Papier

341 5 1
                                    

-Ja ukradłem wielką ciężarówkę, kiedy byłem na zakupach z mamą. Przy kasie stała i ją wziąłem. Mama nie zauważyła, ale gdy wyszliśmy to zaczęło piszczeć i trzeba było oddać.

-A ty Hailie?

-Kiedyś jak Tony się z kimś bił to wypadł mu papieros z kieszeni. Chciałam mu go oddać, ale jednak tego nie zrobiłam. Zatrzymałam go i chciałam zapalić, ale się bałam. Odłożyłam do opakowania, okazało się , że to paczka od innych i zrobił aferę.

-Nigdy w życiu...nie zjadłem papieru.

Dylan znowu namalował.

-Kiedyś na imprezie był konkurs kto zje najwięcej kartek.

-Wygrałeś?

-Nie, Tony wygrał. Byłem drugi.

-Nigdy w życiu...nie przeklinałem nauczyciela.

Namalowałam kropkę, Mona, Dylan i Martina również.

-My przeklinałyśmy pana od WF, bo zawsze się patrzył tam gdzie nie wypada oraz panią od Angielskiego.

-Ja przeklinałem panią od biologii.

-Ja pana od muzyki.

-Nigdy w życiu...nie lizałem albo pocałowałem ściany.

Znowu Dylan jako jedyny, ale jednak Mona się przyłączyła.

-Raz na imprezie, kiedy komuś się wylało wino na nią.- wytłumaczyła.

-Pewnie mieliście jakieś zawody?- zapytałam Dylana.

-Nie. Jak zerwałem z dziewczyną.

-Okej...

-Skończmy już tą grę.- zaproponowała Mona.

-No dobra, ale i tak Dylan przegrał. Dostaniesz od nas wyzwanie, ale to kiedy indziej.

-Hailie, idziesz z nami?

-Nie, miałam się opiekować Dylanem.

-Jak chcesz to mogę zostać.- powiedziała Mona.

-Jak masz ochotę, to jasne.- odpowiedziałam.

Martina wróciła do reszty, a Mona została.

-Co robimy?

-Może będziemy sobie zadawać pytania.

-A jak ktoś nie odpowie?

-To wypije obrzydliwego shota, jak wrócimy do domu.

-Spoko.

-Kto pierwszy?

-Najstarszy.

-Ja mam pytanie do Mony. Czy podkochiwałaś się kiedyś w jakimś Monecie?

-Nie. Zawsze byliście straszni.

-No dobra. Wierzę ci.

-To ja mam pytanie do Hailie. Jakbyś musiała któregoś z twoich braci poślubić to kogo?

-Łatwe, Shane'a.

-Ej, to było oczywiste.

-No cóż, ja mam do Dylana. Co byś zrobił gdybyś się dowiedział, że jestem z Leo?- mrugnęłam do Mony, a ona zachichotała. Na szczęście Dylan tego nie widział, bo nadal miał głowę na moich kolanach i patrzył się na sufit.

-Już raz go nastraszyłem, drugi raz to nie byłyby problem.- powiedział i poczekał chwilę i dodał:- przecież żartuje, jesteś tak jakby dorosła, więc robiłbym częściej u ciebie wizyty i podpytywał ciebie i jego o różne rzeczy. I dzwonił do niego co jakiś czas.

-Okej, nie spodziewałam się, myślałam, że go zabijesz czy coś tego typu.

-Serio?!

-Tak, teraz ty.

-To do mojej siostrzyczki. Czy jesteś z Leo?

-Nie. To mam do Mony. Jak ci się układa z Benem (to wymyślona przeze mnie postać)?

-Bardzo dobrze, niedługo zamieszka z moim mieszkaniu.

-Brzmi super.

-To ja mam do Dylana. Czy żałujesz zaręczyn z Martiną?

-Mam być szczery?

-Tak.

Nachylił się do nas i powiedział:

-NIE. Serio myślałyście, że powiem tak?!- zaczął się śmiać.

-Okej, czyli on nie żałuje a Martina...- powiedziałam, ale odpowiedzi Martiny nie powiedziałam. Udawałam, że szepcze tak, ale tak naprawdę to nie żałowała.

-Co?! Co z Martiną?! Ona jest nie cieszy?!

-Musisz zadać pytanie. Mnie albo Monie.

-Mi się już nie chce w to grać.- jęknęła sprecjalnie Mona.

-Nie. Ostatnie pytanie. Do niech będzie Hailie. Czy Martina się cieszy z zaręczyn?

-Mam być szczera?

-Oczywiście!

-Nie będziesz zły?

-Nie, powiedz prawdę, dziewczynko.

-Okej, powiem ci na ucho.- przybliżyłam usta do jego ucha i powiedziałam.- NIE! Nie żałuje. Dałeś się wkręcić.

Wybuchłyśmy śmiechem, a Dylan leżał obrażony.

-Ha ha, ale śmieszne.

-No bardzo.

Ostatnie 30 minut siedziałam sama z Dylanem. On zasnął, a ja przeglądałam zdjęcia takiego piłkarza.

Kiedy pojechaliśmy na miejsce Will i Vincent zabrali Dylana. Monty, Harrison i Martina poszli z nimi. Reszta została wysłana do domu.

Kierowca zostawił nas na werandzie. Zabraliśmy nasze rzeczy i weszliśmy do domu.

Wtedy napisał ON.

Życie HailieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz