Rozdział 13

1.1K 53 2
                                    

— Możesz iść, zabiorę ją.

Holly zniknęła z mojego pola widzenia, a ja wciąż siedziałam skulona pod jedną ze ścian ciasnej toalety. Harvey nachylił się do mnie, a następnie zaczesał pojedynczy kosmyk moich włosów za ucho.

— Chuchnij — polecił, a ja spojrzałam na niego zmarszczonymi brwiami.

— Co?

— Dmuchnij — powtórzył, a ja po chwili dmuchnęłam mu prosto w twarz. — Piłaś.

— A nie miałam?

Nie odpowiedział, tylko chwycił mnie pod kolanami, a drugą ręką podtrzymał moje plecy i wyniósł z łazienki. Miałam wrażenie, że wszyscy na nas patrzą, ale mimo to, wtuliłam twarz w jego tors i zaciągnęłam się tym idealnie męskim zapachem. Czułam też mocny męski żel do kąpieli, co oznaczało, że musiał przed wyjściem brać prysznic.

Wyszliśmy z dusznej restauracji, prosto na cholernie zimne powietrze. Drgnęłam, gdy chłód otulił moje ciało. Harvey od razu to zauważył, przyspieszając kroku. Usłyszałam piknięcie, informujące o otwieraniu samochodu. Mężczyzna usadził mnie na siedzeniu pasażera, zapiął pasy i sięgnął po coś za moimi plecami przez co nasze usta niemal się zetknęły.

Cholera.

Patrzyłam prosto w jego hipnotyzujące oczy, które jeszcze nie ściemniały. Teraz były tak jasne, że wyglądały jak cholerne soczewki. Były piękne. Po chwili blondyn zarzucił na mnie miękki koc. Otuliłam się nim, czując jak moje ciało powoli się ociepla.

— Dziękuję — wyszeptałam.

Drzwi od mojej strony zamknęły się, a James zajął miejsce kierowcy. Na kierownicy był znaczek Audi. Z pewnością cholernie drogiego Audi.

— Jeśli będziesz chciała zwymiotować, powiedz, od razu się zatrzymam — powiedział.

Skinęłam głową, nie zdając sobie sprawy z tego, jaką wagę miały wszystkie słowa, które Harvey mówił tej nocy. Zdecydowanie powinnam przestać pić, aby nie zapominać o tak istotnych nocach jak ta.

— Zawiozę cię do domu.

Pokiwałam przecząco głową, bo w moim umyśle pojawił się ten dom w Los Angeles. Ta klatka, w której przeżywałam katusze. Nie mógł mnie tam zawieźć. Nie on...

— Nie. Nie chcę do domu — wyszeptałam, czując jak do oczu napływają mi łzy. Tak bardzo nie chciałam tam wracać.

Mężczyzna popatrzył na mnie surowo, jednak po chwili jego wzrok zmiękł. Wydawał się mi ulegać, ale nie byłam tego pewna. Niczego nie byłam już pewna.

— Dobrze, ale nie płacz — odparł, wjeżdżając w nieznaną mi część miasta. — Zabiorę cię w bezpieczne miejsce.

To był pierwszy raz, gdy mu zaufałam.

Patrzyłam w szybę, podkulając nogi.

Odcięłam się od rzeczywistości, zerkając na budynki skąpane w kompletnym mroku. Jedyna myśl, która zjadała moją głowę brzmiała: zrób wszystko, aby nie wrócić do domu. Brzmiało tak banalnie. Jednak wcale tak banalne nie było. Co ja miałam zrobić? Chciałabym się odciąć od moich rodziców, ale gdybym tak zrobiła, zniszczyliby mnie. Byłabym nikim. Nie znalazłabym nawet pracy, aby sprzątać ulicę. Zrobiliby ze mnie popychadło, a ja zostałabym sama. Kompletnie sama w wielkim świecie, do którego nigdy nie pasowałam.

Nie zorientowałam się kiedy po zaschniętych łzach, skapnęły nowe. Nie dawałam już sobie rady, a myśl, że byłam z tym kompletnie sama, cholernie mnie przytłaczała.

The Company Man #3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz