Patrick z Carlisle'm przez kolejne dni starali się wzbudzać we mnie jak najwięcej emocji. Najłatwiej przychodził mi gniew. Z tym nie musieli się zbytnio starać. Wystarczyło, że powiedzieli coś co mi się nie spodobało bym rzucała się na nich warcząc wściekle i kłapiąc zębami. Pomogli mi więc nad tym zapanować. Nauczyli mnie jak okiełznać gniew i teraz zamiast rzucać się na nich szczerzyłam tylko wściekle kły odpowiadając nieprzyjemnym komentarzem. Nie krzyczałam. Już nie. Wcześniej wrzeszczałam na nich w najlepsze, ale teraz umiałam to powstrzymać. Poza złością pojawiły się jednak inne emocje, niekiedy ciężkie do nazwania. Carlisle i Patrick tak długo mówili o Alice i reszcie Cullenów, wspominając szczęśliwe chwile jakie razem przeżyliśmy, że wzbudziło to we mnie jakąś nostalgię i chęć zobaczenia ich. Dopiero Carlisle wyjaśnił mi, że to tęsknota. Nie podobała mi się. Dużo bardziej wolałam radość. Odnajdywałam ją biegając z Patrickiem po lesie. Poznałam zachwyt widząc piękne wschody słońca nad brzegiem morza. Zazdrość kiedy Carlisle pierwszy dopadł pumę na polowaniu, a ja musiałam zadowolić się jedynie jeleniem. Te wszystkie emocje przychodziły do mnie stopniowo. Ale było jedno uczucie, którego nie mogłam doświadczyć. Smutek. Nie ważne jak często Carlisle albo Patrick opowiadali mi o nieuleczalnie chorych dzieciach, o piekle wojny czy o okrucieństwie w stosunku do zwierząt. Jedyne co wtedy czułam to złość na niesprawiedliwość świata. Nic nie działało. Dlatego Carlisle sięgnął po temat, którego wiedział, że nie zignoruję. Moich rodziców. Zaraz po przemianie zupełnie nie rozumiałam jak mogłam kiedyś rozpaczać po ich śmierci, ale z czasem to się zmieniło. Nie do końca wiedziałam dlaczego, ale myślenie o rodzicach sprawiało mi niemal fizyczny ból. Postanowiłam więc wyrzucić ich ze swojej głowy tak długo jak to było możliwe. Dlatego kiedy Carlisle o nich wspomniał w pierwszej chwili chciałam na niego nawrzeszczeć, a potem uciec, by nie musieć o tym słuchać Coś jednak w spojrzeniu mężczyzny trzymało mnie na miejscu. Wydawało mi się jakby jego oczy przepraszały mnie za każde słowo jakie wypowiedziały jego usta. Ja za to czułam się coraz gorzej. Słuchając tego jak opowiada mi, że już nigdy więcej ich nie zobaczę, że nigdy więcej nic do nich nie powiem. Zaciskałam mocno szczękę, ale nie miało to nic wspólnego ze złością. Uczucie jakie mnie ogarniało było tak ogromnie, że nie wiedziałam jak sobie z nim poradzić. Ból jaki czułam niemal mnie paraliżował.
- Co czujesz? – usłyszałam za sobą głos Patricka.
Niewiele myśląc odwróciłam się w jego stronę i przytuliłam się do niego. Potrzebowałam teraz czyjejś bliskości, a gdzieś podświadomie czułam, że tylko on jest mi w stanie ją zapewnić. Chłopak otoczył mnie swoimi silnymi ramionami i zaczął gładzić po włosach w uspokajającym geście. Tłumaczył powoli, że smutek jest mi niezwykle potrzebny. Że to nieodłączna część człowieczeństwa. Słuchałam go ciesząc się ciepłem i zapachem jego skóry, który wydał mi się zadziwiająco przyjemny. To było dobre. Coś w tym dotyku dawało mi siłę i wiarę w to, że przetrwam. Patrick delikatnie musnął ustami moje czoło. Podniosłam głowę, by spojrzeć na niego. Przestraszył się, że pozwolił sobie na za dużo i odsunę się tak jak robiłam to wielokrotnie wcześniej, ale ja nie ruszyłam się z miejsca. Wpatrywałam się w niego, a jego oczy znów stały się takie jak wcześniej. Wyrażały troskę i miłość, ale pierwszy raz nie przeszkadzało mi to. Nie odbierałam tego jako jego słabości.
- Przepraszam, że nie umiem być tym kim pragniesz bym była –wyszeptałam.
- Emilly jesteś dokładnie tym kim powinnaś być – powiedział gładząc mój policzek. – Jesteś sobą.
Przylgnęłam do jego dłoni przymykając oczy. Chciałam cieszyć się tym uczuciem spokoju i bliskości jakie niespodziewanie odnalazłam w jego ramionach. Nie wiedziałam ile tak staliśmy. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że Carlisle'a nie ma obok nas. Nie wiedziałam gdzie jest. Nie słyszałam go nigdzie zbyt skupiona na wsłuchiwaniu się w miarowy oddech Patricka. Zrównałam nasze oddechy ze sobą chcąc jeszcze bardziej poczuć jedność między nami. Kochałam go kiedyś. I chciałam pokochać ponownie .Zasługiwał na to. Był wspaniałym mężczyzną. Teraz ponownie to dostrzegałam. Poczułam tęsknotę i nowo odkryty smutek za uczuciem, którego już nie było. Miałam jednak nadzieję. Powróciła już wiele z mojego poprzedniego życia więc może z czasem i miłość powróci.
![](https://img.wattpad.com/cover/344022343-288-k564923.jpg)
CZYTASZ
Imperfect
FanfictionEmilly to zwykła dziewczyna, którą spotkała straszna tragedia. Próbuje pozbierać się po śmierci rodziców i rozpocząć nowe życie z dala od domu. Trafia do Cullenów, jedynej rodziny jaka jej pozostała. Ale co stanie się kiedy odkryje ich sekret? I jak...