Westchnęłam, przyglądając się jak moja dłoń niebezpiecznie drga. Co i rusz rzucałam na nią okiem, denerwując się, że nie chce ze mną współpracować. Raz nawet spróbowałam przytrzymać ją tą drugą, szybko dochodząc do wniosku, że jest to głupi pomysł. Moje ruchy były jeszcze mniej precyzyjne, niż wcześniej.
Rzuciłam pędzelek na blat toaletki i oparłam się o oparcie fotela, ostatkami sił powstrzymując się od krzyku i przetarcia twarzy. Przygryzłam koniuszek kciuka, chwile się zastanawiając. W ostateczności wybrałam numer do Moose'a.
- Co się dzieje?
Jego głos był przytłumiony przez dosyć głośny szum, a moją pierwszą myślą było to, że chłopak się kąpie. Wiele razy zdarzyło mu się odbierać telefon, będąc pod prysznicem. Mu osobiście to nigdy nie przeszkadzało, mi i Mack na początku tak, ale ostatecznie zdążyłyśmy się przyzwyczaić.
- Co robisz? - wypaliłam, obserwując kosmetyki porozwalane na toaletce, jakby były moimi największymi wrogami.
- Kąpie się! - krzyknął, tym samym rozwiewając moje wszelkie wątpliwości. - Coś się stało?
Pokręciłam głową, chociaż nie mógł tego zauważyć.
- Nie, nic, po prostu... - urwałam, nie wiedząc za bardzo co mam powiedzieć. - Chyba się stresuje.
- Poczekaj, słabo cię słyszę.
Zmieniłam rękę, którą przytrzymywałam telefon. Przygryzłam drugiego kciuka, co raz bardziej odczuwając stres. Boże, chyba zaraz puszczę pawia. Na samą myśl, że za nieco ponad godzinę wejdę do sali pełnej ważnych osobistości czuje ścisk w podbrzuszu. Z minuty na minutę zaczynam co raz bardziej panikować, bojąc się, że odwale coś głupiego, przez co przyniosę wstyd Austin'owi i jego rodzicą. Fakt, że idę na ten bal jako jego partnerka, którą zaprosił, daje wiele do myślenia. Osoby trzecie mogą pomyśleć, że między nami coś jest... ale, ale chyba coś jest na rzeczy, prawda? Bo gdyby nie było, nie zapraszałby mnie na ten bal. A on przecież nigdy nie przyszedł z jakąś dziewczyną, zawsze był solo.
Wytarłam dłoń, która zaczęła mi się pocić o materiał szarych, krótkich spodenek. Westchnęłam, postanawiając posprzątać bałagan na toaletce i czekając na odzew od Foley'a.
Równo po posprzątaniu siedemnastu kosmetyków i długich, na moje oko pięciu minutach, chłopak raczył poinformować mnie o swojej obecności.
- Teraz możesz mówić.
- Czemu tak długo cię nie było? - zadałam pytanie, marszcząc przy tym świeżo wyregulowane brwi.
Kolejna rzecz, o którą zadbała Mack.
- Dziewczyno... - westchnął, jakby nie dowierzając, że zadałam to pytanie. - Nakręciłem wałki na włosy. Loki się przecież same nie zrobią!
Zacisnęłam wargi w cienką linie, starając się wybuchnąć śmiechem na wyobrażenie Moose w różowych wałkach jego matki. Do tego pewnie ma swój biały szlafrok z naszywką Hello Kitty na plecach oraz kapciami w jednorożce. Obie te rzeczy były prezentem na jego siedemnaste urodziny, zafundowanym przeze mnie i Walker. Byłyśmy tak z niego dumne, a on tak na nas zły, że kupił nam identyczne i kazał w tym chodzić. A my żeby zrobić mu jeszcze bardziej na złość ucieszyłyśmy się z prezentu, nosząc to wszystko przez bity tydzień. Później wrzuciliśmy rzeczy do szaf i zapomniałyśmy o tym. Przeciwieństwem nas był Moose, który po dziś dzień ubiera ten szlafrok i kapcie, chociaż na głos tego nie przyzna.
Ale my wiemy swoje, nie raz od tamtego czasu widziałyśmy go w takim wydaniu.
- Dobra, spokojnie, księżniczko - sarknęłam, uśmiechając się delikatnie. - Złość piękności szkodzi, a zawsze jakiś książę może pojawić się niespodziewanie.
CZYTASZ
To dance your dream [ZAKOŃCZONE]
Teen FictionMitchie Torres od zawsze kochała taniec ponad wszystko. Razem z dwójką swoich najlepszych przyjaciół, Moosem i Mackenzie uczęszcza do studia ,,to dance your dream", w którym przygotowują się do ważnych zawodów. Wszystko układa się tak jak powinno, d...