Uratują mnie

373 6 0
                                    

Był bardzo duży hałas,  nie mogłam się skupić. Poszłam na spacer.

-Vincent, idę na spacer.

-Dobrze, pamiętaj o ochroniarzu.

-Nie pamiętasz, pozwoliłeś mu mieć wolne, dopóki jestem w USA.

-Dobrze, to idź z kimś. Którąś z dziewczyn albo którymś z braci.

-Ale oni są zajęci. A ja potrzebuje chwile wyciszenia. 

-Trzymaj, tu jest nadajnik, do którego mam dostęp. Uważaj na siebie.

-Dzięki Vince. 

Założyłam to:

Do tego białe trampki i wyszłam

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Do tego białe trampki i wyszłam.

Szłam w stronę miasteczka. Po 20 minutach odwróciłam się.

Za mną był jakiś dziwny typ. Patrzył na mnie podejrzanym wzrokiem. 

Napisałam do Dylana.

-Dylan! Pomocy!

-Co się stało?! 

-Jestem na spacerze, idzie za mną jakiś dziwny typ i się na mnie podejrzanie patrzy. Vincent ma moją lokalizacje. Przyjedź po mnie. Szybko!

-Już jadę. Trzymaj się. Idź w stronę cywilizowanego miejsca.

-Dobra, dzięki.

Więcej nic nie napisał. Bałam się, ten typo był coraz bliżej mnie. Jakby chciał to mógłby mnie dotknąć.

Wtedy przyjechali oni.

Wspólnicy jego wspólnicy. Złapali mnie i wciągnęli do wielkiego vana.  Braci nie było widać na horyzoncie.

-Puszczajcie mnie!- krzyknęłam jak najgłośniej tylko umiałam.

-Zamknij się, bo będzie jeszcze gorzej. Twoi bracia ci nie pomogą.

Teraz tylko się wyrywałam, ale miałam na sobie spódnice. To miałam co za bardzo zrobić. 

Napisał do mnie Dylan, że nas widzi i wszystko załatwimy i dodał: Trzymaj się młoda. 

Ulżyło mi. Widzieli nas. Uratują mnie.

Dodał jeszcze, że obserwują nas dwa drony. Mam pilnować telefonu.

-Daj mordę!- krzyknął jeden z nich. Związali mi nogi oraz ręce liną, zakleili taśmą usta. 

Zatrzymaliśmy się przy opuszczonym domu. Bracia zatrzymali się daleko od nas. Widziałam ich i dwa drony nad głową. 

-Wchodź tam Monet.- powiedział jeden z nich i trzymał mnie mocno za ramie. 

Wprowadzili mnie do jednego z pokoi i zostawili. Miałam przy sobie telefon i napisałam do Dylana. 

-Dylan, pomocy. Jestem w środku tego opuszczonego domu. 

-Jest otwarte okno?

-Tak.

-Możesz przez nie wyjść ?

-Nie, mam związane ręce i nogi oraz zaklejone usta. 

-Shane leci dronem dookoła domu. Zaraz cię znajdziemy. Vincent i Will właśnie wchodzą do środka. 

Znalazł mnie. Dron mnie znalazł. 

-Młoda. Już jestem.- szepnął Shane i wszedł do środka.

Wyjął nóż ze swojej kieszeni i przeciął liny oraz zdjął taśmę. 

-Już jest dobrze. Nic ci nie jest? Zrobili ci coś?

-Boli mnie ramie, bo mnie szarpali i nogi.

-Już jesteś bezpieczna z nami. Wracamy do domu.

Shane wziął mnie na ręce i wyniósł z tego opuszczonego domu. Zaniósł do jednego z ich aut. 

-O kurwa, jesteś cała?!- krzyknął Tony, gdy mnie zobaczył.

-Kochana, wszystko dobrze?- zapytała Mona.

Najwyraźniej Vincent ich poinformował o porwaniu i przyjechali.

-Jestem obolała. Szarpali mnie i dręczyli. 

-Biedna.- powiedziała moja przyjaciółka i mnie przytuliła. 

Zadzwonił do mnie Vincent.

-Ktoś chce ci coś powiedzieć.- powiedział i pokazał na tego dziwnego faceta, co za mną szedł. 

-Przepraszam Pani Monet, nie chciałem cię przestraszyć i ciebie skrzywdzić.

-Zobaczymy się w domu malutka. Jeździcie do niego i weźcie ze sobą Dylana.

Rozłączył się i Tony poszedł po Dylana. 

W aucie ciagle mnie wypytywali o różne rzeczy. Kiedy pojechaliśmy pod Rezydencje, Shane mnie wziął na barana i zaniósł do łóżka. Tony przykrył mnie kocem od Leo i rycerzyka. Zostawili mnie samą, ale po chwili przyszły dziewczyny i usiadły na moim łóżku.

-Jak się trzymasz Hailie?- spytała Mona.

-Dobrze, ale nadal mnie bolą ramię i nogi.

-Co ci zrobili?- zapytała Maya.

-Szarpali mną i dręczyli. 

-Jak się uratowałaś?- powiedziała Martina.

-Napisałam do Dylana i się tym zajął. Shane mnie znalazł. 

-Na szczęście, twoi bracia są tacy szybcy i troskliwi.- dodała Anja.

-Jak było na randce z Tonym?- rzekłam.

-Super. Pocałował mnie, przytulił, dał mi kwiaty i skomplementował.- pokazała ręką róże, które stały na biurku. 

-Czyli zadbał o ciebie. Miło.

Maya wyszła z pokoju i wróciła po chwili z jakąś maścią.

-Proszę od Willa. Posmaruj nogi i ramie. 

Pogadałyśmy chwile i wyszły, została tylko Mona.

Ogarnęłyśmy się do spania i poszłyśmy do łóżka. Sprawdziłam coś jeszcze w telefonie. Napisał.

Życie HailieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz