XII.

1.2K 76 9
                                    

Han przechadzał się korytarzem. Nie chciał iść jeszcze spać, nie czuł się zmęczony. W pokoju natomiast też nie chciał siedzieć, nie było co robić gdy starszy chłopak już spał.

Dlatego też Han postanowił przejść się do kuchni, może coś zjeść, może kogoś poznać. Nie chciał siedzieć w jednym miejscu.

Chłopak użył windy, gdy w niej był, przeglądał się przez całą drogę w lustrze. Na miejscu natomiast zdał sobie sprawę z tego, że zapomniał swoją paczkę papierosów w pokoju. Jedynie westchnął i zdecydował się pójść do kuchni bez nich.

Na korytarzach jak na razie nie było nikogo, może okazjonalnie jedna czy dwie osoby. Większość studentów albo spała, albo była poza budynkiem. Nie ma co ich winić, bez jakiegoś konkretnego zajęcia, było tu naprawdę nudno.

Chłopak ostatecznie doszedł do kuchni, w której również nie zastał nikogo. Tak jakby cały budynek nagle opustoszał. Jak w jakimś horrorze. Han zaśmiał się na samą myśl i wszedł do pomieszczenia.

Han otworzył lodówkę z nadzieją, że ktoś zostawił coś co mógłby sobie przyrządzić do jedzenia.

Na jego szczęście ktoś zostawił miskę ramenu i kimchi. Han uśmiechnął się szeroko i wyciągnął z lodówki jedzenie. Usiadł przy stole i zaczął jeść.

Ktokolwiek to przyrządził na pewno wiedział jak to zrobić. Han rzadko kiedy miał okazję zjeść aż tak dobre kimchi.

Z czasem Han usłyszał jak ktoś zmierza w kierunku kuchni. Wkrótce drzwi do pomieszczenia otworzyły się i Han spotkał się ze wzrokiem niskiego jednak dobrze zbudowanego szatyna.

Changbin.

Changbin przyjrzał się brunetowi, który bez koszulki zajadał się w najlepsze. "Co ty tutaj robisz?" Podszedł do chłopaka i dosiadł się do niego.

"Jem. Minho hyung poszedł spać a ja się nudzę." Znów ugryzł swoje jedzenie, "Nie masz przy sobie papierosów co nie?" Zadał raczej retoryczne pytanie z krótkim śmiechem.

Ku jego zaskoczeniu, Changbin wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów i rzucił nią na stół w stronę Hana. Brunet spojrzał na niego w lekkim szoku. "Palisz?"

"Rzadko. Gdy Felixa nie ma. Nie lubi tego." Changbin wzruszył ramionami, "Po to tu przyszedłem. Palić w pokoju też nie mogę, Chan hyung się nie zgadza."

Han kiwnął głową i gdy zabrał jednego papierosa, oddał paczkę jej właścicielowi. Rozpalił go i jednocześnie jedząc, zaczął wypełniać pomieszczenie dymem, "Co jest między tobą a Felixem?" Głupie pytanie, zważywszy na to, że Minho już raz mu na nie odpowiedział. Chciał jednak usłyszeć to od szatyna.

"Nic." Changbin zaśmiał się krótko, jednak coś w jego głosie nie odpowiadało młodszemu chłopakowi.

"Czyli nie będziesz zły jak zacznę go podrywać?" Han zaciągnął się dymem i oparł się o krzesło, jego uśmiech szerszy niż wcześniej.

Changbin w tym momencie praktycznie zabijał go wzrokiem, "Myślałem, że twój zakład kręci się wokół Lee Minho."

"Bo kręci. Ale Felix też nie jest niczego sobie."

Śmiech Hana praktycznie roznosił Changbina. Szatyn wstał z krzesła, "Będę palił na dworze." I wtedy wyszedł z kuchni.

Han odchylił głowę do tyłu i wypuścił dym przez nos. Zdawał sobie sprawę z tego, że zaczął sobie robić wroga w szatynie. Ale co mógł z tym zrobić. Jeśli Changbin nie zacznie w jakiś sposób działać, to on skorzysta z okazji.

Poza tym, po jego ostatnim spotkaniu sam na sam z Felixem, blondyn wydawał się być nim zaciekawiony. Prędzej czy później sam przyjdzie do Hana. A przynajmniej tak sobie to Han wmawiał.

Później Han siedział przez chwilę sam w kuchni. Gdy co jakiś czas ktoś przychodził, ten nawiązywał z nim krótką rozmowę. Ostatecznie, po upływie około dwóch do trzech godzin wrócił do pokoju.

Minho już dawno spał, więc ten nie chcąc mu przeszkadzać, położył się w swoim łóżku.

-----------
liczba słów: 585.

BET || MinsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz