszystkie moje myśli. Popatrzyłam się w jego piękne, ale lekko zmartwione oczy, jakby nie był pewien, czy dobrze zrobił całując mnie. Oszczędzając i jemu i sobie dalszego cierpienia, przysunęłam się do niego i tym razem to ja go pocałowałam. Ian wyraźnie odetchnął, jakby to, co zrobiłam, ściągnęło z niego jakiś ciężar, który nosił na plecach.
Weszliśmy głębiej do mieszkania, a on zamknął za nami drzwi nogą, nie przerywając pocałunku. Nie wiem ile tak staliśmy, on z dłońmi w moich włosach, a ja ze swoimi na jego klatce piersiowej, ale najwyraźniej wystarczająco długo, żeby przykuć uwagę Ovo, która zaczęła chodzić między naszymi nogami i miauczeć.
CZYTASZ
Everlong
RomanceLuna Holland to 24 letnia dziewczyna, która właśnie zakończyła poważny związek. Z pomocą przyjaciół stara się wrócić do normalnego życia i ostatnią rzeczą, której w tej chwili potrzebuje, to kolejny mężczyzna na jej drodze. Ian Layton ma 27 lat i wł...