Przestraszyliśmy się i zaczęłyśmy krzyczeć.
-Dylan, nie oszukuj. Jesteśmy nad jeziorem.- zwrócił uwagę Monty.
-Monty, psujesz zabawę. Chcieliśmy przestraszyć dziewczyny.- wkurzył się Dylan.
-Jak zawsze psujesz zabawę!- krzyknął na końcu Tony i popłynęli w głąb.
Postanowiliśmy, że też z nimi popływamy.
Nie minęło 10 minut i wyszłyśmy, bo słynni bracia Monet nie dawali nam żyć.
Kiedy wyszłyśmy na brzeg, usiadłyśmy na kocu i jadłyśmy przekąskę, które podał nam Vincent.
-To jak się jutro ubierasz na kolację z Leo?- zapytała Maya.
-Mam do wyboru długą czarną i białą krótką.- powiedziałam i pokazałam ich zdjęcia.
-Jedną na kolację z Leo a drugą z Adrienem.- przypomniała Mona.
-Adrien zawsze chce być taki elegancki i prosty, więc raczej ta czarna z nim, a biała z Leo.
-No dobra.
-Tez tak sądzę.
-A masz jakieś dodatki?- zapytała Maya.
-Kupiłam do tej białej kokardę na włosy, szpilki białe i białą torebkę. A do czarnej srebrne szpilki, bo torebkę już mam srebrną.
-Będziesz wyglądała bosko. Zobaczysz.
-Napisał coś Adrien?- spytała się Martina.
-Nie, ale na pewno się zgodzi. Przecież on przede mną klęknął i wyjawił swoje uczucia.
-Co?! Czemu nic nie mówiłaś?!- oburzyła się Maya, bo miałam jej powiedzieć innym razem.
-No, jak był bal to zabrał mnie do jakiejś salki i to zrobił i się spytał tak czy nie. Odpowiedziałam tak.
-Brzmi super, ale pamiętaj, że to Adrien Santan i jest w Organizacji. To nie będą zwykłe spotkania ani możliwe w przyszłości związek.
-Co?! Jaki Santan?!-zapytał się Dylan, który właśnie obok nas przechodził.
-Nie twoja sprawa.- powiedziała Martina.
-Babskie sprawy.- dodałam.
-Aha. Babskie sprawy. Na pewno.- oburzył się i pobiegł z powrotem do wody.
-Jak zawsze, musi przyjść w najmniej potrzebnym momencie.
-Nie podejrzewacie, że bracia Monet mogą być na mojej kolacji z Leo? Na przykład w tej samej restauracji. Dlatego Vincent zapytał gdzie, kiedy.
-Sądzę, że są do tego zdolni. To nadal Monetowie.
-No właśnie.
Dalej ciągnęłyśmy ten temat, ale oczywiście znowu Monetowie musieli coś zrobić.
-Dylan się topi!- krzyknął Tony.
Od razu Vincent wskoczył do wody i go ,,wyłowił". Tak, wskoczył w swoich formalnych ciuchach.
-Dylan, nic ci nie jest?- zapytał Vincent, ale tym razem zmartwionym głosem, którego bardzo dawno nie słyszałam.
Wszyscy podbiegli do Dylana.
-Co się stało?!- krzyknął Vince.
-Chciałem z Dylanem popłynąć do wysepki, która jest na środku jeziora, ale się zaczepił o coś w wodzie.- wytłumaczył Tony.
-Widać, że ma coś z kostką.- zauważył Vincent i spojrzał się na mnie.
-Ma zwichniętą kostkę. Trzeba jechać do szpitala. Jak najszybciej.- powiedziałam i wszyscy zabrali rzeczy i wskoczyli do auta.
Vincent z Montym zanieśli Dylana i opatulili go suchym ręcznikiem i położyli na fotelu. Usiadłam obok niego, tak zalecił mi Will.
CZYTASZ
Życie Hailie
RandomWPROWADZAM KOREKTĘ Dalsze życie Hailie Monet od wyprowadzki do Hiszpanii.