48 minut po naszej rozmowie stałem pod drzwiami mieszkania Luny. Bałem się przez chwilę, że byłem zbyt natarczywy i nie przyśle mi adresu, że przekroczyłem jakąś granicę i stwierdzi, że jej się narzucam. W sumie to to robię, ale nawet nie będę przepraszał. Po prostu tracę przez nią głowę.
Zapukałem dwa razy i przeczesałem ręką włosy. Luna otworzyła po kilku sekundach.
- No siema - powitała mnie.
Była ubrana w szare, szerokie dresy i białą dopasowaną koszulkę z krótkim rękawem. Część jej czarnych włosów była spięta w mały kok na czubku głowy, podczas gdy reszta swobodnie zwisała z głowy. Tak, nawet w dresach wygląda zajebiście.
- No siema - odpowiedziałem naśladując ją. Podniosłem lewą rękę, w której miałem torbę z zakupami - Przyniosłem przekąski.
- Eh, no to teraz nie mogę już Cię wyrzucić. - powiedziała z udawanym rozczarowaniem w głosie i pokazała ręką, żebym wszedł.
Wzięła ode mnie torbę i zaprowadziła do salonu połączonego z kuchnią, gdzie zaczęła rozpakowywać zakupy. Popijałem sok, który mi zaproponowała i zacząłem rozglądać się po mieszkaniu. Na pierwszy rzut oka było widać, że jest zadbane. Biało szare ściany, ciemne drewniane meble, mnóstwo kwiatków w każdym kącie. Wchodząc do mieszkania zauważyłem jedne drzwi na prawej ścianie, jedne na przeciwko wejścia i następne parę metrów dalej idąc korytarzem. Usiadłem na dużej pomarańczowej kanapie, która była może jedną z trzech kolorowych rzeczy na tym mieszkaniu. Przede mną wisiał telewizor, a na półce obok ku mojemu zdziwieniu stał XBOX. Reszta półki wypełniona była różnymi roślinami. W kącie stał regał wypełniony po brzegi książkami. Rozglądałem się jeszcze chwilę, po czym zapytałem.
- Grasz na konsoli?
- Coś tam gram - zaczęła - ale już dawno nic mnie nie wciągnęło.
- A co ostatnio Cię wciągnęło?
- Hmm, chyba Elden Ring.
- Grałaś w Elden Ringa? - przysięgam, ta dziewczyna nie przestaje mnie zaskakiwać. Chyba, że znowu ściemnia, ale w końcu po coś ma tego XBOXa.
- A co, dziewczyny nie mogą grać w Elden Ringa?
- Oczywiście, że mogą, po prostu nie znam żadnej, która w to gra.
- W takim razie nie znasz fajnych dziewczyn. - odpowiedziała z przekąsem.
Uśmiechnąłem się lekko. Chyba właśnie jedną poznałem.
- Przeszłaś całą grę?
- A co, masz zamiar robić mi test wiedzy, czy nie ściemniam?
- Biorąc pod uwagę to, że mieszkasz w Atlancie, nigdzie nie widzę zdjęć twoich dzieci i wnuków, a brakuje też jakiegokolwiek śladu po czymś związanym z hokejem.. - wymieniałem z przekąsem
Luna na moment wydawała się zmieszana, jakby nie miała pojęcia o czym mówię. Najwyraźniej jednak sobie przypomniała, bo na jej twarzy pojawił się złowieszczy uśmieszek.
- A myślałam, że się nabrałeś. - powiedziała kładąc chrupki, chipsy i orzeszki na małym stoliku przed kanapą. - Trzy razy, chciałam mieć wszystkie zakończenia. Plus, mam dwójkę braci, więc granie na konsoli było w moim przypadku nieuniknione.
Skinąłem głową, pokazując, że ma to sens. Może naiwnie, ale akurat w to jej wierzyłem.
- Jak się wczoraj bawiłaś? - zapytałem, gdy siadała, ku mojemu totalnemu zaskoczeniu, na drugim końcu kanapy, z pilotem w ręce.
- Jak na to, że było to moje pierwsze wyjście do klubów od pewnie roku to całkiem nieźle.
- Od roku?
- No może przesadziłam, ale mniej więcej. - powiedziała wybierając muzykę na ekranie.
Nie ciągnij tematu. Nie ciągnij tematu. Przyszedłeś tu ją na spokojnie poznać, nie musisz od razu rozgrzebywać jakiś dramatów z przeszłości.
- Dlaczego?
Smooth. To chyba tyle jeśli chodzi o nie rozgrzebywanie.
- To długa historia.
- Kolejna długa historia. Mamy czas, nie? - zapytałem, bo już nie było odwrotu. Plus, nie ukrywam, że ciekawiło mnie to czy ma to związek z tym, że nie ma chłopaka.
Widziałem, że się zastanawia i już prawie byłem pewien, że znowu przegiąłem, gdy w końcu odetchnęła ciężko i odpowiedziała.
- Zerwałam zaręczyny.
Kurwa, tego się nie spodziewałem.
- Zerwałaś zaręczyny?
- Lubisz powtarzać to co mówię? - zapytała z udawanym uśmiechem. - Tak, pięć miesięcy temu, wiec nie byłam w nastroju do bawienia się po klubach.
- Kurwa, przykro mi. - to jedyne co udało mi się wydusić. Nieźle, zacznij temat, a potem się nie odzywaj. Dobrze Ci idzie, debilu.
- Mi już nie. To znaczy, prawie nie. W sumie nie powinno mi być przykro, bo to była dobra decyzja - wypowiadała słowa tak szybko, jakby kończył jej się czas - Wiem, że dobrze zrobiłam. Po prostu to chyba boli niezależnie od tego czy decyzja była dobra czy nie.
- Nie wiem co się stało, ale myślę, że nikomu nie byłoby łatwo. Zaręczyny to już poważna sprawa, także masz prawo się tak czuć.
Luna patrzyła na mnie przez chwilę zamyślona, jakby analizowała moje słowa. Potem skinęła głową jakby na potwierdzenie, że się zgadza.
- Wiem, że mam prawo, ale wolałabym nie być tak rozdarta, wiesz? Zrobiłam to co musiałam i uznałam za słuszne, więc powinnam już się czuć z tym dobrze. Po prostu moja głowa mi na to nie pozwala. - zatrzymała się na chwilę, po czym pokiwała głową - Nieważne. Zmieńmy temat.
- Nie ma problemu. O czym chcesz porozmawiać? - Szczerze mówiąc, chciałem słuchać dalej. Chciałem wiedzieć o niej wszystko, ale nie chciałem już jej naciskać. Dowiem się jak będzie chciała mi o tym opowiedzieć. Jeśli będę mieć okazję.
W końcu, jej uśmiech dotarł do jej oczu i rzuciła do mnie moje słowa z imprezy.
- Kim jesteś Ian?
________________________________________________________
Następne rozdziały jutro (:

CZYTASZ
Everlong
RomanceLuna Holland to 24 letnia dziewczyna, która właśnie zakończyła poważny związek. Z pomocą przyjaciół stara się wrócić do normalnego życia i ostatnią rzeczą, której w tej chwili potrzebuje, to kolejny mężczyzna na jej drodze. Ian Layton ma 27 lat i wł...