36. Rzeczy, za ktore kocham Austin'a Perez'a

1.2K 33 0
                                    

Wygładziłam materiał białej sukienki, uważnie skanując swoją sylwetkę w lustrze. Wyglądałam ładnie. Czułam się ładnie. Materiał przylegał do mojej talii, aby później delikatnie się rozklazyć. Sięgała mi do połowy uda, a jej bufiaste rękawy dodawały słodkiego akcentu. Szczerze uwielbiałam ta sukienkę, była dla mnie uroczą pamiątką, bowiem należała do mamy. I sama ją zakładała, gdy była w moim wieku.

Dużo rzeczy przypomina mi o jej obecności. Obraz wiszący w kuchni, ta sukienka, cały dom, który kiedyś pachniał domowymi wypiekami, a teraz tylko tymi spalonymi. Wszędzie gdzie nie spojrzę, nie ważne w jaki kąt, zawsze będę miała wizje Christiny w nim siedzącej. Może to głupie, może ktoś mógłby nazwać mnie głupią i wysłać do psychiatry, ale nic nie poradzę, że to miejsce mi o niej przypomina. Całe Westport. A jeszcze bardziej o jej obecności w naszym życiu przypomina mi tato, Carson oraz ja sama.

Bo jestem tak bardzo do niej podobna, że wiele razy patrząc w lustro miałam wrażenie, że to nie jestem ja, a moja mama. Może miałyśmy inne karnację, bo Christina miała porcelanową cerę, ale odziedziczyłam po niej rysy twarzy, włosy, sylwetkę... i ogólnie wszystko. Byłam jej małą, latynoską kopią. I powtarzali to dosłownie wszyscy.

Maznęłam przeźroczystym błyszczykiem ostatni raz wargi i zabierając torebkę, pognałam na dół, gdzie zastałam tatę i Carson'a. Oni również przygotowywali się na oficjalne zakończenie roku.

Spojrzałam na tatę, który swoją drogą wyglądał bosko w czarnej koszuli z rozpiętymi dwoma górnymi guzikami. Zagwizdałam, zachwycona.

- Ale wyglądasz, huhu - skomplementowałam, w między czasie mierzwiąc bratu włosy. Skrzywił się i burknął coś, że układał je dwadzieścia minut. Następnie podbiegł do lustra i zaczął je przekładać w odpowiednie miejsce włos po włosie. Przewróciłam na niego oczami. - To ja lecę, Austin już na mnie czeka.

- Baw się dobrze! - odkrzyknął mi z kuchni.

Zaśmiałam się i wyszłam z domu. Zbiegłam po schodkach i ruszyłam w stronę czarnego audi, które stało na podjeździe. Wpakowałam się na miejsce pasażera, uśmiechając przy tym, jak psychopatka.

- Słońce ci przygrzało? - zmrużył na mnie podejrzliwie powieki.

Podsunęłam się w jego stronę i pocałowałam krótko w usta, nadal goszcząc ten sam uśmieszek. Było mi wesoło, zawsze tak jest, gdy jestem w jego towarzystwie, dlatego co najmniej jedna czwarta miasteczka wie, że jesteśmy razem. Dzisiaj dowiedzą się o tym uczniowie Westport High School, czyli kolejna połowa.

Mój tato dowiedział się o nas krótko po tym, gdy wróciliśmy z balu. Dokładniej wtedy, gdy byłam chora, a przez wysoką gorączkę zaczęłam majaczyć i wyjawiłam, że mam chłopaka, cały czas szepcząc jego imię. Osobiście tego nie pamiętam, ale Diego mówi, że przez chwile miał podejrzenie, że się zjarałam. Później odkrył, że to wysoka temperatura.

Gdy tylko doszłam do siebie zapytał mnie czy to prawda. Potwierdziłam, bo co innego miałam zrobić? A poza tym, tato jest jedną z ważniejszych osób w moim życiu, więc powinien wiedzieć. Nie chciał znać szczegółów, co mnie bardzo ucieszyło. Po prostu mogłam potwierdzić i tyle.

Zdecydowanie gorzej było z Mack i Moosem, którzy mimo, że wiedzieli od Austina, stwierdzili, że chcą wiedzieć więcej. Dlatego po mojej chorobie dopadli mnie w domu, gdy zbierałam siły przed kartkówkami z matematyki. Zaczęły wypytywać o dosłownie wszystko, gadając jak najęci, przez co nie miałam siły przebicia. Zajęło im to godzinę, mi kolejną z opowiadaniem, później znowu oni komentowali całą moją opowieść, by następnie znowu zaczęli wypytywać o moje emocje i w ogóle wszystko. W pewnym momencie chciałam ich wywalić na zbity pysk. Przysięgam!

To dance your dream [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz