ROZDZIAŁ 7

360 14 1
                                    


Odkąd wróciło rodzeństwo w domu Cullenów zrobiło się bardzo wesoło. Emmett i Jasper cały czas sobie dogryzali. Niekiedy w ich sprzeczki wtrącała się Alice, a parę razy słyszałam nawet jak swoją celną ripostę dołożył Carlisle. W domu panowała radosna atmosfera, która udzielała się również mnie. Mimo, że nadal nic nie było mnie w stanie skłonić do śmiechu czy chociażby delikatnego uniesienia kącików warg bawiłam się całkiem dobrze. Jedynie kiedy młodzi Cullenowie byli na uczelni można było zaznać trochę spokoju. Zajęcia zaczęły się parę dni po ich przyjeździe co zwiastowało, że lato definitywnie się skończyło. Najwięcej czasu spędzałam z Alice, która popołudniami zabierała mnie na zakupy, do kina albo po prostu poszwendać się po mieście. Pewnego razu udało jej się nawet namówić mnie na przefarbowanie włosów. Chociaż w moim blondzie czułam się całkiem dobrze Alice przekonała mnie, że w brązie będę wyglądać obłędnie. Nie zależało mi na tym, ale wiedząc, że sprawię jej tym ogromną radość, zgodziłam się. Dziewczyna bardzo dużo mówiła, ale mnie to nie przeszkadzało. Lubiłam słuchać jej radosnego głosu od czasu do czasu odpowiadając na jakieś jej pytanie. Najbardziej podobało mi się kiedy Cullenowie opowiadali o swoim życiu. Z fascynacją słuchałam tego jak żyło się kilka dekad temu i jak przez ten czas zmienił się świat. Gdyby nie te opowieści łatwo byłoby zapomnieć, że nie są zwykłą rodziną. Głośną, kochającą się rodziną. Był jednak od tego wyjątek. Ani razu nie widziała, by Patrick dołączył do którejkolwiek zabawy rodzeństwa. Na uczelnie zawsze jeździł sam, nigdy nie wsiadając do zniewalająco pięknego czerwonego kabrioletu Rosalie jak reszta. Wracał i od razu zamykał się w swoim pokoju. Parę razy widziałam go jak znikał w lesie. Obserwowałam go przez okno kiedy wyłaniał się spomiędzy drzew i miałam wrażenie, że za każdym razem spoglądał na mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Ta wymiana spojrzeń była tajemnicza i powodowała u mnie zarówno niepokój jak i fascynację. Poza tymi ukradkowymi spojrzeniami rzucanymi sobie podczas jego powrotów z lasu nie widywałam go jednak. Nikt o nim nigdy nie mówił jakby w ogóle tutaj nie mieszkał. Intrygowało mnie to, ale coś powstrzymywało mnie od zapytania kogoś o to. Zresztą ciągle nie wiedziałam co myślę na temat chłopaka. Cały czas nie mogłam zapomnieć tego co stało się podczas naszego pierwszego spotkania. Pomimo początkowego uprzedzenia po paru rozmowach przekonałam się natomiast do Rosalie. Mimo, że dziewczyna cały czas nie mogła wybaczyć mi tego, że jeżdżę swoim autem. Parokrotnie próbowała mnie przekonać do jego porzucenia. Miałam nawet wrażenie, że coraz liczniejsze awarie w moim garbusie są w jakiś sposób sabotażem z jej strony. Nie przejmowałam się tym i konsekwentnie kontaktowałam się z Sethem w celu wymiany tej czy innej części. Chłopak za każdym razem jak mnie widział uśmiechał się promiennie i bez słowa brał się do naprawy. Jego tajemniczy uśmiech kazał mi jednak sądzić, że wie coś czego mi nie mówi. Za którymś razem chłopak nie wytrzymał i roześmiał się głośno wyjmując z rury wydechowej pluszową maskotkę wilka. Spojrzałam na niego licząc, że wreszcie wyjaśni mi o co chodzi.

- To tak zabawa – powiedział czochrając wilka po łbie. – Ona psuje ja naprawiam.

Kiedy wróciłam do domu kazałam Rosalie obiecać, że już nie dotknie mojego samochodu. Zrobiła to choć jej mina wyrażała, że jest bardzo niezadowolona z tego powodu. Emmett trząsł się ze śmiechu patrząc jak wrzeszczę na dziewczynę.

- Igrasz ze śmiercią Emilly – powiedział wreszcie. - Podpadać Ros to jak wydać na siebie wyrok.

Wzruszyłam ramionami i poszłam do swojego pokoju gdzie już czekała na mnie Alice oznajmiając radośnie, że widziała w sklepie sukienkę, która idealnie będzie do mnie pasować. Pojechałam z nią do miasta ale widząc ubranie, o którym z taką pasją opowiadała spojrzałam na nią z niedowierzaniem.

- Ty sobie ze mnie żartujesz – spytałam. - Gdzie ja według Ciebie miałabym w tym wyjść?

Sukienka była długa, w kolorze głębokiej czerwieni z pięknym ciągnącym się trenem. Mocno wycięte plecy i dekolt z cielistej koronki sięgający pępka nadawał jej zmysłowości.

ImperfectOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz