25. Opiekunka.

1.3K 41 2
                                    

Maj zawitał nas piękną pogodą. W końcu słońce wyszło zza chmur, pokazując nam swoje piękno. Nareszcie można było wyjść na świeże powietrze, nie martwiąc się czy zaraz zacznie padać. W końcu było idealnie, a sezon na grille i ogniska można było oficjalnie rozpocząć.

Od ostatnich wydarzeń minął nieco ponad tydzień. Wiele się pozmieniało i to dosłownie. Nie chodzę już do studia, co każdy w Westport chyba wie. Zrezygnowałam z pomocy Alex, stawiając własne dobro ponad te jej. Nadal podtrzymuje wersje, że dobrze zrobiłam, nawet moi przyjaciele tak uważają. Przeciwieństwem ich niestety jest Henderson, która złości się na mnie nadal. Jak tylko mnie widzi to patrzy się na mnie tak nienawistnym spojrzeniem, że w normalnych okolicznościach dostałabym gęsiej skórki i uciekła, gdzie pieprz rośnie.

Poza mną, dużo zmieniło się w życiu Austina. Wczoraj wygadał mi się, że jego ojciec opowiedział Zoi o zdradzie z asystentką i o dziecku. Obrotem całych wydarzeń był fakt, że kobieta o wszystkim wiedziała, a nawet sama nie próżnowała. W akcie zemsty również zdradziła swojego męża. Kiedy mi o tym opowiedział byłam w szoku. Takiego plot twistu jak tu, to chyba nigdy nie widziałam. Wracając, podobno pogodzili się, a Kai jest tym samym mężczyzną sprzed paru miesięcy. Już nawet planują wakacyjny wyjazd do rodziny do Kolumbii.

Cieszyłam się jego szczęściem. Widziałam jaki ogromny kamień spadł mu z serca, gdy cała prawda wyszła na jaw. Teraz powrócił stary Austin, ten dobry, który jest w stu procentach sobą.

Przeciwieństwem szczęśliwego zakończenia jest Mack. Moja próba swatania ją z Winter'em niestety się nie udała. Walker nie mogła zdzierżyć faktu, że chłopak wystawił ją dwa razy, a później przez tydzień ignorował. Duma, którą w sobie miała była na tyle wielka, że nawet żadne, sensowne tłumaczenia, którymi Kai ją częstował nie podziałały. Zdzieliła chłopaka w twarz, a następnie uciekła i do teraz z nim nie rozmawia. Dowiedziałam się o tym chwile po tym jak wróciłam z cmentarza. Zadzwoniła do mnie i niemal płacząc się wygadała.

Było mi jej szkoda. Zaangażowała się w tą relacje. Kiedy była przy chłopaku, była naprawdę szczęśliwa. Pech tylko chciał, że wybrała osobę, która nie chce wchodzić w związku.

- Mitchie, śniadanie!

Zbiegłam po schodach wprost do kuchni, z której unosił się zapach naleśników. Spojrzałam na zastawiony stół i jak na zawołanie, zaburczało mi w brzuchu. Usiadłam przy stole i od razu złapałam za dwa naleśniki, dodając do nich truskawki, borówki, czekoladę i bitą śmietanę.

Obym później zapięła się w swoje spodnie.

- Widzę, że apetyty dopisuje - skomentował tato, widząc mój talerz. - Wcinaj, wcinaj, bo cię w domu chyba nie karmią.

Razem z Carson'em zaśmiali się, a ja tylko przewróciłam oczami. Byłam chuda, ale nie aż tak, żeby insynuować, że głoduje. Jak na swój wzrost mam idealną wagę, więc resztą się nie przejmuje. Ani moimi fałdkami, ani ilościami jedzenia, którymi je karmie.

- Dzisiaj idę na ognisko do Roger'a - oznajmiłam nagle.

Może i Riddle nie wybrał sobie idealnego momentu na organizowanie takich spotkań, ale każdy zdawał sobie sprawę, że lepszego nie będzie. Walker i Winter skaczą sobie do gardeł, więc nie szybko się ze sobą pogodzą. Przez ostatni tydzień nic innego nie robili tylko dogryzali sobie, a czasami nawet i mocne wiązanki słów leciały w drugą stronę. Powoli siwieliśmy przez tą dwójkę, ale byli naszymi przyjaciółmi. Przecież byśmy ich nie zostawili.

- Dobrze.

- Ja też mogę iść? - Carson ożywił się, entuzjastycznie skacząc na krześle.

Popatrzyłam na niego z pobłażaniem.

To dance your dream [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz