Minho przewrócił się na drugi bok, wyłączając przy tym jego nieznośny alarm w telefonie. Wydał z siebie dźwięk niezadowolenia i schował twarz w poduszce. Najgorsze były poranki.
Gdy uniósł głowę by wstać z łóżka, usłyszał jak drzwi z jego pokoju otwierają się a potem zamykają.
Wiedząc kto wszedł do środka, od razu ponownie położył głowę.
Wczorajsza noc uderzyła go niemalże jak pocisk gdy usłyszał głos młodszego chłopaka.
"Hyung~ zrobiłem ci śniadanie."
Minho machnął na niego dłonią. Han naprawdę myślał, że przypodoba mu się po zrobieniu śniadania?
"To w ramach...przeprosin. Za to, że cię wczoraj uderzyłem."
Han brzmiał wiarygodnie. Minho prawie mu uwierzył.
Starszy chłopak uniósł w końcu głowę i spojrzał na swoje prawo gdzie stał Han z styropianową miską ramenu w dłoniach.
"Myślisz, że tyle wystarczy?" Minho podniósł się do pozycji siedzącej. Nie chciał przyjmować jedzenia od Hana, ale skoro już je przyniósł, to czemu by nie skorzystać.
Po tym jak Minho zabrał makaron, Han usiadł na swoim łóżku i otworzył okno. "Nie." Zapalił papierosa i wychylił się by nie dymić w pokoju.
Minho mógł przyznać, że przez chwilę jego serce stanęło gdy Han wychylił się przez okno. Był pewny, że chłopak wypadnie, a on nie chciał być świadkiem śmierci.
"Ale lepsze to niż nic." Han wzruszył ramionami.
"Odwołaj zakład to ci wybaczę." Minho przełknął makaron, monitorując ruchy chłopaka.
Han zaśmiał się cicho, "W życiu." Przerwał na chwilę by wypuścić dym, "Droczenie się z tobą jest o wiele lepsze niż z kimkolwiek innym."
Minho wyczuł w głosie chłopaka jakiś dziwny ton. "Co zrobiłeś?" Zapytał niepewnie.
"Nic takiego! Żartowałem tylko z Felixem. Nic po za tym."
Minho przewrócił oczy. Nie uwierzył mu, ale nie mógł tracić czasu na kłótnie z chłopakiem. Wstał więc by wyjść do łazienki. Gdy zabierał swoje rzeczy, Han zatrzymał go jednym jednak jak głupim pytaniem, "Podobam ci się?"
Minho odwrócił się w jego stronę, jego twarz wyraźnie dawała znać, że nie dowierzał w to co usłyszał.
Z jednej strony, miał ochotę odpowiedzieć nie.
Z drugiej jednak, nie umiał ukryć tego, że Han jest ładny.
"Nie." Odpowiedział stanowczo.
Han wtedy wstał, dłonie oparł o swoje biodra, "Jak to nie? Widzę przecież, że jest inaczej."
"Nie. Nie jest." Minho przystawał na swoim. Nie mógł dać mu za wygraną.
Han robił kolejne kroki w przód, ostatecznie stojąc przed Minho. Starszy chłopak miał wrażenie, że była to ulubiona czynność Hana. Jakby lubił być tak blisko niego. Sama ta myśl wywoływała dreszcze u Minho, i to nie w przyjemny sposób.
"Czyżby? W takim razie muszę to zmienić." Han zaśmiał się krótko, jego oczy nie schodziły z Minho.
"Niczego nie zmienisz. Zwłaszcza z takim nastawieniem." Minho wiedział, że każdym swoim kolejnym słowem jedynie nakręca chłopaka. Ale co mógł zrobić? Odejść nie mógł, bo Han mu przeszkadzał a stanie w niezręcznej ciszy też nie wchodziło w grę.
"Ja jestem trochę innego zdania." Z tym Han złapał Minho za podbródek, uśmiech nie schodził mu z twarzy.
Minho stał jak wryty. Ruchy Hana były nagłe jednak delikatne. Han miał coś w sobie co przez krótka chwilę nie pozwalało się Minho ruszyć. Tak jakby chciał z nim stać, podczas gdy naprawdę nie chciał.
Lub chciał?
Nie.
Minho odtrącił od siebie dłoń chłopaka, "Zaraz wychodzę. Nie będę marnował na ciebie czasu."
Han zaśmiał się głośno podczas gdy Minho zniknął w łazience.
Minho spojrzał na siebie w lustrze. Jego dłonie zaciśnięte na umywalce. Przez to co Han zrobił, mógł dostrzec, że jego twarz wyglądała inaczej, jednak nie do końca wiedział co się zmieniło.
Minho potrząsał głową. Wytrzymać z Hanem dwa miesiące. Tylko tyle.
Lub aż tyle.
--------
liczba słów: 588.
CZYTASZ
BET || Minsung
FanfictionZ jednej strony Han Jisung. Denerwujący barman, pewny siebie chłopak z wąską talią, który kochał palić. Z drugiej natomiast Lee Minho, który przyrzekał sobie, że nigdy nie będzie ich łączyć coś więcej niż tylko durny zakład. ★★★★★ shipy: -> Minsun...