Sen dla niektórych bywa odskocznią od rzeczywistości. Inni uważają, że to podczas snu relaksują się i uciekają od problemów. Dla mnie sen nigdy nie był czymś dobrym. Często cierpiałam na bezsenność i wszystkie czynności, które powinno wykonywać się w dzień, ja robiłam w nocy. Nie spałam po czterdzieści godzin, a później chodziłam i wyglądałam jak cień własnej siebie.
Bałam się snu, bo to we śnie wracały do mnie wszystkie potwory. Jak widać nie tylko dla mnie sen był największym koszmarem.
— Harvey — wołałam jak oniemiała, gdy mężczyzna nie potrafił przestać drżeć. — Harvey! — krzyknęłam, potrząsając go za ramiona, aby wybudził się z koszmaru.
Nie wiedziałam co się dzieje. Bałam się. On też się bał.
Dwójka pokrzywdzonych przez przeszłość ludzi, próbowała stawić czoła potwornej teraźniejszości i jeszcze gorszej przyszłości. Oboje byliśmy zbyt słabi, aby walczyć wzajemnie o siebie.
— Harvi! — uderzyłam go w policzek, aby wybudził się z złego snu.
Mężczyzna otworzył oczy, a w nich zobaczyłam łzy. Serce biło mu w zatrważającym tempie, co czułam przez dłoń, którą położyłam na jego klatce piersiowej. Drugą rękę uniosłam, aby kojąco pogłaskać go po policzku. Bałam się jego reakcji, bo mógł nadal nie wybudzić się ze snu, więc każdy mój ruch był cholernie ostrożny.
— Jest w porządku. To tylko zły sen — powiedział mężczyzna, podnosząc się do siadu.
— Nie okłamuj mnie — syknęłam, siadając na piętach.
Harvey otworzył szeroko oczy i delikatnie rozchylił usta. Pokiwałam głową na boki.
— Nie kłamię.
— Nie kłamiesz? Cholera śnił ci się koszmar, przez który miałeś drgawki i ty mi teraz bezczelnie wpierasz, że nie kłamiesz?! Za kogo ty mnie masz?! Za tępą idiotkę?!
Wyrzucałam ręce w powietrze, a mężczyzna patrzył na mnie. Był na skraju, widziałam to. Ledwo powstrzymywał łzy, które cisnęły mu się do oczu. Zaciskał mocno policzki i sądził, że tego nie zauważę. Ja nie byłam tak ślepa, bo sama przechodziłam coś podobnego. Nie da się ukryć czegoś, przed osobą, która przeżyła to samo.
— Przepraszam — powiedział, drastycznie wstając z łóżka.
Wyszedł z pokoju, zostawiając mnie samą w czterech obcych mi ścianach.
Siedziałam bezsilnie na łóżku i próbowałam ułożyć swoje rozszalałe myśli. Nie chciałam płakać, bo wszelkie łzy wylałam poprzedniego wieczoru. Spojrzałam na elektryczny zegar stojący na półce przy łóżku, który wskazywał godzinę: 04:23.
Wstałam ociężale z łóżka i owijając się kołdrą, wyszłam z sypialni w poszukiwaniu Harveya. Choćby świat stawał na głowie, musiałam się dowiedzieć, co takiego śniło się temu cholernie tajemniczemu mężczyźnie. W końcu nie mogła to być byle jaka błahostka, bo od takich rzeczy nie drży całe ciało. Zestresowało mnie jego zachowanie.
Przeszłam przez wszystkie pomieszczenia do góry, jednak w żadnym z nich go nie było. Zeszłam na dół, gdzie od razu zauważyłam uchylone drzwi prowadzące na taras. O balustradę opierał się Harvey, a w jego ręce tlił się papieros. Przeklęłam go w myślach i szybkim krokiem ruszyłam w jego stronę, czego od razu pożałowałam, bo wychodząc na zimne powietrze w dodatku tak wysoko, ubrana tylko w koszulę zamarzałam.
— Isa, ja przepraszam — wyszeptał, wciągając do płuc nikotynę. — Nie chciałem cię wystraszyć, ani wzbudzić w tobie niepokoju. Wszystko mam pod kontrolą.
CZYTASZ
The Company Man #3
Romancetrzecia część serii „law and business" Nie trzeba znać poprzednich dwóch części, ale mogą występować spojlery!!! - Gdzie się pani widzi za pięć lat? - W dupie, proszę pana.