Ostrzeżenie znajduje się wewnątrz rozdziału :)
Lato było w pełni i udało mu się nawet odwiedzić najbardziej deszczowy stan. W Forks świeciło słońce, a temperatura pozwalała wreszcie zrzucić bluzy i odsłonić kawałek ciała. Oczywiście nie wszystkim. Carlisle coraz częściej nie pojawiał się w pracy, a Alice musiała zrezygnować ze swoich ukochanych zakupów. Ja natomiast korzystałam z pięknej pogody jak tylko mogłam. Parę razy wybrałam się z dziewczynami z pracy na plażę, ale częściej chodziłam z Patrickiem na spacery po lesie i okolicznych górach. Chłopak ze spokojem znosił moje żółwie, jak na swoje standardy, tempo mówiąc, że cieszy się z tych spacerów tak samo jak ja. Wybieraliśmy mało uczęszczane szlaki, by nie musieć kryć się w cieniu. Mimo, że już wielokrotnie widziałam jak wampirza skóra błyszczy w słońcu za każdym razem gdy doświadczałam tego zjawiska śmiałam się docinając z tego powodu Cullenom.
- Wpadłeś do brokatu? - rzuciłam do Jaspera, który siedział przed domem na ławce i czytał książkę.
Odwrócił twarz w moją stronę, a jego skóra rozbłysła milionami świetlnych refleksów.
- Ty za to za chwilę możesz wpaść do rzeki – rzekł zupełnie spokojnie, ale jego uśmiech nie sugerował nic dobrego.
Nie zdążyłam nawet zareagować, a zostałam pochwycona w jego objęcia. Przerzucił mnie sobie przez ramię i śmiejąc się głośno ruszył w stronę strumienia przepływającego zaraz obok domu. Krzyczałam, żeby mnie puścił, ale nie mogłam powstrzymać wesołego pisku.
- Na trzy – uprzedził Jasper stojąc nad brzegiem. - Raz!
Podrzucił mnie wysoko, a ja wrzasnęłam. Zawisłam na ułamek sekundy w powietrzu, a potem zaczęłam spadać. Bałam się, że za chwilę uderzę w ziemię łamiąc sobie wszystkie kości. W ostatniej chwili jednak pochwyciły mnie czyjeś ręce. Były bardziej umięśnione niż te poprzednie.
- Dwa! - wydarł się Emmett podrzucając mnie jeszcze wyżej.
Teraz też krzyczałam, ale było w tym więcej ekscytacji niż strachu. Wiatr rozwiewał moje włosy, słońce grzało twarz, a prędkość była niesamowita. Czułam się jakbym latała. Znów zawisłam na ułamek sekundy po czym zaczęłam opadać. Kolejne ramiona, w które wpadłam rozpoznałam od razu.
- Trzy – mruknął Patrick całując mnie w nos.
Postawił mnie na trawie ratując przed nieplanowaną kąpielą w rzece. Ale kiedy tylko moje nogi dotknęły ziemi poczułam jak ktoś popycha mnie z boku, a ja tracę równowagę. Zamachałam rękami, ale było już za późno. Z głośnym pluskiem wpadłam do wody.
- Cztery – dorzucił z satysfakcją Carlisle, który okazał się sprawcą mojego wypadku.
Nie spodziewałam się go tutaj dlatego patrzyłam oniemiała próbując zrozumieć co tu się właśnie stało. Czy właśnie zostałam wrzucona do rzeki przez tego czterystuletniego wampira, który na co dzień zachowywał się tak odpowiedzialnie i odmawiał jakichkolwiek zabaw z rodzeństwem? Jakoś nie mogłam w to uwierzyć. Patrickowi wystarczyła zaledwie chwila. Dopadł wściekły do doktora wrzeszcząc, że mogło mi się coś stać. Złapał go za przód koszuli szarpiąc, ale Carlisle odtrącił jego ramiona wyswobadzając się. Radosna atmosfera prysła jak bańka mydlana. Powietrze zrobiło się ciężkie od konfliktu, któremu wystarczyła jedynie iskra, by rozgorzeć pełną mocą. Jasper i Emmett doskoczyli do Patricka i Carlisle'a, by ich rozdzielić, ale mój śmiech zatrzymał wszystkich w miejscu. Siedziałam pośrodku strumienia i śmiałam się jak głupia. Woda była przyjemnie chłodna i z zadowoleniem przepłynęłam kawałek ciesząc się, że rzeka jest na tyle głęboka, że mogę się w niej zanurzyć. Palcami u stóp dotykałam jednak kamiennego dna kierując się ku brzegowi. Patrick momentalnie znalazł się tuż obok mnie jakby jego wybuch złości na Carlisle'a w ogóle nie miał miejsca.
CZYTASZ
Imperfect
FanfictionEmilly to zwykła dziewczyna, którą spotkała straszna tragedia. Próbuje pozbierać się po śmierci rodziców i rozpocząć nowe życie z dala od domu. Trafia do Cullenów, jedynej rodziny jaka jej pozostała. Ale co stanie się kiedy odkryje ich sekret? I jak...