Przez okno zauważyłam stojącego pod drzwiami Leo. Stał z pięknym różami w kolorze czerwonym. Szybko się ubrałam i do niego zeszłam.
-Cześć kochana.- rzekł i mnie przytulił.
-Cześć.
-Przyszedłem się pożegnać. Zaraz mam samolot kilka kilometrów stąd jest lotnisko. Napisałem do Willa i poinformował, że tutaj jesteście, więc jestem tu dla ciebie.
Pocałował mnie i dał kwiaty.
-Dziękuję.- wyszeptałam.
-Will jeszcze powiedział, że cudownie tańczysz.
-Tak, uczę się z Shane'em. Umiemy już trzy tańce. Jesteśmy jedną parą, drugą jest Mona i Tony. Mamy mieć wielki występ w ostatni dzień, mogę ci go wysłać.
-Mam lepszy pomysł. Zadzwonisz do mnie na kamerce.
-Jak sobie życzysz.
Zauważył, że z tylu jest koc od niego, rycerzyk i projektor.
-Widzę, że prezenty ci się spodobały.
-Tak, są świetne.
-Tylko, że jest różnica czasowa 13h w przód w Japoni.
-Dopasuje się. Ustalimy nasz telefony. Muszę już lecieć.
Na koniec jeszcze mnie przytulił i ucałował. Pojechał. Tęsknie.
Wszystkiemu się przyglądał Shane ze swojego balkoniku przed domem. Kiedy Leo odeszedł, przyszedł mój brat i mnie przytulił.
-Nie martw się młoda, będziesz mogła go odwiedzać. Wiem co ci poprawi humor!
-Co?- sama nie wiedziałam.
Wziął mnie za rękę i zaprowadził na środek koła. Puścił muzykę i tańczyliśmy zumbę. To moja ulubiona, wiedział o tym.
-Masz racje, poprawiło mi to humor.- zaśmiałam się, on również.
Byliśmy tak zaczarowani, że nie zauważyłam naszej niemałej publiki. Siedziała tam Mona, Tony, Martina, Dylan, Will, Vincent i oczywiście Maya. Klaskali nam.
Zarumieniłam się.
-Cudowny taniec.- wzruszyła się Maya. Zatańczyliśmy to lepiej niż ostatnim razem.
Udaliśmy się na śniadanie. Teraz Martina zrobiła swoje popisowe śniadanie.
-Zostajemy tutaj do piątku. Wyjazd o około 10. Mona przedłużasz wyjazd?- oznajmił Vince.
-Najprawdopodniej tak, w firmie, której pracuje nic się nie dzieje. Aktualnie nie jestem potrzebna. Jakbym była potrzebna to będzie coś naprawdę pilnego.
-Jakby był jakiś problem w tej firmie to mnie poinformuje. Będziesz tam bardzo szybko.
-Dziękuje.
-Jaki taniec dzisiaj będziecie ćwiczyć?- zapytała ciocia.
-Myśleliśmy nas paso doble.
-Jest bardzo efektowny i w tym ciężki. Jak byłby jakiś problem to również możemy wam pokazać.- dodała Maya i popatrzyła swoimi słodkimi oczkami na wujka.
-Jasne, możemy wam pokazać.
Shane włączył kroki.
Po dokończeniu śniadania Maya i Monty zatańczyli. Jeju cudo. Jak oni pięknie to zatańczyli.
Biliśmy brawa. Maya uczyła mnie i Monę, a Monty chłopaków. Widać, że wiedzą co robią.
Zajęło tam to godziny. Musieliśmy przerwach, gdy był obiad. Pojechaliśmy na pizzę. Oczywiście naszym wynajętym busem. Mogliśmy iść pieszo, ale nogi nas tak bolały.
CZYTASZ
Życie Hailie
RandomWPROWADZAM KOREKTĘ Dalsze życie Hailie Monet od wyprowadzki do Hiszpanii.