Rozprostowałam kości, wyciągając się niczym kot wystawowy. Przykryłam się szczelnie kołdrą, czując że osunęła mi się z ramion i je odkryła. Miałam racje. Siedzenie w zimną nocna dworze przyniosło mi chorobę. Już na następny dzień pojawił się ból gardła, katar, kaszel i gorączka. W poniedziałek tato zawiózł mnie do lekarza i okazało się, że zaatakowała mnie silna angina. Nie mogę nic jeść, pić, ani nawet przełykać śliny. Czyste okropieństwo.
Siedzę przykuta do łóżka, podczas gdy dzisiaj miałam pisać dwie ostatnie kartkówki z matematyki, by pani przepuściła mnie do następnej klasy. Byłam załamana, a nawet zdążyłam kilka razy się poryczeć, przez te sytuacje. Na szczęście mój bohater Diego ni pomógł i pojechał do matematyczki i dał jej moje zwolnienie, prosząc o inny termin napisania zaległości. Niechętnie, ale się zgodziła. Bóg jej za to zapłać, serio.
Nie miałam siły na zejście na dół. Od dwóch dni egzystuje w swoim pokoju, czując się tragicznie. Nie mam ochoty nawet na sięgnięcie po telefon i na sprawdzenie wiadomość, które co i rusz mi przychodzą. Nie chce mi się po prostu nic.
Dlatego, gdy usłyszałam pukanie do drzwi, a następnie zobaczyłam wchodzącą do pokoju zgraje moich przyjaciół, szczerze zaniemówiłam.
- O mój Boże! - pisnęłam, jeszcze bardziej zasłaniając się kołdrą.
Nie miałam na sobie nic oprócz za dużej koszulki swojego taty i majtek, a zdecydowanie bym nie chciała, żeby niepożądane osoby widziały mnie praktycznie nago.
- Co wy tu robicie?
Jak na zawołanie cała szóstka wzruszyła ramionami i rozgościli się w moim pokoju. Kai z Mack usiedli w fotelu nieopodal łóżka, Moose przy toaletce, Roger i Joe na podłodze, a Austin na łóżku obok mnie.
Jeśli chodzi o sytuacje z Austinem to jest ona dosyć prosta. Jesteśmy razem, ale narazie nie mówiliśmy o tym nikomu. A przynajmniej ja nic nie powiedziałam, nie wiem jak sam chłopak. O dziwo, czułam się w porządku z naszym małym sekretem. Nie chciałam, by nasz związek wszedł na sferę publiczną, wolałabym abyśmy żyli sobie w małej, prywatnej bańce, do której nikt nie ma dostępu.
Chociaż sądząc po tajemniczych spojrzeniach i uśmiechach, które Winter i Walker nam posyłali, wiedziałam, że wiedzieli więcej niż mieli.
- Więc? - ponagliłam.
- Przyniosłem ci syrop z cebuli! - pisnął nagle Moose, tym samym sprawiając, że wszyscy na niego spojrzeliśmy. - Przepis mojej mamy.
Słoik z cholernie niedobrym syropem, który ciocia Foley kazała mi pijać za każdym razem, gdy byłam chora, wylądował na mojej komodzie. Automatycznie się wzdrygnęłam, przypominając sobie niedobry smak tego paskudztwa.
- Żartujesz, prawda? - zapytałam, nie kryjąc obrzydzenia oraz powagi.
Chłopak pokręcił głową.
- Niestety, nie. Mama gdy się dowiedziała, że jesteś chora od razu przygotowała syrop - oznajmił z uśmiechem, po czym dodał: - chciała jeszcze przygotować rosół, ale ją powstrzymałem.
- Wolałabym rosół! - zaoponowałam.
- A ja bardzo chce zobaczyć, jak pijesz to cholerstwo.
- Ja też! - dołączył się Kai.
- I ja - dodał Roger.
Widząc, jak Austin wyciąga rękę, żeby również dołączyć do zdrajców, zgromiłam go wzrokiem. Zgarnij ramiona, nie odzywając się i jednocześnie posyłając mi przepraszający uśmiech.
- Pantofel - Joe zakaszlał, by ukryć słowo, które przed sekundą powiedział.
Spojrzałam na niego, a później na resztę, ostatecznie zatrzymując spojrzenie na Perezie. Chwile toczyliśmy walkę na wzrok, a później wyrzuciłam ręce do góry, w myślach przeklinając go na milion różnych sposobów.
CZYTASZ
To dance your dream [ZAKOŃCZONE]
Teen FictionMitchie Torres od zawsze kochała taniec ponad wszystko. Razem z dwójką swoich najlepszych przyjaciół, Moosem i Mackenzie uczęszcza do studia ,,to dance your dream", w którym przygotowują się do ważnych zawodów. Wszystko układa się tak jak powinno, d...