Jajko zniesie

373 4 2
                                    

Rano obudziłam się w Rezydencji. Próbowałam wstać, ale się nie udało. Przez dwie rzeczy. Shane'a, który leżał obok mnie i trzymał rękę oraz nogę na mnie, coś w stylu kiedy była impreza na jego oraz Tony'ego. A druga to kostka, czułam jakbym ją skręciła.

Została jedna opcja. Nie była to trudne, wystarczyło jedno słowo.

-Shane! Śniadanie.

Nigdy tak szybko się nie zerwał z łóżka.

-Co?! Śniadanie, co jest ?

-Nie wiem. Leżałeś na mnie, nie mogłam wstać.

-To teraz już możesz.

-No właśnie nie.

-Czemu?

-Kostka.

Spojrzał na nią. Nie wypowiedział żadnego słowa, tylko wziął mnie na ręce i wyszedł z pokoju. Zatrzymaliśmy się dopiero w przedpokoju. Postawił mnie na ziemi i kazał usiąść na kanapie. Założył mnie i sobie buty.

-Jadę z Hailie do kliniki.

Zgarnął kluczyki i mnie zaniósł do auta. Po chwili wyruszyliśmy w stronę szpitala.

-Nie martw się młoda. Będzie dobrze.- uspokajał mnie, ale ja byłam spokojna i się nie bałam.

Po około 10 minutach byliśmy już przy recepcji. Shane mnie zapisał do najlepszej lekarki. Czekaliśmy. Chwilę później jesteśmy w małej sali, gdzie czeka już pani doktor. Brat wszystko wyjaśnił, że boli mnie kostka.

-Z tego co widzę to jest skręconą. Nic strasznego trzeba tylko to usztywnić i nałożyć bandaż. Zapraszam jeszcze na prześwietlenie nogi.

Moj zbawca zaniósł mnie do kolejnej salki, gdzie miałam mieć robione prześwietlenie. Kilka minut później wychodzimy.

-Jedziemy do fast-fooda?

-Jeszcze pytasz. Oczywiście, że tak.

Pojechaliśmy na hamburgery. Shane dostał  telefon od Mony.

-Gdzie wy kurde jesteście?

-Byliśmy w szpitalu. Twoja przyjaciółeczka przesadziła ze szpilkami i alkoholem.

-Że co?! Co jej jest?!

-Skręciła kostke.

-Kiedy wracacie?

-Będziemy za jakieś 10 minut?

-To się pośpieszcie, bo Vincent zaraz jajko zniesie. Nie poinformowaliście, że pojechaliśmy i o niczym nie wiedział.

-Zanim wyszliśmy krzyknąłem, że jedziemy.

-Wiesz, że on zawsze jest zamknięty w swoim gabinecie to cię nie słyszał.

-Nie ważne, wracajcie.

Dojechaliśmy do domu przed ustalonym czasem. Shane się jednak uparł, że on będzie mnie nosił, puki nie będę zdrowa. Na wejściu wita nas Mona.

-W końcu, zaraz Vince nie wytrzyma i czemu nosisz Hailie?

-Uważa, że mogę sobie coś zrobić i będzie bezpieczniej jak będzie mnie wszędzie nosił na rękach.

-Potwierdzam, dbam po prostu o moją siostrę.

-Człowieku, ona ma 22 lata, chyba umie sama o siebie zadbać nie uważasz?

Popatrzył w stronę salonu i schodów.

-Moge ostatni raz?

-Ostatni.

Życie HailieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz