Rozdział 21

1K 38 6
                                    

Dwa słowa huczały w mojej głowie niczym fajerwerki w sylwestrową noc. Oczy zaszły mi łzami, a ślina zatrzymała się w gardle i boleśnie uwierała mnie w przełyk. Moje życie stanęło na głowie.

Wszystko działo się w tak zawrotnym tempie, że nie miałam pojęcia co się dzieję. Najpierw głośne westchnięcie mojej mamy, dźwięk tłuczonego szkła, ciężkie kroki stawiane po schodach, płacz, wrzask, huk. Przed moimi oczami toczyła się właśnie wojna, której nikt nie mógł wygrać.

Mój tata niszczył życia. Był potworem.

— Zabiłeś ją — wyszeptałam drżącymi ustami, obarczając ojca swoim spojrzeniem. — Dlaczego?

Nie rozumiałam dlaczego mój ojciec zabił żonę jednego z ważniejszych ludzi w swoim otoczeniu. Sam podsuwał sobie kłody pod nogi.

— Isa to nie jest rozmowa na tera...

— Więc, kurwa, na kiedy?! — wrzasnęłam, wyrzucając ręce w powietrze. — Kiedy wy do chuja zrozumiecie, że nie jestem już pięcioletnią dziewczynką i rozumiem o wiele więcej niż jesteście w stanie sobie wyobrazić?! — łkałam.

— Nie mów do mnie tym tonem ty rozpuszczona dziwko! — Krzyknęła moja matka, krusząc moje serce do granic.

Zabijała mnie.

— Jest pani z siebie zadowolona? — odezwał się Harvey, zaciskając pięści na oparciu krzesła. — Rujnując swoją córkę próbowała pani dowartościować siebie, prawda? Pani mąż nie kocha pani tak, jakby pani tego oczekiwała i trzeba było się na kimś wyżyć. I co? Udało się pani? — pytał, a na twarzy mojej matki budowało się coraz większe zdziwienie i zdezorientowanie. — Zniszczyła pani własne dziecko i teraz czas aby trafiła w odpowiednie dla niej miejsce, a nie marnowała się w tym piekle. Bo Isa zasługuje na wszystko. Na każdą gwiazdkę z nieba, na spełnienie wszystkich marzeń i na osobę, która obdarzy ją prawdziwą miłością. Taką, której pani zabrakło. — Wyjaśniał, a ja czułam jak łzy pochłaniają moje policzki. — Mam tyle ludzi wokół siebie, że pstryknę palcami i cały wasz majątek runie w gruzach. Jedno słowo z pani albo pani męża ust wypłynie w stronę Isy, a będę szybciej niż zdążą państwo wykonać jakikolwiek telefon.

Mój ojciec wciąż stał przy oknie, trzymając dłonie w kieszeniach spodni. Miał spuszczoną głowę jakby ciężar, który nosił na barkach, przytłoczył go. Zasługiwał na wszystko co najgorsze i jeszcze więcej. Jednak czułam, że jeśli ja z tym nic nie zrobię, wciąż będzie niszczył życie ludziom, którzy na to nie zasłużyli.

— Wychodzimy, Isa — zarządził blondyn, na co skinęłam tylko głową.

— Jeszcze tutaj wrócisz. Obie o tym wiemy, a ty tylko wierzysz w bajkę, którą twój facet opowiada ci na dobranoc. I ty i ja wiemy, że twoje miejsce jest tutaj, a bajka, w której utknęłaś za chwilę będzie miała ostatni odcinek. I to bez szczęśliwego zakończenia — syknęła moja matka, patrząc mi prosto w oczy.

Tym razem zapragnęłam, aby nie miała racji.

Złapałam za dłoń Harveya i ruszyłam ku wyjściu z domu. Miałam wrażenie, że każda kolejna sekunda spędzona w tym przeklętym pałacu, przyprawia mnie o dodatkowe zmartwienia. Chciałam się znaleźć daleko stąd. Gdzieś, gdzie będę mogła zaznać spokoju i oderwać się na chwilę od rzeczywistości.

— Isa — usłyszałam szorstki ton głosu mojego ojca. Na całym moim ciele pojawiła się gęsia skórka.

— Przyjdę za chwilę — wyszeptałam na ucho Harveya.

Mężczyzna popatrzył na mnie, jednak widząc moje zdeterminowanie, pocałował mnie w policzek i wyszedł, zostawiając mnie samą pośród stada wilków. Czułam się potwornie. Nie chciałam być jak oni. Pragnęłam być normalna.

The Company Man #3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz